Hedonizm na lewą stronę. Jak patologiczny negatywizm podkopuje relacje międzyludzkie

Psychologia
Honza Vojtko
| 31.8.2023
Hedonizm na lewą stronę. Jak patologiczny negatywizm podkopuje relacje międzyludzkie
Zdroj: Shutterstock

Hdonizm kojarzy nam się z nadmiernym pragnieniem przyjemności i satysfakcji. Jego przeciwieństwem nie jest racjonalna powściągliwość, ale zaburzenie emocji, w którym odmawiamy dostrzegania, a tym bardziej doświadczania, pozytywnych rzeczy. Anhedonizm jest szczególnie szkodliwy w związkach, z których stopniowo wysysa całą radość. Jak wydostać się z błędnego koła przekonania, że nie mamy innego wyjścia, jak tylko cierpieć?

Czym dokładnie jest nieznane słowo anhedonizm? Przede wszystkim jest to termin czysto psychologiczny i psychiatryczny, który mówi, że anhedonia jest zaburzeniem emocji, a konkretnie nastroju. Zalicza się do tak zwanych nastrojów depresyjnych obok apatii, bezradności, depresji i nastroju moro (moroseness). W psychiatrii jest to jeden z objawów neurobehawioralnych.

Podstawowym założeniem tego zaburzenia jest niezdolność do doświadczania i wywoływania przyjemnych uczuć. Jak niedawno odkryli naukowcy z Uniwersytetów Vanderbilt i Birmingham, wiąże się to z ograniczonymi zdolnościami decyzyjnymi w zakresie "zysków i strat". Anhedonicy mają tendencję do przeceniania strat, mając tak zwane nadmiernie przewidujące negatywne myśli ("nie warto, to i tak źle się skończy").

Anhedonista ma odpowiedź na wszystko. Pochłania informacje w niesamowity sposób, ponieważ kiedy wie dużo, może pewniej przygotować się na ewentualne trudności.

Skupiamy się więc na eliminowaniu wszelkich możliwych zagrożeń. Mamy obsesję na punkcie szczegółów. Zatruwamy środowisko. Naszych partnerów, współpracowników, przyjaciół, rodzinę... samych siebie. W rezultacie może to mieć ogromny wpływ na nasze zachowanie. Bo kiedy nasz mózg zdaje sobie sprawę, że nie da się zabezpieczyć przed wszystkim, co mogłoby nam zaszkodzić, woli to "stworzyć" i wprowadzić do naszego życia, abyśmy mogli przynajmniej z satysfakcją powiedzieć: "Widzisz! A nie mówiłem..."

Z anhedonizmem idzie w parze inny aspekt psychologiczny: tak zwane samospełniające się proroctwo. Gdy tylko jesteśmy przekonani, że coś na pewno się wydarzy, nasz mózg, w swojej funkcji przewidywania, tj. przewidywania możliwych przyszłości, "zapewnia", że tak powiem, że tak się stanie.

Nasz mózg nie lubi pozostawać w dylematach. Lubi je rozwiązywać. W rzeczywistości musi je rozwiązywać. Więc kiedy jesteśmy przytłoczeni negatywnymi myślami i lękami, chętnie je spełniamy, ponieważ wtedy w końcu będziemy mieć spokój ducha. Ale tak się nie stanie; wręcz przeciwnie, poprzez kierowanie naszymi negatywnymi myślami i zachowaniami, tworzymy z nich tak zwane wzorce, według których uczymy się chodzić. A czasami chodzimy w nich przez całe życie.

Pętla się zaciska

Anhedonizm ma najsmutniejszy wpływ na nasze relacje. Zatruwa wszystkie fazy i aspekty od samego początku. Co się dzieje, gdy idziesz na randkę z anhedonistą? Na początku możesz być pod wrażeniem takiej osoby. Może być wymagający, ale pokazuje, że ma głowę na karku, ma odpowiedź na wszystko. (Anhedoniści pochłaniają informacje w niesamowity sposób, ponieważ muszą wiedzieć wszystko; duża wiedza może pomóc im pewniej przygotować się na ewentualne trudności).

Czasami może cię pouczać, ale na początku nie jest to tak zauważalne - to jego emocje trzymają go w ryzach. Zaczyna się też jeszcze bardziej bać, bo ma już coś do stracenia. Więc albo się przestraszy i szybko zakończy pączkujący związek - na pewno będzie miał wiele powodów (zgodnie z mottem, kto chce bić psa, zawsze znajdzie kij). Albo będzie kontynuował związek z tobą, ale zacieśni pętlę zasad i wymagań. Niektórym może to odpowiadać, bo jasne zasady dają silne poczucie bezpieczeństwa, że nie ma się czego obawiać w związku z tą osobą.

Samo przyznanie, że emocje są wywoływane przez twoje myślenie, może cię uwolnić i dać ci możliwość pracy z samym sobą.

Ale związek trwa i jesteście razem od roku, dwóch, trzech. Wszystkie jego lub jej wymagania dotyczące tego, jak wszystko musi wyglądać, zaczynają do ciebie docierać. Zwiększa to liczbę konfliktów i zaczynasz się smucić, bać lub, nie daj Boże, niepokoić.

Innym przejawem tej zasady w związku jest również ciągłe podejrzenie, że na pewno go zdradzisz. Ponieważ anhedonista spodziewa się tylko najgorszego w związku. A najgorsza dla niego lub niej jest niewierność. On lub ona mówi o tym cały czas. Albo robi insynuacje. Albo przynajmniej wykazuje bierną agresję. Jeśli nosisz odsłaniającą spódnicę lub bluzkę, po prostu unoszą brwi i wzdychają. Spróbuj utrzymać ten stan przez kilka lat...

Zwykle nie masz innej obrony przed tym, niż dusić swoje pozytywne uczucia jeszcze bardziej, ponieważ boisz się im pozwolić. Bo wiesz na pewno, że po nich pojawią się negatywne. I koło się zamyka.

Od myśli do emocji

Czy czujesz, że anhedonizm wpływa na Ciebie? Czy jest z niego jakieś wyjście? Zacznij najpierw pracować ze swoimi "błędnymi kołami". To, co wyzwala emocje, to twoje myślenie. To, co dzieje się wokół ciebie, jest tak zwanym wyzwalaczem. A procesy umysłowe następnie wyzwalają chemię ciała.

Spróbuj uświadomić sobie swoje zachowanie (może zacznij biegać po pokoju w pośpiechu, prostując wszystkie swoje rzeczy, licząc w kółko skarpetki już raz policzone w walizce). Samo przyznanie się do tego, że twoje emocje są wywoływane przez twoje myślenie, może cię uwolnić i dać ci szansę na pracę z samym sobą.

Oczywiście prawdą jest - niestety lub na szczęście - że nie jesteśmy świadomi wszystkich swoich myśli. Większość procesów umysłowych zachodzi podświadomie lub nieświadomie. Ale nawet z tym można pracować. Zarówno freudyści, jak i jungiści mogą mówić.

Strach jest naturalny i ratuje życie. Właściwe pytanie brzmi: co zamierzasz zrobić z tym strachem?

Kolejnym krokiem jest nauka tzw. samoregulacji, czyli świadomej pracy z emocjami. Przyznaj, że tak jak emocje przyszły, tak i odejdą. Przyznaj, że Twój mózg jest negatywnie ogłuszony. Jest bardziej wrażliwy na negatywne rzeczy wokół ciebie niż na te pozytywne. I że można go nauczyć szukania tych bardziej pozytywnych. A nawet cieszyć się nimi. (Sposób, w jaki można to zrobić, można nazwać "uważnością" lub "uważnością").

I wreszcie, co nie mniej ważne, spróbuj powtarzać sobie, że nawet jeśli przytrafiają ci się negatywne rzeczy, jako dorosły masz w rękach narzędzia, aby je zmienić. Nie można żyć bez strachu. Strach jest naturalny i ratuje życie. Właściwe pytanie brzmi: co zamierzasz zrobić z tym strachem? Odpowiedź nie brzmi: "Będę go unikać". Ale możesz stawić mu czoła i coś z nim zrobić. A jeśli nie możesz zrobić tego sam, możesz poprosić o pomoc. Od tego są ci wszyscy terapeuci.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz