Twój lęk przed ciążą jest polityczny. Komentarz Aborcyjnego Dream Teamu

aborcjaAborcyjny Dream Team
prochoice
Anna Prus
| 31.1.2022 | 1 komentarz
Twój lęk przed ciążą jest polityczny. Komentarz Aborcyjnego Dream Teamu
Zdroj: Shutterstock

Zamiast wysypu specjalistycznych postów o tym, jak należało ratować płód, chciałabym widzieć lawinę deklaracji: do mnie możesz bez stresu przyjść po aborcji farmakologicznej – pisze aktywistka współpracująca z Aborcyjnym Dream Teamem.

W mediach społecznościowych wrze.

21 grudnia 2021 roku do częstochowskiego szpitala z powodu pogarszającego się bólu brzucha i wymiotów trafiła Agnieszka T. – kobieta w bliźniaczej ciąży. 23. grudnia obumarł pierwszy z płodów, 29 grudnia drugi, 31. grudnia oba płody usunięto mechanicznie. W styczniu 2022 roku pacjentka została przeniesiona na oddział neurologiczny, gdzie jej stan stopniowo się pogarszał. 25. stycznia Agnieszka zmarła. W zamieszczonym w sieci apelu rodzina, prosząc o wsparcie i solidarność, informuje o utrudnionej komunikacji ze szpitalem i braku informacji o stanie zdrowia chorej. Drogi Internecie: „nie napisała upoważnienia” to nie to samo, co „odmówiła dostępu do dokumentacji medycznej”! W mediach społecznościowych pada też pytanie dlaczego nie usunięto pierwszego z płodów?

Naszą codziennością jest kontakt z osobami, które za wszelką cenę chcą uniknąć wizyty w gabinecie lekarskim. Same mamy doświadczenie bycia traktowanymi z góry, jak natrętne petentki. Przemoc na porodówkach to ponura rzeczywistość, lekarze wzywają policję do pacjentek, kobiecy ból jest bagatelizowany.

Czy aborcja selektywna uratowałaby Agnieszkę?

Nie. Aborcja selektywna nie polega na mechanicznym usunięciu jednego z płodów, tylko na zatrzymaniu jego rozwoju. Pozostawienie go w macicy tak długo, jak rozwija się drugi z nich, jest standardową procedurą.

Tyle o ciąży, dalej będziemy rozmawiać o człowieku.

Zacznę od technikaliów.

Są dwa sposoby zrobienia aborcji farmakologicznej. Według oficjalnych zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia: Łyka się tabletkę mifepristonu, a po 24 godzinach: w pierwszym trymestrze 4 tabletki misoprostolu (800 ug), w drugim – 2 tabletki (400 ug), co trzy godziny do skutku. Inna możliwość to 800 ug misoprostolu, do skutku, co trzy godziny w pierwszym trymestrze lub 400 ug misoprostolu do skutku, co trzy godziny w drugim trymestrze. Misoprostol wywołuje skurcze macicy, powoduje skrócenie się szyjki, rozmiękcza tkanki. Aplikuje się go doustnie, dopochwowo lub doodbytniczo; pierwszy ze sposobów zapewnia najszybszą reakcję organizmu, warunkiem takiej reakcji jest trzymanie tabletek w ustach przez 30 minut.

W pierwszym trymestrze już 800ug miso wystarczy, żeby aborcja zakończyła się sukcesem i w Polsce takich przypadków rocznie są tysiące. My, aktywistki aborcyjne, stale rozmawiamy o swoich doświadczeniach w pomaganiu. Stąd wiemy, że w polskich szpitalach niepokojąco często podaje się roniącej pacjentce 200-400 ug misoprostolu na dobę (!) lub ustala sposób dawkowania według własnej inwencji twórczej.

Naszą codziennością jest kontakt z osobami, które za wszelką cenę chcą uniknąć wizyty w gabinecie lekarskim. Same mamy doświadczenie bycia traktowanymi z góry, jak natrętne petentki. Przemoc na porodówkach to ponura rzeczywistość, lekarze wzywają policję do pacjentek, kobiecy ból jest bagatelizowany („to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć” usłyszała Agnieszka).

 

Mamy więc podstawy, żeby nie ufać szpitalowi który kilkunastotygodniowe płody nazywa dziećmi i oświadcza, że po obumarciu drugiego z nich „natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży”. Chcemy wiedzieć, jakie dokładnie były to działania: w jakich dawkach podawano misoprostol? Z jaką częstotliwością? Jaki sposób aplikacji wybrano, jak reagowała pacjentka? Jak w tym czasie zmieniał się jej stan i jaki był, gdy zdecydowano się usunąć płody mechanicznie? Co działo się od 29 do 31 grudnia? Co to znaczy, że indukowanie poronienia „stało się możliwe”?

Czy personel szpitala jest zaznajomiony z protokołami Światowej Organizacji Zdrowia dotyczącymi dawkowania misoprostolu? Ilu pracowników stosuje je w swojej codziennej praktyce?

Spór jest gorący: czy skoro ogłoszony rok temu wyrok Julii Przyłębskiej teoretycznie nie miał wpływu na postępowanie lekarzy w tym konkretnym przypadku, można mówić o kolejnej ofierze antyaborcyjnego prawa? Czy jeśli bezpośrednia przyczyna śmierci okaże się być inna, sposób, w jaki lekarze postąpili z ciążą Agnieszki, powinien nas ciągle obchodzić?

Moim zdaniem: tak.

Bo widzicie: to, jak (nie) toczy się debata o sprawiedliwości reprodukcyjnej, narzuca nam pewne ramy, w jakich możemy się poruszać decydując o tym, co zrobimy z naszą płodnością. Sposób prowadzenia edukacji seksualnej, dystrybucja antykoncepcji, poziom świadomości osób, z którymi seks decydujemy się mieć, artykuły w prasie, tabu ciążące nad poronieniami, projekty ustaw, wiedza lekarzy, do których zgłaszamy się po pomoc, narracja o przerywaniu ciąży, jaką nam się narzuca – wszystko to ma wpływ na nasze wybory.

To nie ma znaczenia, które z przesłanek były – lub nie – spełnione w przypadku Agnieszki z Częstochowy. Niechęć środowisk medycznych wobec aborcji to nie tylko działanie efektu mrożącego wywołanego zeszłorocznym wyrokiem, ale następstwo trzydziestu lat polityki prowadzonej ponad naszymi głowami.

Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego łatwiej jest powiedzieć o wzięciu tabletki „po” niż o aborcji, chociaż między zażyciem jednych i drugich pigułek jest różnica tylko kilku tygodni?

Twój lęk przed ciążą jest polityczny. Tylko osoby wyjątkowo uprzywilejowane mają możliwość prowadzenia życia seksualnego poza tym kontekstem. Mają dostęp do prywatnych gabinetów medycznych i rzetelnej edukacji seksualnej, a także dobrą sytuację finansową pozwalającą na wyjazd do Czech czy na Słowację.

To nie ma znaczenia, które z przesłanek były – lub nie – spełnione w przypadku Agnieszki z Częstochowy. Niechęć środowisk medycznych wobec aborcji to nie tylko działanie efektu mrożącego wywołanego zeszłorocznym wyrokiem, ale następstwo trzydziestu lat polityki prowadzonej ponad naszymi głowami.

To nie lęk wyłącznie przed konsekwencjami prawnymi, ale przede wszystkim – przed aborcyjną stygmą.

Gdyby było inaczej, za czasów funkcjonowania „kompromisu” prof. Dębski nie podarłby zaświadczenia od okulisty który zalecał terminację ciąży Alicji Tysiąc.

Gdyby w centrum uwagi nie stawiano płodu, lekarze nie powiedzieliby o Agacie Lamczak, że „za bardzo zajmuje się swoją dupą”.

Izabela z Pszczyny mogłaby żyć, gdyby lekarze podjęli decyzję, że chcą ją uratować – przecież prawo na to wszystko zezwalało!

Tymczasem Alicja straciła wzrok w następstwie porodu, Agata zmarła na wrzodziejące zapalenie jelita grubego, Izabela niedawno osierociła córkę, a my zaczynamy sobie uświadamiać: każdą z nas może spotkać to samo, bo zasady gry dla ciężarnych dyktuje dobro płodu.

Jako aborcjonistka od miesięcy uspokajam kolejne zaniepokojone osoby, ale tych wciąż przybywa. Boją się osoby w ciąży przebiegającej prawidłowo i te w ciąży problematycznej; takie, które ze strachu nie zajdą po raz kolejny, chociaż nie chciały wychowywać jedynaka i takie, co antykoncepcję odstawią za kilka miesięcy ale już dziś tworzą ze mną rozwiązania scenariuszy awaryjnych.

Nic więc dziwnego, że informacja o śmierci Agnieszki wywołała tak wielkie poruszenie. Zamiast pretensji o to że ludzie się boją, chciałabym zobaczyć lekarzy którzy chcą ten strach łagodzić.

Zamiast wysypu specjalistycznych postów o tym, jak należało ratować płód, chciałabym widzieć lawinę deklaracji: do mnie możesz bez stresu przyjść po aborcji farmakologicznej. Nam, aktywistkom, brakuje już argumentów.

Bo jak możemy w obecnych realiach zagwarantować komuś że wszystko będzie dobrze, jeśli w sytuacji zagrożenia życia dla szpitala najważniejsze jest to, żeby po wszystkim nie rozstawił się przed nim żółty namiot albo patofurgonetka?

Obliczanie dni płodnych

dni

Czy kalkulator okazał się pomocny?

Dyskusja dot. artykułu

W sumie 1 komentarz

Zostaw komentarz