Czy w Hollywood da się starzeć „właściwie”? Body shaming celebrytek świadczy o naszym strachu

hollywood
seks w wielkim mieście
starość
starzenie się
Asya Meytuv
| 22.12.2021
Czy w Hollywood da się starzeć „właściwie”? Body shaming celebrytek świadczy o naszym strachu
Drew Barrymore, Cameron Diaz i Demi Moore w 2019 r. Zdjęcie: Shutterstock

Pełne nienawiści komentarze pojawiają się pod zdjęciami aktorek, które w celu poprawy swojego wyglądu obrały drogę operacji plastycznych, ale także pod tymi, które starzeją się w sposób naturalny, bez operacji i „bez filtra”. Obserwując środki masowego przekazu i media społecznościowe, w których kwitnie body shaming znanych osobistości, można dojść do wniosku, że gwiazdy Hollywood nie mają szans zestarzeć się w sposób, który nie będzie nikogo drażnić.

Ze zdjęcia na Instagramie spoglądają na nas dwie kobiety – brunetka i blondynka. Mają błyszczące oczy, figlarne uśmiechy i przyjaźnie się o siebie opierają. Ten na pozór zwyczajny obrazek ma na jednym z kont ponad piętnaście tysięcy komentarzy, tysiące następnych w udostępnieniach, repostach i niezliczone artykuły poświęcone jednej fotografii. Dlaczego? Wspomniane kobiety to nie tylko przyjaciółki, ale również dawne Aniołki Charliego – Drew Barrymore i Cameron Diaz, a komentarze dotyczą przede wszystkim ich naturalnego wyglądu, bez operacji plastycznych i instagramowych filtrów. Można je podzielić na dwie kategorie – z jednej strony pełne podziwu, wychwalające ich odwagę pokazać się z naturalną twarzą, z drugiej - mniej lub bardziej przyzwoicie sformułowane zdumienie, że te dwie kobiety nie poprawiły swojego wyglądu za pomocą operacji plastycznych..

 

Czy naturalnie dojrzała i zmieniająca się z upływem czasu twarz pięćdziesięciletniej celebrytki wciąż wywołuje nasze poruszenie? Czy gwiazdy filmowe są zobowiązane wyglądać w określony sposób, aby ich starzenie się nie drażniło fanów? I czy w dzisiejszych czasach niepoddawanie się operacjom plastycznym jest uważane za dziwactwo, odstępstwo od normy? Na to wygląda. Brytyjski, północnoeuropejski i amerykański przemysł filmowy coraz częściej odzwierciedla światowe tendencje społeczne i obsadza w głównych rolach dojrzałych aktorów i aktorki bez większych modyfikacji wyglądu, wystarczy obejrzeć seriale i miniserie, które powstały w ostatnich latach – The Fall, Mare of Easttown, The Kominsky Method i wiele innych, gdzie w głównych rolach pojawiają się kobiety i mężczyźni, którzy dawno przekroczyli czterdziestkę. Ale w krajach Europy środkowo-wschodniej temat ten nadal budzi negatywne emocje.

Dlaczego starzejący się aktorki i aktorzy wywołują tak duże zainteresowanie? Czy tylko dlatego, że postrzegamy czas w sposób zniekształcony, a znane twarze aktorów kojarzymy z pierwszymi filmami, w których ich widzieliśmy?

Różnice geograficzne i kulturowe w spojrzeniu na ideał piękna to inny temat. Zastanówmy się raczej, dlaczego starzejące się aktorki i aktorzy tak bardzo nas prowokują, dlaczego niektórzy z nas czują się niemal urażeni tym, że twarze znanych osobistości się zmieniają, i dlaczego uważamy za odpowiednie i dopuszczalne komentować te zmiany publicznie. Czy tylko dlatego, że postrzegamy czas w sposób zniekształcony, a znane twarze aktorów i aktorek kojarzymy z pierwszymi filmami, w których ich widzieliśmy?

Psycholożka Svatava Dvořáčková uważa, że starzenie się nieuchronnie przypomina nam o zbliżającym się końcu życia, a ponieważ śmierć i starzenie się w większości zachodniego społeczeństwa jest nadal jeszcze tematem tabu, bezpośrednia konfrontacja z nimi wywołuje w nas silne emocje. Dodatkowo starzenie się konfrontuje nas z niedoskonałością, której często również się boimy. Na głębszym poziomie możemy mieć poczucie, że jedynie będąc doskonali, zdobędziemy akceptację i uznanie. A kiedy ktoś pokaże nam jakąkolwiek formę niedoskonałości, często reagujemy negatywnie. Zamiast ulgi ze świadomości, że w tej niedoskonałości nie jesteśmy sami, możemy poczuć się zagrożeni, mimo że sytuacja nie dotyczy bezpośrednio nas.

Jeszcze bardziej może nas drażnić starzenie się kobiet. Jednym z największych wyzwań współczesnego świata jest pełne zaangażowanie przede wszystkim kobiet po czterdziestce i pięćdziesiątce w życie publiczne i zawodowe. Nadal bowiem żyjemy w świecie, w którym na kobiety w wieku reprodukcyjnym nakładane są ogromne wymagania społeczne i estetyczne, natomiast po menopauzie kobieta staje się niemal niewidzialną. Po odchowaniu dzieci już od kobiet niczego wielkiego nie oczekujemy. Świat jednak zmienia się bardzo szybko. Życie jest coraz dłuższe a macierzyństwo, u kobiet z powodów biologicznych ograniczone w czasie, zdecydowanie nie jest jedyną i najważniejszą treścią ich życia, a z całą pewnością życie damskiej części populacji nie kończy się z osiągnięciem dorosłości przez ich dzieci.

And Just Like That…

Kultowy, mainstreamowy serial skierowany głównie dla kobiecej widowni powraca na ekrany. Czy seria może zaoferować coś nowego? Czy może poruszać aktualne feministyczne tematy? Czy jest w stanie zaproponować większą różnorodność? A czy my w ogóle chcemy oglądać 60-latki uprawiające seks?

Seks w wielkim mieście powraca. Jaką przysługę wyświadczy feminizmowi i dlaczego warto oglądać sześćdziesięciolatki, które uprawiają seks?

Wręcz przeciwnie, wydaje się, że właśnie dzięki oswobodzeniu się od tych wymagań, kobiety w dojrzałym wieku doświadczają nieznanego im dotąd poczucia wolności, pewności siebie, przypływu kreatywności i ogólnie rzecz biorąc, nowego początku. „W naszym społeczeństwie kobietom zazwyczaj automatycznie przypisywana jest rola opiekunek, które zaniedbują własne potrzeby lub z nich rezygnują” mówi psycholożka Svatava Dvořáčková. „Dlatego, gdy dzieci opuszczą rodzinne gniazdo, to pomimo emocjonalnej trudności tej sytuacji, kobiety dostają przestrzeń, w której albo mogą się zaopiekować następną osobą (często własnymi rodzicami), albo poświęcą czas i energię dla siebie. Często spotykam kobiety, które po pięćdziesiątce dosłownie rozkwitają, błyszczą i naprawdę się realizują.”

Obie aktorki są przykładem, że życie w dzisiejszych czasach naprawdę może zaczynać po pięćdziesiątce. Drew niedawno wypuściła swój własny program telewizyjny, do którego między innymi zaprasza swoje koleżanki w podobnym wieku – Cameron Diaz, Lucy Liu, Jennifer Aniston i inne. Cameron w wieku czterdziestu siedmiu lat po raz pierwszy stała się matką i wycofała się z życia zawodowego. Drew, jako gospodyni talk-show, powiedziała swojej koleżance Cameron, że wraz ze zbliżająca się pięćdziesiątką cieszy się na początek „drugiej połowy swojego życia”. Takie postrzeganie wieku w stosunku do oczekiwanej długości życia wydaje się rewolucyjne, nawet dla współczesnych fanów Aniołków Charliego. Czy ktoś jeszcze pamięta, że w wieku pięćdziesięciu lat nasze babcie szykowały się już do odejścia na emeryturę, co dla nich oznaczało koniec jakiegokolwiek rozwoju osobistego? Dziś trudno nam sobie coś takiego wyobrazić.

Czasy się zmieniają, życie zawodowe i biologiczne się przedłuża, a kobiety zaczynają cieszyć się każdą fazą swojego życia.

Podobna fala krytyki, jaka spotkała Drew Barrymore i Cameron Diaz, dotknęła też aktorki grające w serialu „Seks w wielkim mieście”. Kultowy serial niedawno powrócił w kontynuacji, w której widzimy bohaterki po dwudziestu latach, czyli w wieku między pięćdziesiątką, a sześćdziesiątką. Na negatywne komentarze w mediach społecznościowych zareagowała w swoim stylu Sarah Jessica Parker – pytaniem retorycznym, czy w takim razie ma się przestać starzeć. Dodając już serio, że uważa za bardzo ważne, aby na ekranach pojawiały się kobiety w tym wieku.

Czasy się zmieniają, życie zawodowe i biologiczne jest coraz dłuższe, a kobiety zaczynają cieszyć się każdą fazą swojego życia. Adoracja młodości jest naturalna, ale ponieważ jako społeczeństwo rozwijamy się i (przynajmniej teoretycznie) dojrzewamy, wydaje się, że zaczynamy mieć inne priorytety – jednym z nich jest zadowolenie z życia w każdej jego fazie. W serialu komediowym „Only Murders in the Building", nowości produkcji Hulu, w którym wyróżnia się siedemdziesięciosześcioletni Steve Martin, możemy usłyszeć: „Siedemdziesiątka to nowa czterdziestka”. Miejmy nadzieję, że zmarszczki Drew, Cameron, Sarah i innych zainspirują nas do życiowych i zawodowych wyzwań w drugiej połowie swojego życia – po pięćdziesiątce. A przede wszystkim pomogą nam zaakceptować własne objawy naturalnego starzenia się.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz