Sprawa Lovecrafta. Rasistowska feministka w świecie etycznego konsumpcjonizmu

Popkultura
David František Wagner
| 29.8.2023
Sprawa Lovecrafta. Rasistowska feministka w świecie etycznego konsumpcjonizmu
Zdroj: Shutterstock

Zgorzkniały rasista, który zadał sobie trud odpowiedzialnego przygotowania się do pierwszego seksu. Antysemita, który zaprzyjaźnił się z Żydami. I człowiek, który zagłodził się, aby wysłać partię listów do swoich przyjaciół. Jego nazwisko jest dziś jedną z najbardziej dochodowych marek w popkulturze.

Najstarszą i najsilniejszą emocją ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.

To jeden z najczęściej powtarzanych cytatów dotyczących gatunku horroru. Został napisany przez Howarda Phillipsa Lovecrafta w eseju z 1927 roku.

Jego dziwactwo zostało ukształtowane przez dzieciństwo, które samo w sobie było pełne grozy. Dziadek Howarda był bardzo zamożnym człowiekiem, a jego matka i ciotki konserwatywnymi damami.

Chcę wiedzieć, co jest tam, na zewnątrz, i chciałbym móc odwiedzić wszystkie te zatoczki i wymiary poza czasem i przestrzenią.

Chciałbym też dowolnie żonglować dniami w kalendarzu, przenosić rzeczy z bezczasowych wieków do teraźniejszości i wyruszać w długie podróże do utraconych lat. Chcę jednak, by bazą dla tych nekromancji i wycieczek była stara Providence mojego dzieciństwa.

(List do Clarka Ashtona Smitha, 1930)

W jego twórczości zakończenie życia jest odpowiedzią na widzianą grozę(Dagon), gdzie indziej zaś jest koniecznością stawienia jej czoła (niesamowicie humorystycznie przerysowany kapitan łodzi podwodnej w opowiadaniu Świątynia).

W takim Cieniu nad Innsmouth jesteśmy jednak świadkami czegoś zdecydowanie innego: dla bohatera o skażonej, chorej krwi i nieczystym pochodzeniu samobójstwo jest właściwą i moralną opcją, najlepszą rzeczą, jaką może zrobić. I porażka... Czystość pochodzenia była ważnym tematem dla Lovecrafta.

Problem z czarnuchami

Rasa odgrywała ważną rolę w twórczości Lovecrafta. Czasami ukrywał swoje rasistowskie poglądy pod płaszczykiem starożytnych cywilizacji, gdy podobnie jak jego dobry przyjaciel Robert E. Howard, autor Conana, opisywał historie konfliktu między dumnymi i tępymi ludźmi a hordami różnie pokręconych żółtawych wrogów(The Obliteration of the City of Sarnath).

Największy problem z czarnuchami polega na tym, że jest to podwójny problem. Czarni są bardzo gorsi. Nie ma co do tego wątpliwości wśród współczesnych biologów (...). Ale faktem jest również, że byłby to fundamentalny i bardzo uzasadniony problem, nawet gdyby czarnuchy były równe białym. Z tego prostego powodu, że dwie bardzo różne rasy, równe czy nie, nie mogą pokojowo współistnieć na tym samym terytorium (...). Żadna normalna istota nie czuje się komfortowo wśród ludzi radykalnie różniących się od niej zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie".

(List do Jamesa F. Mortona, 1931)

W jego listach pojawiali się nie tylko żółci i czarni (choć do Japończyków miał pewien szacunek), ale też Latynosi, Włosi, Niemcy, Słowianie i Żydzi. Mógł pisać dużo o Żydach i o tym, jak zatruwają społeczeństwo, a złość i wyższość płynęły.

Ale w jego prawdziwym życiu było trochę inaczej. Lovecraft zgromadził wokół siebie szerokie grono przyjaciół, z którymi wymieniał się listami, opowiadaniami, pomysłami i długimi esejami o życiu. Wśród najbliższych mu osób znaleźli się Żydzi, tacy jak inny autor horrorów, Robert Bloch. A jedyną kobietą, która kiedykolwiek zaprowadziła go przed ołtarz i do łóżka, była... rosyjska Żydówka.

Lovecraft miał skomplikowane relacje z kobietami. Kiedy przeszedł załamanie nerwowe przed ukończeniem szkoły średniej, spędził lata w domu ze swoją matką, pozostawiając mu czas na pisanie opowiadań do czasopism dla szóstoklasistów i stosy listów. Kiedy zmarła w 1921 roku, ponownie stracił zapał do życia.

Odnowiła go dopiero Sonia Greene, którą poznał na spotkaniu dziennikarzy-amatorów. Sonia była liderem w tym związku i udało jej się stopniowo odciągnąć go od wpływu ciotek w Providence do Nowego Jorku, gdzie również go poślubiła. I była gotowa go wspierać, ponieważ widziała w nim talent. Lovecraft poważnie traktował swoje obowiązki małżeńskie: pomimo niechęci do seksu, zaszczepionej przez historię jego rodziny, uczciwie studiował, jak wszystko powinno być zrobione i jak właściwie zadowolić kobietę.

Nie uważam awansu kobiet za coś złego. Uważam raczej, że jej tradycyjne podporządkowanie było samo w sobie czymś sztucznym i niewłaściwym, wprowadzonym do nas przez wpływy orientalne. Nasi płodni krzyżaccy przodkowie nie uważali swoich kobiet za niezdolne do podążania za nimi w bitwie, ani nie odrzucali marzeń o skrzydlatych Walkiriach niosących ich do Walhalli.

List do Clarka Ashtona Smitha, 1934

Dopiero wiele lat później Sonia rozwiała przesądy o jego wiecznym dziewictwie, mówiąc, że chociaż zawsze musiała wszystko inicjować, Lovecraft był "odpowiednio doskonały" jako kochanek. Kiedy jej firma zbankrutowała, para musiała wrócić do Providence, a Greene próbował prowadzić tam interesy. Nie spodobało się to ciotkom Lovecrafta i małżeństwo w końcu się rozpadło - a raczej zostało rozbite przez ciągłe nękanie ze strony krewnych. Sonia i Howard pozostali jednak przyjaciółmi.

Jako mężczyzna niemal pozbawiony relacji z kobietami i otoczony męskimi przyjaciółmi, Lovecraft był często opisywany jako homoseksualista. Istnieją dwa argumenty przeciwko temu. Po pierwsze, nawet bardziej dzielni badacze niż ja nie znaleźli w jego listach żadnych poważnych wskazówek w tym kierunku.

Po drugie, z typowym dla siebie wyższościowym "urokiem" i poczuciem prawa do decydowania o tym, co jest dobre, a co złe, pisał do swoich przyjaciół o okropnościach pederastii i homoseksualizmu jako wady moralnej, która była oznaką upadku społeczeństwa. To nie była nienawiść, bardziej pogarda. To samo czuł w stosunku do siebie.

Atrament i ból

Lovecraft uważał, że jego umiejętności są całkowicie niewystarczające, jego pomysły nieoryginalne, a on sam regularnie nie osiągał celów, które sobie wyznaczył. I w wielu kwestiach miał rację. Jego proza ma mocne strony - umiejętność uchwycenia krajobrazu Nowej Anglii czy wywołania niepewności i nut grozy - oraz słabsze strony: praktycznie wszystko inne.

Lovecraft nie ma poczucia rytmu narracji, jego postacie są szablonowe, a bohaterowie to albo oszalałe ofiary - świadkowie horrorów - albo racjonalni, ciężko pracujący mężczyźni bardzo podobni do siebie. Puenty niektórych opowiadań są bardzo słabe lub w ogóle ich nie ma. Często sam zdawał sobie z tego sprawę.

Doceniam realizm bardziej niż jakąkolwiek inną formę sztuki - ale muszę przyznać, że ze względu na ograniczenia mojego talentu, realizm nie jest metodą, którą mogę z powodzeniem stosować.

List do E. Hoffmana do Price'a, 1933

A jednak pisał i pisał jak człowiek opętany. Gdy zbliżał się do czterdziestki, jego życie ułożyło się w kilka sprzecznych pozycji. Dżentelmen, który wysyła wielostronicowe listy z prędkością czatu na Facebooku, zakłada korespondencyjne grupy literackie i jest niezdolny do jakiejkolwiek innej pracy. Żyje w ubóstwie i surowej skromności i regularnie głoduje, aby pozwolić sobie na znaczki pocztowe.

Człowiek, który jednym tchem promuje emancypację kobiet i fundamentalnie odrzuca równość rasową, nienawidzi Żydów i otacza się nimi. Trzeba mu przyznać, że szanował Hitlera, ale był bardzo negatywnie nastawiony do palenia książek i późniejszej przemocy, a zmarł jako zagorzały zwolennik Franklina Delano Roosevelta.

Rok 1937, w którym zmarł, był również końcem złotej ery czytania brajlem. Robert E. Howard zastrzelił się po tragicznym wypadku matki, co załamało Lovecrafta. W ciągu roku sam umiera na raka jelita grubego. Cierpi niesamowicie, ale zgodnie ze swoją naturą prowadzi szczegółowy dziennik swojego bólu. Trzeci z trójki przyjaciół, Clark Ashton Smith, przestaje pisać śmieci po śmierci obu towarzyszy.

Nie może umrzeć to, co leży w wieczności

To może być parafraza innego słynnego cytatu: To nie jest martwe, co może wiecznie leżeć / I z dziwnymi eonami nawet śmierć może umrzeć.

Twórczość Lovecrafta nie tylko nie umarła po śmierci, ale jego kult zaczął rosnąć. Dwadzieścia lat po śmierci był już uznaną inspiracją dla nowego pokolenia autorów, którzy "wyłuskiwali resztki jego opowiadań i tworzyli z nich powieści". Coraz więcej autorów chciało dodać swój głos do jego świata, a coraz więcej czytelników chciało go przeczytać.

Dziś stoimy na niekończącej się górze filmów, gier planszowych, gier fabularnych, larpów, gier komputerowych, parodii musicalu Shoggoth on the Roof, porno, nieparodiowanego musicalu, produkcji scenicznych, podcastu "true crime" opartego na The Case of Charles Dexter Ward, odzieży, pościeli i serii opublikowanego gwarantowanego prawdziwego Necronomiconu.

Pięćdziesiąt lat temu w USA można było znaleźć antykwariaty sprzedające Necronomicon jako "odrzucony z Uniwersytetu Miskatonic w Arkham". W końcu możesz kupić koszulkę uniwersytecką i jest całkiem pewne, że więcej ludzi na świecie ją rozpozna niż tę z Masaryka czy Carlsbadu. (Brak zmiany nazwy Uniwersytetu Masaryka na Uniwersytet Miskatonic na stulecie jego istnienia jest godnym pożałowania błędem marketingowym).

Nowe pastisze przynoszą nowe wyzwania i kontrowersje. To, że autorzy zaczęli dodawać elementy, które Lovecraft w jakiś sposób pominął, jest zrozumiałe. Relacje między postaciami, romans, humor, a nawet... erotykę. W końcu dobry horror potrzebuje trochę gwałtu mackami (The Dunwich Horror, 1970) lub cunnilingus zapewnianego przez martwą głowę(Re-Animator, 1985).

I choć sam Lovecraft zapewne mocno zastanawiałby się nad wszystkimi seks-zabawkami i narzędziami, które zainspirowały jego twórczość, to z dzisiejszej perspektywy nie ma w tym nic zaskakującego.

Wśród innych dodanych motywów wymieńmy jeden, którym sam Lovecraft nie był zainteresowany: państwo i jego władza. Przypomnienie, że wojownicy w mundurach są gotowi chronić cię nie tylko przed terroryzmem i niedoborem ropy, ale także przed horrorami o nieeuklidesowych proporcjach, jest tak częste, że nie można uznać go za przypadkowe.

A co z nim?

Ale prawdziwa kontrowersja leży gdzie indziej. Czy możemy w ogóle podążać za Lovecraftem - wiedząc, jakim strasznym idiotą był w niektórych dziedzinach? Czy można cieszyć się jego twórczością, gdy czasami jej jedyną treścią jest ksenofobia - jak w opowiadaniu "The Street", które mówi tylko o tym, że tam, gdzie kiedyś mieszkali dobrzy biali chłopcy, teraz brudne szumowiny psują powietrze?

Część popkultury udaje, że wystarczy pokornie uznać swoje wady i zaludnić swój świat ludźmi i motywami, których nawet nie potrafiłby sobie wyobrazić. Azjaci? Czarni? Kobiety jako naukowcy lub bohaterowie akcji? W Ameryce - która jest nieskończenie bardziej wrażliwa na kwestie rasowe - wygrywa zdolność do nieskończonego remiksowania jego pomysłów i, podobnie jak sam Lovecraft, do zapożyczania motywów, a nawet całych fabuł bez skrupułów.

Lovecraft, człowiek, który umarł bez pieniędzy na jedzenie, nienawidził świata i został nazwany radykalnym egzystencjalistą przez Michela Houllebecqa, stał się jedną z najbardziej dochodowych marek.

I to chyba najlepszy sposób, by rozprawić się z opiniami i kiepskimi dziełami dżentelmena z Providence. Popkultura zdołała ją perfekcyjnie rozebrać, zmutować i zmienić, a mimo to wciąż zachowuje unikalny rdzeń.

Tyle tylko, że w nowej odsłonie może się nim cieszyć każdy, kto chce doświadczyć odrobiny kosmicznego horroru, pełzającego szaleństwa i momentami literackiej niezręczności. Niezależnie od karnacji, przekonań czy języka.

Z wyjątkiem rybich mutantów. Na razie nadal są uważane za tych złych.

Autorką zdjęcia tytułowego jest Hilde Arrowood. Zdjęcie podglądowe na stronie głównej Call of Cthulhu zostało zamieszczone dzięki uprzejmości Cianyde Studios.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz