W lutym tego roku mija pięć lat od zabójstwa słowackiego dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. Film dokumentalny Kuciak: The Murder of a Journalist wchodzi właśnie na ekrany czeskich kin i zostanie zaprezentowany na festiwalu One World. Bohaterką filmu jest Pavla Holcová, założycielka Investigace.cz i współpracowniczka Jána Kuciaka. W wywiadzie dla Heroine.cz ujawniła nowy kontekst sprawy Kuciaka oraz fakt, że dziennikarki śledcze zyskują na popularności, choć często spotykają się z groźbami z powodu swojej pracy.
Jak wpadłeś na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego o morderstwie Jána Kuciaka i Martiny Kušnírovej wspólnie z amerykańskim reżyserem Mattem Sarneckim?
To był oczywisty, logiczny krok. Kiedy chcieliśmy dowiedzieć się, co wydarzyło się po zabójstwie Jána i Martiny, postanowiliśmy nie tylko zebrać informacje do tekstu pisanego, ale także pomyśleć o możliwości zrobienia z tego ważnego filmu.
Czyli pomysł na film dokumentalny pojawił się zaraz po morderstwie?
Tak. Byłem pod ochroną policji, ale natychmiast ludzie z zespołu kryzysowego OCCRP, który jest międzynarodową organizacją monitorującą korupcję i przestępczość zorganizowaną, udali się na miejsce zdarzenia i zaczęli zbierać wszelkie dowody, które mogłyby rzucić trochę światła na morderstwo. Udali się do Velika Macha i zaczęli prosić o nagrania z miejskiego systemu CCTV oraz od osób, które mogły mieć kamerę w swoim ogrodzie. Był to zespół składający się z około pięciu osób, a jedną z nich był filmowiec Matt Sarnecki, który w tym czasie nakręcił już film dokumentalny o zabójstwie dziennikarza Pawła Szeremeta na Ukrainie.
FOTO: Fico, Holcová i rodzice Jána Kuciaka. Zobacz materiał z filmu dokumentalnego:
Jesteś jednym z głównych bohaterów filmu dokumentalnego. Ty i Jan byliście bliskimi współpracownikami, przyjaciółmi. Czy podczas kręcenia filmu dowiedziałeś się czegoś jeszcze o sprawie, co cię zaskoczyło?
Wiele rzeczy. Sprawa ma tak wiele wątków, że niektóre z nich nawet nie zmieściły się w filmie. Śledzisz ją i nagle w ciągu kilku tygodni dochodzi do aresztowania 20 sędziów podejrzanych o korupcję. Potem okazuje się, że najpotężniejszą zorganizowaną grupą przestępczą było samo kierownictwo słowackiej policji. Pomyślałem sobie: pięknie, co tu się dzieje?
Czyli wymyślony scenariusz dokumentu zmieniał się w trakcie kręcenia, w zależności od nowych faktów?
Dokładnie.
Jednym z najmocniejszych momentów dokumentu jest dla mnie nagranie po ogłoszeniu wyroku, w którym Marián Kočner i Alena Zsuzsová zostali uniewinnieni od zarzutu zabójstwa Jána i Martiny. Od początku byłeś przekonany, że to Kočner zlecił zabójstwo Kuciaka. W tym roku trwa proces Kočnera i Zsuzsovej. Jakie nowe fakty się pojawiły?
Sprawa jest obecnie silniejsza, ponieważ pojawia się wzorzec zachowania Mariana Kočnera. Okazało się, że sprawa jest powiązana z przygotowaniem zabójstwa trzech słowackich prokuratorów. Ludzie, którzy brali udział w zabójstwie Jána Kuciaka, przyznali się, że zostali wynajęci właśnie do zamordowania tych trzech prokuratorów. Pojawiła się więc silniejsza linia motywu, ponieważ nie ma wielu osób, które chciałyby wyeliminować zarówno prokuratorów, jak i Jána Kuciaka. W sądzie pojawiły się również nowe dowody i jestem nieco optymistycznie nastawiony, że skazanie Mariana Kocnera w końcu nastąpi. Choć oczywiście sprawa będzie się przeciągać, a jedna lub druga strona ponownie złoży apelację.
Kiedy można spodziewać się wyroku?
Pod koniec kwietnia.
Dokument został wyreżyserowany przez amerykańskiego dokumentalistę Matta Sarneckiego. Czy to, że nie był Słowakiem i że był "outsiderem" było zaletą dla dokumentu?
Myślę, że tak, ale trzeba powiedzieć, że Matt mieszka w Europie od piętnastu lat. Nie można powiedzieć, że jest osobą, która wyczuwa okazję, skacze na nią i poświęca się Słowacji, nic o niej nie wiedząc. Mieszka w Rumunii i spędza dużo czasu w Europie Środkowej. Ponadto Matt i ja znamy się od ponad dekady, ufamy sobie i myślę, że był w stanie opowiedzieć tak skomplikowaną historię w sposób zrozumiały dzięki wyrafinowanej edycji duńskiego redaktora. Myślę, że to także zaleta tego, że nie mieszka na Słowacji. Nie dał się zwabić innym wątkom, ale skupił się bezpośrednio na historii morderstwa i jego następstwach.
Jak bardzo znał słowackie środowisko?
Znał je dzięki różnym sprawom, nad którymi pracowałem. Jego bliski przyjaciel i szef OCCRP studiował nawet przez rok na Słowacji, więc znali sprawy porwania syna prezydenta i słowackich służb specjalnych, znali Petera Tótha(byłego szefa kontrwywiadu Słowackiej Służby Informacyjnej, który w latach 90. pracował jako dziennikarz i pisał dla dziennika SME - red.).
Jak sprawa Kuciaka zmieniła zaufanie do mediów? Spada ono w społeczeństwie na całym świecie od dłuższego czasu.
Zaufanie do mediów wzrosło w pierwszych latach po zabójstwie. Jednak po pewnym czasie politycy, w tym obecny rząd, zaczęli ponownie uderzać w dziennikarzy i mówić, że są tam tylko po to, by szkodzić i że nie pozwolą im pracować, więc ponownie spadło.
Morderstwo dziennikarza jest czymś, co bardzo denerwuje innych dziennikarzy. Dlatego zamiast pojedynczej osoby zajmującej się tymi sprawami, zwykle jest zespół ludzi, którzy są bardzo zmotywowani, aby je załatwić.
Film dokumentalny Kuciak: Zabójstwo dziennikarza zawiera materiały policyjne z rekonstrukcji samego morderstwa, a także nagrania z kamer bezpieczeństwa. Jak zdobyłeś te dokumenty? Czy wszystkie były częścią akt policyjnego śledztwa, które otrzymałeś od tajnego źródła?
Część materiałów była częścią tak zwanej Biblioteki Kochnera, która była projektem, w którym jako dziennikarze otrzymaliśmy dostęp do około siedemdziesięciu terabajtów danych, dla porównania Panama Papers miały cztery terabajty. Ale są też rzeczy, które Matt otrzymał jako dyrektor. Podjął uczciwy wysiłek, aby porozmawiać ze wszystkimi stronami sporu, był otwarty, słuchał tego, co mówią, i w ten sposób uzyskał dostęp do innych dokumentów.
Czy rozmawiałeś z samym Kočnerem?
W tym czasie był już w areszcie, więc nie pozwolono nam filmować w więzieniu, ponieważ był wtedy objęty specjalnym reżimem. Skończyliśmy z jego prawnikiem.
Zagrożenia na co dzień
Dokument zawiera również nagranie rozmowy telefonicznej między Jánem Kuciakiem a Mariánem Kočnerem, w której grozi on, że zacznie zajmować się nim i jego rodziną osobiście i szukać na niego brudu. Opisujesz, że ty i Ján śmialiście się z tego w tamtym czasie. Jak często sam, jako dziennikarz śledczy, spotykasz się z podobnymi groźbami?
Kočner nigdy się do mnie nie odezwał. Jednak cały czas otrzymuję pogróżki. Ale ludzie zwykle próbują ukryć się za jakąś formą anonimowości, czy to anonimowymi kontami sieciowymi, czy anonimowymi e-mailami. Od czasu do czasu coś przychodzi zwykłą pocztą. Zdarza się to właściwie codziennie.
Nie rozumiesz, mała dziewczynko.
Investigace.cz, którego byłeś założycielem, będzie w tym roku obchodzić dziesięciolecie swojego istnienia. Czy pamiętasz jeszcze jego początki? Jak to było wkroczyć w świat dziennikarstwa śledczego, które w tamtym czasie wciąż było raczej męską sprawą?
Byłam bardzo naiwna. Nie wiem, czy miałabym odwagę zacząć coś takiego, gdybym wiedziała, z czym to się wiąże i gdybym rozumiała to trochę lepiej. Kiedy założyłem Investigaci.cz, nie miałem pieniędzy. Początkowa inwestycja wyniosła około pięciu tysięcy koron, co doprowadziło moje konto do zera, ponieważ musiałem opłacić notariusza. I oczywiście na początku mnie to nie utrzymywało, więc w ciągu dnia pracowałem w firmie informatycznej, a w nocy zajmowałem się sprawami takimi jak Panama Papers.
Nie myślałeś wtedy o dołączeniu do dużych mediów?
Szukałem miejsca, do którego mógłbym dołączyć, ale problem polegał na tym, że chciałem pracować nad międzynarodowymi projektami, które w tamtym czasie nie były realizowane w dużych mediach.
Kiedy opinia publiczna cię zauważyła? Czy była to sprawa Panama Papers, nad którą pracowałeś z zagranicznymi dziennikarzami w 2016 roku?
Myślę, że tak. Wtedy główna narracja dużych mediów brzmiała: "Dziewczyno, nie rozumiesz, zostaw to profesjonalistom". Ale to był prawdopodobnie pierwszy raz, kiedy zostaliśmy zauważeni przez firmę.
Współpraca jest niezbędna
Co go złamało? Czy była to presja mediów? Presja opinii publicznej?
Było kilka kroków. Przede wszystkim istniała ogromna presja ze strony opinii publicznej, co oczywiście częściowo wynikało z faktu, że media informowały o morderstwie jako o priorytecie. Doprowadziło to do dymisji ówczesnego prezydenta policji Tibora Gašpara, a następnie śledztwo nabrało tempa. Kiedy rozmawiałem o tym ze śledczym, powiedział, że wszyscy chcieli, aby zbadał morderstwo tylko na poziomie tych, którzy je popełnili, a nie zleceniodawcy. Wywierano na niego dużą presję, nawet ze strony kierownictwa policji. Pod naciskiem społeczeństwa, mediów, a następnie polityków, śledztwo przebiegało normalnie i niezależnie, a śledczy robił absolutnie wszystko zgodnie z zasadami, tak że nie można było go odsunąć od sprawy - wszystko to ostatecznie doprowadziło do wniesienia sprawy do sądu przez prokuraturę.
Czyli wystarczyło kilku nieskorumpowanych ludzi, którzy nie bali się, że Kocner nie dopnie swego?
Dokładnie.
Wszystkie artykuły autorki/autora