Normalizacja trenera. Bez Świadomości to seria bez sumienia

Serial
Jarmila Křenková
| 8.9.2023
Normalizacja trenera. Bez Świadomości to seria bez sumienia
Zdroj: Shutterstock

W roku trzydziestej rocznicy aksamitnej rewolucji środkowoeuropejska stacja HBO przedstawiła sześcioodcinkowy serial Bez świadomości autorstwa reżysera Ivana Zachariáša i scenarzysty Ondřeja Gabriela. Mimo próby skupienia się na naszej najnowszej historii, twórcy podporządkowali niemal wszystko światowym trendom telewizyjnym, starając się trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Ich profesjonalnie wykonana, rutynowa robota budzi więc głównie zażenowanie.

Ani koniec normalizacji, ani wczesne lata 90. nigdy nie były atrakcyjnym okresem w filmie czy literaturze. Jednak oderwany stosunek filmowców do lokalnych tematów i ich niechęć do pogodzenia się z przeszłością, którą wszyscy wciąż trochę pamiętamy i tym bardziej chcielibyśmy wyprzeć, powoli zaczyna się zmieniać, z okresowymi sukcesami. W zeszłym roku Czeska Telewizja zaprezentowała udany miniserial Rédl z okresu upadku Czechosłowacji, a w tym roku Štěpán Altrichter zaadaptował powieść Jaroslava Rudiša Národní třída (Klasa narodowa) trochę zbyt tezowo.

Lata 80. zapisały się w naszej pamięci jako okres, za którym należy postawić grubą kreskę. Tym trudniej przyznać, że epoka upadającego socjalizmu i dekada niepohamowanego kapitalizmu są ze sobą komplementarnie powiązane. W naszych głowach utkwiły jedynie ich niewyraźne i często wyidealizowane obrazy. Twórcy Unconscious pracują nad tym wzajemnym powiązaniem, a ich dramat szpiegowski, w którym zagraniczne służby specjalne toczą wojnę z lokalnymi estetami i szantażystami, wzmacnia ten niewyraźny i mglisty obraz.

Twórcy Bez Świadomości za bardzo starają się wyjść naprzeciw potencjalnemu (zagranicznemu) widzowi. Po raz kolejny potwierdza się, że brak osobowości jest sporym problemem dla czeskich filmowców, którzy chcą i mają potencjał, by odnieść sukces w międzynarodowej rywalizacji. Tak było w przypadku najambitniejszego tegorocznego przedsięwzięcia, Malowanego ptaka Václava Marhoula, ale jest to równie prawdziwe w przypadku kosztownej komercyjnej produkcji środkowoeuropejskiego oddziału HBO. Istnieje wiele dowodów na to, że pół-optyczna klarowność nie jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia sukcesu. Przykładowo, zeszłoroczny film szpiegowski Little Drummer Girl to adaptacja powieści Johna LeCarré traktującej o konflikcie izraelsko-palestyńskim, zrealizowana dla brytyjskiej telewizji publicznej przez południowokoreańskiego reżysera Park Chan-wooka. Podporządkował ją jednak w pełni swojemu autorskiemu zamysłowi i jest wyjątkowa właśnie ze względu na niekonwencjonalny styl narracji czy reżyserię aktorów.

Kto tu jest autorem?

Z kolei w Unconscious od razu widać, że to autorski projekt samego HBO, a nie Zachariasa. Ale ten oksymoron mógł wcale nie powstać. Dowodem na to, że nawet w produkcjach środkowoeuropejskich lokalna tematyka nie musi wykluczać zrozumiałości poza krajem pochodzenia, jest na przykład dramat kryminalny z epoki weimarskiej Babylon Berlin Toma Tykwera. A nawet wspomniany już Rédl, który zresztą powstał w znacznie skromniejszych warunkach produkcyjnych czeskiej telewizji.

Zachariáš, z reputacją rozchwytywanego reżysera reklamowego, ma talent do pięknych obrazów i tego, co będzie dobrze wyglądać na ekranie. Czasami próbuje włączyć techniki, które przywołują seriale normalizacyjne z epoki, do przyjemnej wizualizacji, która imponująco kontrastuje ze ścieżką dźwiękową Petra Maláska. Tę pomysłową grę ze współczesnym okiem zawsze zastępuje jednak żmudne silenie się na autentyzm, który miesza się z fotogeniczną fotogenicznością. Tajemniczo zaciemniona Praga, lewitująca w warstwach smogu, mogłaby skończyć jako dowolne inne europejskie miasto, a Nieświadomość najbardziej przypomina przez to dopracowane seriale europejskich produkcji ze zlepionymi fabułami, które jedynie imitują globalne zapowiedzi, a platform streamingowych jest dziś pełno.

Ludzie bez cech

Niestety, nie jest niczym przełomowym bazowanie na dwuznaczności postaci, która w tym przypadku polega na tym, że twórcy nadają im drugą, a nawet dodatkową tożsamość, czy sugerują, że nawet Estezjanie mieli życie prywatne. A przeciągająca się debata nad serialem, krążąca wokół epokowej prawdziwości klamek czy malowania ciała, tylko zaciemnia to, co najważniejsze. Bohaterom i bohaterkom Unconscious brakuje czegokolwiek, co nadałoby im głębi, brakuje im kodeksu moralnego, czymkolwiek by on nie był. Jednak to właśnie konflikt między kodeksem moralnym konkretnego agenta a jego praktycznym doświadczeniem, w którym grzęźnie lub zdaje sobie sprawę, że system, w którym istnieje, wypaczył go tak samo, jak to, z czym walczy, jest kluczowy dla współczesnej narracji szpiegowskiej.

W Nieświadomości nikt nie rozwiązuje żadnych dylematów moralnych, bo wszyscy są tylko marionetkami tłamszonymi przez system. Staje się więc swego rodzaju symulatorem czasów, ciągiem pocieszających obrazów znajomych przedmiotów i miejsc, które oferują nam iluzję bezpiecznej przystani ze świadomością, że wtedy (a nawet teraz) nie mieliśmy nad niczym kontroli i wszystko i tak było "inne". Jak, oczywiście, się nie dowiemy, ponieważ mówi się nam tylko konspiracyjnie i z odpowiednią dozą cynizmu, że zmiana reżimu i ustanowienie nowego reżimu były całkowicie intencjami "tych na górze". Pragmatyczna afirmacja czeskiego parochializmu i alibi, że i tak nic nie możemy zrobić, a zatem nie ma sensu niczego próbować, jest prawdopodobnie najbardziej lokalna z całej serii. Pod tym względem Unconscious jest też trochę bez sumienia.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz