Kobieta jako własność publiczna. Niezrozumiała i krucha autonomia kobiecego ciała

AnketaCiałoCiążaMatka a stereotypyPotratyPrawa kobietZdrowie kobiet
Irena Buršová
| 27.9.2023
Kobieta jako własność publiczna. Niezrozumiała i krucha autonomia kobiecego ciała
Zdroj: Shutterstock

Z pewną regularnością słyszymy ze świata o zakazie lub utrudnieniu dostępu do aborcji. Ostatnio nie tylko z odległych Stanów Zjednoczonych, ale także z sąsiedniej Polski i Słowacji. Chociaż w Czechach nie ma na stole "instytucjonalizacji regulacji macicy", nawet w publicznych dyskusjach można spotkać wystarczająco dużo osób, które chciałyby zakazać aborcji lub przynajmniej mają potrzebę potępiania kobiet za to.

Jeśli jednak kobieta nie może sama decydować o tym, co stanie się z jej macicą, jest to atak na jej autonomię cielesną i ogólną wolność. I nawet jeśli kobieta nie znajduje się obecnie w problematycznej sytuacji, to pod wpływem takich i innych komunikatów płynących z jej otoczenia, może łatwo odnieść niejasne wrażenie, że jej ciało nie zawsze jest całkowicie jej własnością, a jej wolność do podejmowania decyzji na jego temat jest krucha i nieokreślona.

Biorąc pod uwagę biologię, a także dynamikę w naszym głównie heteroseksualnym społeczeństwie, takie doświadczenie jest unikalne dla kobiecego ciała. Ostatnio coraz więcej mężczyzn zdaje sobie sprawę z wyzwań stojących przed kobietami. Zwłaszcza te widoczne, takie jak niekorzystne warunki ekonomiczne i finansowe wynikające z rodzicielstwa i innych form opieki, brak reprezentacji w przestrzeni publicznej czy bagatelizowanie molestowania seksualnego i gwałtów, są niekwestionowane. Pojęcie kobiecego ciała jako towaru publicznego, który nie jest w pełni kontrolowany przez samą kobietę, jest zatem kolejnym tematem do rozważenia - dla mężczyzn, którzy chcą słuchać, i dla kobiet, które mogą być tak przyzwyczajone do takiej wolności, że nawet jej nie dostrzegają.

Ścieg dla męża

Autonomia cielesna kobiety, czyli autonomia w podejmowaniu decyzji dotyczących jej ciała, jest najczęściej omawiana w związku z ciążą, porodem i macierzyństwem. Procesami, które z jednej strony są biologiczną podstawą człowieczeństwa jako gatunku zwierzęcego, ale z drugiej strony są intymne i fundamentalne w życiu każdej kobiety. Często spotykamy się z postawą: "Zrobisz to! Tak to się robi od czasów prehistorycznych i wszyscy przed tobą to robili, więc nie rób z tego widowiska". Ale to bagatelizuje wewnętrzne doświadczenie kobiety i fakt, że to jej ciało powinno przechodzić przez te trudne procesy.

Aborcja nadal jest tematem tabu i stygmatem: nawet ludzie, którzy uznają prawo kobiety do wyboru aborcji, jeśli nie chce ona kontynuować ciąży, mają niejasne, niewygodne poczucie, że kobieta "zabiła swoje dziecko" i że lepiej byłoby, gdyby donosiła je do końca i oddała do adopcji. Ale taka koncepcja nadal odsuwa kobietę na bok jako odrębną jednostkę i ignoruje to, jak trudna jest sama ciąża i poród. Przymusowe macierzyństwo jest więc momentem, w którym tak zwana ideologia pro-life (tj. ruch antyaborcyjny) zasadniczo zawodzi - dziecko, zgodnie z nią, musi być noszone i urodzone, ale nie dba już o warunki, w jakich kobieta będzie wychowywać dziecko oraz ogromne i daleko idące konsekwencje, jakie będzie to miało dla całego jej życia - fizycznego, psychicznego, społecznego, ekonomicznego i dla jej otaczających relacji. Ciąża jest trudnym i potencjalnie niebezpiecznym procesem, a jej kontynuacja i późniejsze macierzyństwo powinny być wolną decyzją kobiety.

Wysyłamy więc dziewczęta i kobiety w świat z myślą, że ich ciała są własnością publiczną i muszą zaakceptować, że inni chcą robić z nimi różne rzeczy bez ich pełnej zgody.

Innym powiązanym obszarem, w którym kobiety postrzegają utratę kontroli nad swoim ciałem, jest sposób, w jaki są traktowane w medycynie i placówkach opieki zdrowotnej, zwłaszcza podczas ciąży, porodu i opieki poporodowej. Rośnie liczba kobiet, które wyrażają niezadowolenie ze swoich doświadczeń i mówią o traumatycznych przeżyciach, w których ich niepewność i zastrzeżenia nie są traktowane poważnie, a w niezwykle intymnym i wrażliwym momencie, jakim jest poród, nikt nie pyta ich o zdanie i nie robi tego, czego chcą, nawet wbrew ich życzeniom. Oczywiście nie zawsze tak jest - w miarę jak kobiety stają się coraz bardziej wyemancypowane w tej dziedzinie, rośnie również liczba placówek i personelu, który coraz bardziej zwraca uwagę na życzenia rodzącej kobiety i jest w stanie uczynić cały proces wygodnym i godnym.

Niemniej jednak, wciąż jest miejsce na poprawę. Powtarzające się sytuacje, w których innowacje w położnictwie są reprezentowane w mediach przez sześciu starszych mężczyzn lub gdy położnik zauważa "jeszcze jeden szew dla twojego męża, abyś była trochę węższa" podczas szycia po nacięciu, pozostawiają nieprzyjemny posmak, że kobieta jest tylko przedmiotem w tych procesach.

Dotyk nie jest komplementem

Poza podstawowymi procesami biologicznymi istnieje wiele innych przypadków, w których kobiece ciało jest postrzegane jako rodzaj towaru społecznego i własności publicznej. "Powinna schudnąć. Dlaczego nie uśmiecha się więcej? Długie włosy wyglądałyby na niej lepiej". "Więc nie złość się, on tylko niewinnie klepnął cię w tyłek". "Seks to małżeński obowiązek". "Ona nie ma mężczyzny i nie chce mieć dzieci? Ona jest dziwna." Społeczeństwo strzeże i kontroluje kobiece ciała lub poprzez presję społeczną wymusza pewne normy. Oczekuje się określonej wagi, dobrego wyglądu i miłego zachowania. Oczekuje się, że jako matka kobieta w pełni poświęci się swoim dzieciom i opiece nad nimi, zaniedbując wszystkie inne części swojej osobowości.

Wokół gwałtu istnieje wiele niebezpiecznych nawyków i stereotypów - na przykład wrażenie, że jeśli kobieta nie walczyła i nie ma siniaków i skaleczeń, to tak naprawdę nie była to wielka sprawa, tylko nieporozumienie lub ostrzejszy seks. Ewentualnie, że gwałt nie może mieć miejsca w małżeństwie lub w ogóle między partnerami. To, co jest nieprzyjemne dla kobiet, to niekończące się bagatelizowanie przemocy seksualnej - to, że ktoś dotyka je bez ich zgody, ma być postrzegane jako oznaka troski, jako komplement, a gdy kobieta się sprzeciwia, jest nazywana przewrażliwioną histeryczką.

Sto razy nic?

Te problemy nie dotyczą tylko dorosłych kobiet. Już małym dziewczynkom dyktujemy, jak mają wyglądać i jak traktować swoje ciało, najczęściej w odniesieniu do chłopców i mężczyzn - by być lubianymi, dobrze wyglądać i ciągle się uśmiechać, dobrze wyjść za mąż i zostać matką.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz