Kobiety były obecne w IT od zawsze. Rozmowa z Aleksandrą Bis z Dare IT

Jędrzej Dudkiewicz
| 16.12.2021
Kobiety były obecne w IT od zawsze. Rozmowa z Aleksandrą Bis z Dare IT
Zdroj: Shutterstock

O tym, co zmienia się na lepsze i dlaczego warto, by zespoły były jak najbardziej różnorodne opowiada Heroine projektantka i pomysłodawczyni organizacji Dare IT, Aleksandra Bis.

Jędrzej Dudkiewicz – Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, wspomniałaś, że nie chcesz gadać tylko o tym, jak jest źle, jeśli chodzi o sytuację kobiet w IT.

Aleksandra Bis – Przede wszystkim chcę odejść od myślenia, że kobiety w IT to coś nowego, jakaś świeża i kontrowersyjna sprawa, którą dopiero teraz staramy się propagować. Jasne, pojawiają się różne inicjatywy z tym związane, w tym nasza organizacja Dare IT, ale dla mnie to jest trochę jak powrót do korzeni, bo to kobiety były pierwszymi programistkami.

Kilka lat temu był chociażby film „Ukryte działania” o trzech czarnoskórych kobietach, bez których USA byłoby trudniej wysłać swoich astronautów w kosmos.

Można się cofnąć jeszcze dalej, do pierwszej połowy XIX wieku. Bo to Adę Lovelace uważa się za pierwszą osobę w historii programowania. Opracowała sposób, w jaki maszyna zwana silnikiem analitycznym może wykonywać obliczenia. Kiedy w trakcie II wojny światowej mężczyźni brali udział w walkach, to kobiety stanowiły główną siłę roboczą i często były zachęcane do zostania programistkami. W latach 40. XX wieku programowanie było zawodem pomocniczym, często właśnie wykonywanym przez kobiety. W latach 60. w Cosmopolitanie pojawiały się artykuły mówiące o „coding girls”, które zachęcały do tego, by zacząć programować, bo można np. dzięki temu dobrze zarobić. Były też wywiady ze znanymi kobietami z branży.

Grace Hopper, jedna z pionierek informatyki, porównała programowanie do robienia obiadu i uważała, że kobiety są „naturalnie” predestynowane do bycia świetnymi w jednym i drugim. Oczywiście z tą naturalnością można dyskutować. Jest też książka „Cyfrodziewczyny. Pionierki polskiej informatyki” Karoliny Wasielewskiej, która opowiada o historii polskiej informatyki, kształtowanej głównie przez kobiety. Jeszcze w latach 70. laboratoria informatyczne były nazywane “babińcami”, bo tyle było w nich pań. Podobnie do lat 70. w Stanach Zjednoczonych na wydziałach informatycznych przeważały kobiety. Sytuacja ta zmieniła się wyraźnie dopiero w połowie lat 80. Mówię o tym wszystkim właśnie po to, żeby podkreślić, że to nie jest nic nowego i kobiety nie muszą się stresować, czy IT to aby na pewno miejsce dla nich.

Co się zatem stało, że nastąpiła przerwa i – tak, jak wspomniałaś – wracamy do korzeni?

Są hipotezy mówiące, że wraz ze wzrostem prestiżu zawodu programisty, a co za tym idzie także zarobków, kobiety zaczęły być stopniowo wypierane. Nie wiem, na ile to prawdziwe, ale na pewno jest kilka aspektów, które mogło się do tego przyczynić.

47% osób studiujących w naszym kraju kierunki STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics) to kobiety, dla porównania w Niemczech 27%.

Chociażby szeroko rozumiana stereotypizacja branży, na czele z wyobrażeniem nerda, który od dziecka siedzi w swetrze przy komputerze. To może być tak silnie zakodowane, że kobiety nie widzą się po prostu w takiej roli. Poza tym pewność siebie u dziewczynek spada od ósmego roku życia, nie są one zachęcane do podejmowania pewnych aktywności i kierunków zainteresowań. Ba, według raportu „Potencjał kobiet dla branży technologicznej” (Siemens, Perspektywy 2015) 25% maturzystek było aktywnie zniechęcanych do wyboru studiów inżynierskich. Istotna może być też specyfika silnie zmaskulinizowanych środowisk, która nie wszystkim musi odpowiadać. Powodów może być wiele i zakładam, że w takich warunkach także procesy rekrutacyjne odgrywają pewną rolę. Chcąc nie chcąc pojawia się niekiedy stronniczość.

To jak to wygląda obecnie w liczbach?

Często można spotkać się z danymi, że w Europie kobiety stanowią 17% specjalistek w IT. Z kolei jeśli chodzi o Polskę, to te statystyki są bardzo różne, znalazłam takie mówiące o 30%, 14%, ale i o 4%. Zależy to pewnie od definicji IT. Polska jednak zaczyna osiągać fajne wyniki chociażby w kontekście studiów. 47% osób studiujących w naszym kraju kierunki STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics) to kobiety, dla porównania w Niemczech 27%. Widać więc pozytywny trend, także w związku z akcją „Dziewczyny na politechniki” – w ciągu dziesięciu lat uczestnictwo kobiet w kierunkach technicznych wzrosło o 5 punktów procentowych. O tym, że kobiet jest w IT coraz więcej nie dowiesz się jednak z paneli dyskusyjnych, które bardzo często są tak zwanymi manelami, czyli panelami bez reprezentacji kobiet.

Dare IT

Dare IT od 2018 r. działa na rzecz zwiększania reprezentacji kobiet na każdym szczeblu kariery w IT. Wspiera kobiety w rozwoju i wejściu do branży IT, a firmy technologiczne w rekrutacji ekspertek. Prowadzi największy w Polsce program mentoringowy w branży IT, aktywną społeczność 6000+ kobiet, newsletter i wiele innych. Dare IT jest partnerem badawczym Stanford University Graduate School of Business.

Chwilę musimy więc ponarzekać. Powiedz coś o barierach czy wyzwaniach, z którymi wciąż muszą się mierzyć kobiety.

W toku prowadzenia programu mentoringowego Dare IT widzę dwie główne bariery. Jedną jest po prostu wejście, wciśnięcie tej przysłowiowej stopy w drzwi, rozpoczęcie pracy. Druga związana jest z awansem i przejęciem stanowisk liderskich. Zdarzają się też oczywiście różne sytuacje, mi na przykład klient kiedyś podziękował, że naprawdę świetnie zaprojektowałam aplikację, ale nie dlatego, że jestem ekspertką w tym, co robię, tylko dlatego, że jako kobieta mam prostszy umysł, więc wszystko, co robię z natury też takie jest.

Chcę jednak podkreślić, że w ciągu ostatnich czterech lat zauważam bardzo pozytywne trendy. Kiedy prowadzę spotkania, czy warsztaty, to większość osób na widowni to kobiety. Rozmawiam z zaprzyjaźnionymi firmami, które prowadzą kursy dla początkujących i od nich też dowiaduję się, że większość chętnych to dziewczyny. Znajoma osoba żartowała nawet niedawno, że jak tak dalej pójdzie, to będą mieć problem z zapewnieniem różnorodności w zespole, ale przez brak mężczyzn.

Chcę tylko pokazać kobietom, że mają różne możliwości na rynku pracy. A firmy uświadamiam, że różnorodność jest w interesie nas wszystkich. To tak naprawdę jest historia o zmarnowanym potencjale.

Firmy dojrzewają do zmian. Dzwonią do mnie czasem i mówią – słuchaj, Aleksandra, podoba nam się to, co robicie, chcielibyśmy zatrudnić więcej kobiet, co robimy nie tak? Powiedz, czy jest coś w naszym ogłoszeniu, coś należałoby poprawić w rekrutacji, szukać w mniej oczywistych miejscach? Jestem przede wszystkim projektantką, ale jednocześnie na podstawie doświadczenia widzę, że jest sporo, często prostych rzeczy, które można by zmienić. Chodzi na przykład o inkluzywny język w ogłoszeniach o pracę. Można też spróbować wykluczyć stronniczość w procesie rekrutacji, poprzez to, że rozmowę będzie zawsze prowadzić i mężczyzna, i kobieta. Jedna z naszych firm partnerskich w Berlinie z kolei ma zanonimizowane aplikacje, aż do trzeciego etapu nikt nie wie, czy na dane stanowisko kandyduje kobieta czy mężczyzna. No i warto promować kobiece wzorce – np. kobiety na stanowisku liderskim w danej firmie.

Czyli nie trzeba wiele, by sytuacja kobiet się polepszyła i coraz więcej firm to robi.

Firmy są też sfrustrowane trudnościami w rekrutacji, bo rynek jest po prostu mocno rozgrzany i brakuje ludzi. Warto może też wspomnieć, że jednym z Celów Zrównoważonego Rozwoju, przyjętym przez kraje członkowskie ONZ, jest osiągnięcie równości płci oraz wzmocnienie pozycji kobiet i dziewcząt. W związku z tym wiele firm zaczyna wprowadzać strategię, której celem jest zbudowanie bardziej różnorodnego miejsca pracy i budowanie kultury włączającej, co – oczywiście – bardzo nas cieszy.

Projektowanie dla wszystkich (ang. inclusive design) to proces projektowy, umożliwiający tworzenie produktów użytecznych dla jak największej liczby odbiorców. Tylko zdywersyfikowane zespoły projektowe mają praktyczną szansę stworzyć w pełni inkluzywne produkty.

To idealny moment, by powiedzieć coś więcej o inkluzywnym projektowaniu czy femtechu.

Projektowanie dla wszystkich (ang. inclusive design) to proces projektowy, umożliwiający tworzenie produktów użytecznych dla jak największej liczby odbiorców. W skrócie: projektujemy tak, by pomagać wszystkim użytkowniczkom i użytkownikom, a nie tylko wybranym grupom. Tylko zdywersyfikowane zespoły projektowe mają praktyczną szansę stworzyć w pełni inkluzywne produkty.

Znane kobiety w IT

Ada Lovelace (1815-1852) – twórczyni pierwszego algorytmu, a tym samym pierwsza programistka

Hedy Lamarr (1914-2000) – wymyśliła technologię FHSS, która jest podstawą dzisiejszego wifi

Grace Hopper (1906-1992) – matematyczka i informatyczka. Pracowała przy rozwoju pierwszych języków oprogramowania, napisała pierwszy kompilator.

Annie Easley (1933-2011) – czarnoskóra naukowczyni w NASA, która m.in. zajmowała się opracowaniem oprogramowania dla członu rakiety

Margaret Hamilton (ur. 1936) – w MIT Instrumentation Laboratory rozwijała sofware dla Programu Apollo

Karen Spärck-Jones (1935-2007) – opracowała m.in. koncepcję TFIDF z której korzystają nowoczesne wyszukiwarki

Elizabeth Feinler (ur. 1931) – jej zespół opracował ARPANET, który przekształcił się potem w Internet

Radia Perlman (ur. 1951) – programistka i "matka" internetu. Wymyśliła protokół STP

Frances E. Allen (1932-2000) – zajmowała się optymalizacją translatorów. Jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Turinga

Katie Bouman (ur. 1989) – prowadziła rozwój algorytmu pokazującego czarną dziurę i członkinią zespołu, który wykonał pierwszą fotografię czarnej dziury.

W społeczności osób żyjących z niepełnosprawnościami w Wielkiej Brytanii mówi się „Nothing about us without us” (nic o nas bez nas). Co by się stało, gdybyśmy zaczęli praktykować takie podejście, projektując rozwiązania dla wszystkich dookoła nas?

Ktoś może powiedzieć, że to oczywiste, tymczasem asystentka głosowa Apple, Siri, od pierwszego dnia potrafiła opowiadać dowcipy. Jak jednak zareaguje, jeżeli ktoś powie, że myśli o samobójstwie? Kilka lat temu, w początkowych etapach działania usługi, zostalibyśmy prędzej skierowani do najbliższego mostu niż do ośrodka pomocy psychologicznej. Jeszcze dwa lata temu powiedzenie „Siri, zostałam zgwałcona” spotkałoby się z odpowiedzią „I can’t understand what you’re saying” (nie rozumiem co mówisz), czyli z zupełnym brakiem zrozumienia ze strony algorytmu i to w świecie, w którym co 73 sekundy ktoś doświadcza przemocy na tle seksualnym.

To i tak jakiś postęp – pierwsze programy do rozpoznawania głosu nie rozróżniały głosów żeńskich lub niektórych akcentów, ponieważ zostały zbudowane i testowane przez mężczyzn, w dodatku native speakerów. Chociaż zaczyna być coraz lepiej, wciąż jest wiele do poprawy. Także w kontekście finansowania. Znana jest historia dwóch założycielek start-upu, które nie dostawały żadnych odpowiedzi od inwestorów. Dopiero, gdy wymyśliły trzeciego założyciela, Aleksa, wszystko się zmieniło. 

Jeśli chodzi o femtech, jest to nazwa sektora produktów cyfrowych i usług, które często wykorzystują technologie, aby wspierać zdrowie kobiet. Termin ten został ukuty przez Idę Tin, jedną ze współtwórczyń aplikacji Clue, która pozwala m.in. na śledzenie cyklu menstruacyjnego i zdrowia seksualnego kobiet. Jest to najszybciej rozwijająca się globalnie aplikacja w kategorii „zdrowie dla kobiet”: firma miesięcznie pomaga 11 milionom użytkowniczek w 190 krajach. Innym przykładem rozwiązania stworzonego przez kobiety dla kobiet jest bezprzewodowy laktator Elvie sterowany za pomocą smartfona. Pojawiają się też liczne aplikacje dla kobiet przechodzących menopauzę, spośród których 80% odczuwa jej mniej lub bardziej dokuczliwe objawy. Albo platformy, które pozwalają na kupowanie środków higieny menstruacyjnej w modelu subskrypcyjnym.

Niektórzy mogą uznać to za fanaberię, ale obecnie szacuje się, że do 2025 roku rynek femtech będzie wart około 50 miliardów dolarów. To cudowne widzieć, że kobiety, dołączając do branży IT, zaczynają tworzyć także rozwiązania bezpośrednio odpowiadające na ich potrzeby.

A „Dare IT” chce, by jak najwięcej kobiet mogło brać udział w tworzeniu nowoczesnych rozwiązań.

Działamy na rzecz zwiększenia reprezentacji kobiet na każdym szczeblu kariery w IT. Wspieramy zarówno same uczestniczki w rozwoju, jak i firmy w rekrutacji ekspertek, czyli adresujemy problem z dwóch stron.

Jedną z naszych najbardziej popularnych inicjatyw not-for-profit jest trzymiesięczny program mentoringowy, który pozwala wejść do branży w ramach jednej z jedenastu specjalizacji. Oprócz samej konsultacji z mentorką, nasze podopieczne mają dostęp do webinarów eksperckich, targów pracy, spotkań z ekspertką od HR, etc. Najprościej rzecz ujmując, staramy się dać narzędzia do tego, by można było wykonać ostatni krok i dostać pracę w branży.

Jednocześnie Dare IT to coś więcej. Jest dla mnie niesamowicie satysfakcjonujące, że co roku dosłownie setki kobiet z branży zbierają się, angażują i dają swój czas, by pomóc początkującym kobietom. Piszą często, że chcą to zrobić, bo im ktoś kiedyś pomógł albo właśnie tego nie zrobił, więc one chcą, by inne kobiety miały łatwiej.

Dodatkowo nasza inicjatywa zwróciła uwagę Uniwersytetu Stanforda z Doliny Krzemowej, z którym współpracujemy w ramach dwóch projektów badawczych. Ich wyniki pozwolą nam opracować rozwiązanie, dzięki któremu będzie można zwiększyć skalę naszej działalności.

Zapotrzebowanie na nasz program mentoringowy jest bardzo duże i w tym momencie nie jesteśmy w stanie wesprzeć wszystkich, którzy się do nas zgłaszają. Dlatego szukamy nowych sposobów pomagania innym. Niedługo startujemy z projektem Dare IT Portfolio Challenge. Jednym z największych wyzwań dla osób początkujących jest brak praktycznego doświadczenia i – co więcej – ograniczone możliwości zdobycia go. Dlatego wspólnie z mentorkami ze społeczności Dare IT oraz z firmą z sektora IT Flying Bisons przygotowaliśmy trzymiesięczny program, dzięki któremu uczestnicy krok po kroku zaprojektują aplikację mobilną lub zaprogramują aplikację webową. Dzięki programowi będą mogli zdobyć praktyczne umiejętności i zbudują portfolio przy wsparciu naszych ekspertek i ekspertów z branży IT.

To na koniec powiedz jeszcze, co Ty lubisz w IT i czemu warto spróbować?

Nie wybrałam IT świadomie, na podstawie analizy, że to właśnie ta branża będzie dla mnie najlepszym kierunkiem. W moim przypadku była to konsekwencja podążania za zainteresowaniami. Zawsze kochałam sztukę i projektowanie, myślałam o tym, by iść na ASP, ale zabrakło mi odwagi. Interesowałam się też psychologią, przedsiębiorczością i z tego wszystkiego wylądowałam ostatecznie na kierunku ekonomicznym. Towarzyszył mi też stres, bo ciągle słyszałam, że nie może mnie ciekawić tyle różnych rzeczy, muszę zdecydować się na jedną konkretną dziedzinę i w niej się rozwijać. Kiedy więc dowiedziałam się, że jest coś takiego jak UX, to niemalże podskoczyłam z radości, bo łączyła ona moje wszystkie różnorodne zainteresowania!

Poszłam w to więc całą sobą; kocham tworzyć nowe pomysły, produkty, inicjatywy. Odnalazłam się w tym i jestem po prostu szczęśliwa mogąc projektować. Branża IT bywa jednak romantyzowana, a jak każda ma także swoje wyzwania. Ja na przykład uwielbiam to, że cały czas coś się zmienia, muszę się bez przerwy uczyć i nigdy nie będę wiedziała wszystkiego. Jeśli więc ktoś nie chce mieć poczucia, że ciągle musi za czymś biec i podejmować inicjatywę, to może być dla niego męczące. Chcę jednak podkreślić, że można dać sobie czas. Do IT nie trzeba wejść w młodym wieku, przekwalifikowanie się jest możliwe w każdym momencie. Tym bardziej, że branża mocno się też zmienia, powstają nowe zawody, inne ewoluują.

Chciałabym po prostu, by każda kobieta – jeśli tylko chce – miała możliwość, by wsiąść do tego pociągu.

Aleksandra Bis

Doktorantka programu ICT&Psychology. Projektantka i społeczniczka. Na co dzień związana z berlińską oraz norweską sceną technologiczną, gdzie odpowiada za rozwój produktów cyfrowych oraz zarządzanie zespołem projektantów i badaczy UX.

Członkini rady fundacji Girls Code Fun zachęcającej dzieci do rozwoju umiejętności z zakresu wysokich technologii. Aktywnie dzieli się wiedzą występując zarówno w roli wykładowczyni, jak i prelegentki na konferencjach. Absolwentka m.in. EM Strasbourg Business School, SGH w Warszawie i Harvard Online Business School. W swojej karierze pracowała dla takich firm jak Varner, Booksy, Benefit Systems, WP oraz wielu startupów.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz