„Nikt nie czyta w twoich myślach!”. O komunikacji w związku

komunikacjapartnerstworelacjezwiązki
Honza Vojtko
| 13.1.2022
„Nikt nie czyta w twoich myślach!”. O komunikacji w związku
Zdroj: Shutterstock

Wszyscy na pewno kiedyś słyszeliśmy, że w związku najważniejsza jest komunikacja. Czasami przesadzamy z ilością słów, czasem z kolei komunikacja jest niewystarczająca. Jak porozumiewać się prawidłowo? I czy w istnieje w ogóle istnieje jakaś „prawidłowo”?

Umiejętności komunikacyjne są częścią inteligencji społecznej. Podobnie jak inteligencja emocjonalna, również ta społeczna przez całe nasze życie rozwija się i poszerza. To, co działało, gdy mieliśmy dwadzieścia lat, w wieku czterdziestu już nie wystarcza. Musimy nauczyć się reagować na zmiany kontekstu, które nieustannie prowokują u nas zmiany stylu komunikacji.

Jak się zapewne domyślasz, najtrudniejsze jest to z partnerem lub z partnerką. Ponieważ również oni się zmieniają. Osoba, którą spotkaliśmy na początku naszego związku, po dwudziestu latach nie musi być (i nie będzie!) taka sama.

Dzielenie się, nie tylko informowanie

Co to właściwie jest komunikacja? Najczęstsza odpowiedź to: wymiana informacji. To oczywiście prawda, ale odpowiedź nie jest to pełna. Słowo komunikacja pochodzi od łacińskiego słowa „communicare“ – „dzielić się”. Jeżeli chcemy się z kimś czymś podzielić, musimy włączyć i użyć naszego całego pakietu komunikacyjnego, który obejmuje, oprócz komunikacji werbalnej (słowa), również parawerbalną (w jaki sposób wypowiadamy te słowa) i niewerbalną (co przekazuje moje ciało).

Kiedy z kimś rozmawiasz, spróbuj przy tym być całą sobą. Niech Twoje słowa, ton głosu, a przede wszystkim ciało wyrażają to samo.

Z wielu badań socjologicznych dowiadujemy się, że oprócz komunikacji werbalnej musimy zwrócić uwagę także na pozostałe elementy. To, w jaki sposób (poprzez ton, głębokość głosu i artykulację) mówimy, a przede wszystkim co mówi ciało, jest w wyrażaniu naszych uczuć niezwykle istotne. Skuteczna komunikacja wygląda tak, że słowa, które wypowiadamy, są zgodne z mową naszego ciała.

Do dziś odbyło się i dziś się odbywa wiele badań psychologów społecznych dotyczących znaczenia i wpływu wielu elementów komunikacji. Najbardziej znane i najczęściej cytowane jest badanie amerykańsko-irańskiego profesora Alberta Mehrabiana i pochodzące z niego wartości procentowe („7–38–55“), do których odnosi się wiele osób, i które do dnia dzisiejszego są prezentowane jako niepodważalny fakt. Liczby oznaczają wartość procentową w komunikacji (znaczenie słów–ton głosu–mimika).

Wyrwane z kontekstu

Prawo Mehrabiana jest często cytowane jako dowód faktu, że 93 procent komunikacji to komunikacja niewerbalna. Jednak sam autor sprzeciwia się takiej interpretacji. Kontekst jego eksperymentu bowiem przedstawiał sytuację komunikacyjną, w której ton głosu i znaczenie słów sobie zaprzeczają.

Celem eksperymentu było sprawdzenie, który czynnik będzie mieć większy wpływ na interpretację przekazu. Okazało się, że w przypadku, gdy ton głosu i znaczenie tekstu przeczyły sobie wzajemnie, to właśnie ton głosu miał znacznie większy wpływ na ocenę stosunku mówiącego do (wyobrażonej) osoby, podczas gdy słowa miały nieznaczny wpływ.

O czym powinniśmy pamiętać? Nie dajmy się zwieść osobom, które twierdzą, że werbalna część przekazu nie jest ważna. Wszystkie części są istotne, a kiedy z kimś rozmawiasz, spróbuj przy tym być całym sobą. Niech Twoje słowa, ton głosu, a przede wszystkim ciało wyrażają to samo.

Dlaczego potrzebujemy komunikacji niewerbalnej

W jednym z niedawnych badań na temat tego, jak myśli nasz mózg, odkryto, że język w naszych strukturach mentalnych pojawił się później niż wizualizacja. Dlatego, mimo że w swych myślach mamy tendencję pracować ze słowami, na przykład wieść ze sobą dialog wewnętrzny lub formułować słowa, zawsze zaangażowane są też wizualne struktury mózgu.

Zwolennicy Freuda i Junga mogliby całymi godzinami opowiadać o tym, że nasz mózg myśli za pomocą obrazów. Wszystkie słowa, które słyszy lub czyta, tłumaczy na język skojarzeń, symboli, dlatego może nam się czasem wydawać, że z partnerem rozmawiamy jak w przysłowiu „ja o kozie, on o wozie”.

W procesie socjalizacji w mózgu tworzy się tzw. „słownik mentalny”, kiedy na podstawie naszego wychowania i własnych doświadczeń formuje się rozumienie słów. Dlatego dla różnych osób to same słowo może mieć inne znaczenie. Poza tym mózg do jednego słowa przyporządkowuje również inne cechy. Wyobraź sobie wózek dziecięcy. Co widzisz? Następnie opowiedz o tym drugiej osobie. Jest niemal pewne, że opisy będą diametralnie różne.

Dlatego właśnie potrzebujemy pozostałych elementów komunikacji. Mózg to maszyna do rozwiązywania problemów. Kiedy zadamy komuś pytanie, jego mózg w zasadzie musi odpowiedzieć. Nie ma znaczenia, czy odpowiedź zostanie zwerbalizowana, czy nie.

Wydaje się, że ta potrzeba wynika z konieczności poradzenia sobie z różnymi sytuacjami i zmianami. Żebyśmy się właściwie przystosowywali, musimy umieć rozwiązywać problemy. Ale to kosztuje nas bardzo dużo energii. Mózg zużywa najwięcej energii ze wszystkich organów w naszym ciele i nie lubi dylematów, ponieważ, kiedy nie może znaleźć rozwiązania, wpada w pętlę stresu, a jego zużycie energii rośnie. O jakiej energii mówimy? Przede wszystkim o tlenie i glukozie.

Co z tego wynika? Kiedy przekazujemy samą treść – online, przez media społecznościowe, sms lub aplikacje mobilne – to mózg dla zrozumienia wiadomości potrzebuje uzupełnić pozostałe dwa elementy komunikacji. Dlatego domyśla się, interpretuje słowa. To są jednak twoje wyobrażenia, niekoniecznie odbicie tego, co druga osoba miała na myśli lub napisała.

Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość

Kiedy weźmiemy pod uwagę, że nasz mózg ma tendencję wybierać raczej negatywne scenariusze, powstaje spore zamieszanie. W terapii poznawczo-behawioralnej mówimy o „automatycznym lub predykcyjnym negatywnym myśleniu”. Każdy wie, jak to wygląda: „Na pewno mnie zdradzi…” „Nie odzywa się, bo mnie nie kocha…”

Wszystko powyższe wyjaśnia, dlaczego psychologowie, terapeuci i coachowie twierdzą, że bez właściwej komunikacji nie da się wybudować zdrowego związku. A na pewno nie tego intymnego.

Nie musimy jednak z komunikacją przesadzać. Introwertycy zgodzą się ze mną, jak jest to czasem trudne. Zdecydowanie nie mają potrzeby dzielić się swoimi emocjami z drugą osobą. Co jednak mają począć ich partnerzy-ekstrawertycy, którzy o emocjach chcą rozmawiać i chętnie usłyszeliby, co czuje ich druga połówka?

W sobotę przy śniadaniu mogą porozmawiać o wszystkim, co w ich ciągu tygodnia denerwowało lub sprawiło radość. Po prostu popatrzą na siebie i zapytają się: „Masz coś?”

W takiej sytuacji przydaje się inteligencja emocjonalna. Jeżeli umiem z nią pracować, to wiem, że jako introwertyk muszę po prostu swojemu partnerowi powiedzieć, że o emocjach nie mówi się mi zbyt dobrze. Z kolei mój partner dzięki swojej inteligencji emocjonalnej wie, że nie powinien na mnie naciskać, żebym coś powiedział. Umówimy się, że kiedy coś się stanie, introwertyk da znać, że coś jest nie w porządku, i na przykład dopełnić: „ale nie bój się, ciebie to nie dotyczy. Przeanalizuję to w sobie i przyjdę.”

Natomiast ekstrawertyk poprosi: „...chcę porozmawiać, czy możesz mnie przynajmniej przez chwilę słuchać?” A ponieważ kochamy się, nie sprawia nam to problemu. Łatwo się to pisze, ale trudniej robi, mówi, wymaga i buduje. Ale od tego są związki. Mój partner powinien być osobą, która inspiruje mnie do zmiany. Zmiana nie musi być wielka i spektakularna – nawet ta mała pokazuje, że się przynajmniej staraliśmy.

Muszę z Tobą porozmawiać

Spróbujcie przykleić sobie w widocznym miejscu mantrę komunikacji partnerskiej, która brzmi: „Nikt nie umie czytać w Twoich myślach!” Nikt, nawet Twoi najbliżsi, nie mają obowiązku zgadywać, co siedzi w Twojej głowie, ani uczyć się tajnego języka aluzji, aby zrozumieli Cię bez słów. Co z tego wynika?

Komunikuj się w sposób jasny i bezpośredni. Kiedy rozmawiasz ze swoim partnerem, przestrzegaj kilku podstawowych zasad.

  • Znajdźcie czas dla siebie. Nie pozwólcie, żeby przeszkadzali wam inni ludzie, telefony, komputer lub telewizja. Jedni z moich klientów taki czas dla siebie nazywają MTP („muszę z Tobą porozmawiać”) i mają na niego wyznaczony konkretny dzień i godzinę. To oznacza, że w ciągu pozostałych dni nie muszą domagać się uwagi partnera, ponieważ oboje wiedzą, że w sobotę przy śniadaniu mogą porozmawiać o wszystkim, co ich w ciągu tygodnia denerwowało ich lub sprawiło radość. Czasem nie mówią nic. Po prostu na siebie popatrzą, zapytają się: „Masz coś?” A jeżeli nic nie ma, dokończą śniadanie i jadą na zakupy.
  • Myśl z wyprzedzeniem o tym, co chcesz powiedzieć. Czy przypadkiem nie włączają się Ci automatycznie negatywne myśli?
  • Bądź zrozumiała i bezpośrednia w tym, co chcesz powiedzieć.
  • Staraj się, żeby Twoje „wiadomości” były czytelne, bezpośrednie, bez niepotrzebnych przypuszczeń czy odchodzenia od tematu.
  • Mów o tym, co dzieje się w danym momencie i jak to na Ciebie wpływa.
  • Nie zostawiaj rozmowy „na później” (a na pewno nie dłużej niż kilka dni). Najlepiej jest rozwiązywać problemy w momencie, kiedy się dzieją, ponieważ jeżeli ich wtedy nie opiszesz i nie wyciągniesz na światło dzienne, partner trwa w swoim zachowaniu. Nie można mu jednak tego wyrzucać – po prostu o tym nie wie.
  • Mów o tym, czego chcesz, potrzebujesz i co czujesz. Używaj zwrotów : „Ja potrzebuję...Chcę...Czuję...”
  • Przyjmij odpowiedzialność za swoje uczucia. Są one wywołane przez nasze myśli – tego, co o danej sytuacji nasz mózg myśli i jak ją odbiera.
  • Słuchaj swojego partnera. Pamiętaj o znaczeniu komunikacji niewerbalnej – słuchaj nie tylko uszami, ale i całym ciałem.
  • Spróbuj być empatyczny_a. Co to znaczy? Kontroluj, czy dobrze rozumiesz, co ma na myśli partner. Nie bój się powtórzyć: „Czy dobrze rozumiem, że mówisz to i to?”
  • Dziel się swoimi pozytywnymi uczuciami ze swoim partnerem. Na przykład to, za co go/ją cenisz i podziwiasz i jak jest to dla Ciebie ważne. Pamiętaj, że wierność opiera się na inspiracji. A partner powinien wiedzieć o tym, co Cię w nim inspiruje.
  • Bądź świadoma swojego tonu głosu. Kiedy podniesiemy głos nawet o pół tonu, druga strona ma tendencje podnieść ten swój. To oznacza, że po minucie zaczniemy na siebie krzyczeć, a potem będziemy się dziwić, że sytuacja zaszła tak daleko.
  • Pamiętaj, że każdy związek jest inny i ustala swoje własne reguły i swój styl komunikacji. To, co się sprawdza u naszych znajomych, nie musi działać u nas.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz