Wiele problematycznych momentów przenika subkulturę gejowską w odniesieniu do ciała. Są jednak ludzie - i nie jest ich mało - którzy nauczyli się lubić siebie takimi, jakimi są, lub którzy wyznają inne ideały piękna. Jak znaleźć miłość do siebie i nie zwariować od presji wyglądu czy wieku? O tym właśnie będzie piąty i ostatni odcinek serii podcastów KULT. Nosi on tytuł Pojednanie.
"Dziś mam całkiem dobre relacje z moim ciałem. Ale w przeszłości tak nie było", zaczyna swoją opowieść trzydziestosześcioletni Jarda z Mariańskich Łaźni w swoim budynku mieszkalnym. "W środowisku szkolnym problemem było bycie bardzo wysportowanym. Koledzy z klasy śmiali się ze mnie. Że jestem niezdarny i głupio biegam. Szkoła podstawowa to było piekło". Ale nie chodziło tylko o ciało. Od najmłodszych lat Jarda nosił rzucające się w oczy grube okulary, które jego koledzy z klasy nazywali popielniczkami. Ma też aparat słuchowy w jednym uchu.
"Jesteś okropnym porównaniem", przyznaje Jarda, patrząc przez okno na las otaczający jego posiadłość. Zaczął wstydzić się swojego ciała. Najgorsze chwile przeżywał w szatni przed lekcjami w-fu, gdzie dokuczali mu koledzy z klasy. Później umówił się z nauczycielem w-fu, że będzie się przebierał w jego gabinecie.
Subkultura niedźwiedzi - czyli mężczyzn, którzy są zwykle większych rozmiarów - pojawiła się w USA pod koniec lat 80-tych. Są oni również często owłosieni i z wyglądu przypominają niedźwiedzie.
Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa przeniosły się na jego późniejsze lata, a zwłaszcza na próby randkowania, kiedy Jarda w pełni uświadomił sobie, że jest gejem. To właśnie na portale randkowe trafił po tym, jak został poddany ostracyzmowi, pełen nadziei, że znajdzie partnera. Ale uderzył mocno. "Portale randkowe dla gejów to dość toksyczne środowisko. Duży nacisk kładzie się tam na wygląd i ciało. Randki są więc dziś dla mnie ostatecznością". Obawia się krzywdzących komentarzy. "Żebym znowu nie usłyszał, że jestem starym, grubym facetem" - mówi z żalem. "Interesujące jest to, że społeczność, która często narzeka na stereotypy i stygmatyzację, sama utrwala takie rzeczy".
Gildia Niedźwiedzi
Jako alternatywa dla tego, o czym mówi Jarda, kultu wysportowanego młodzieńczego ciała, pod koniec lat 80. w USA pojawiła się subkultura tak zwanych niedźwiedzi - mężczyzn, którzy są generalnie więksi. Są oni również często owłosieni i z wyglądu przypominają niedźwiedzie. Subkultura ta jest również aktywna w Czechach od kilku lat. Społeczność Prague Bears zrzesza kilku mężczyzn, którzy czują, że nie pasują do ustalonych ram. Regularnie organizują wspólne wydarzenia, wspierają się nawzajem i spotykają raz w tygodniu w legendarnym już klubie fetyszowym na obrzeżach Pragi.
Z zewnątrz nie wygląda specjalnie. Dzwonię dzwonkiem, po chwili brzęczyk wpuszcza mnie do środka. Przechodzę przez klasyczny pub na dziedziniec, gdzie ludzie w różnych strojach siedzą przy ławach z piwem. Przy jednej siedzi grupa ludzi w psich maskach, przy innej ekipa w lateksie, przy jeszcze innej grupa niedźwiedzi. Jedną z czołowych postaci jest Paul. Jest w średnim wieku, krzepki, ma rdzawe włosy i obfitą, siwiejącą brodę.
"To sposób na życie, sposób myślenia. Chcemy brać życie takim, jakie jest, a jeśli ktoś gdzieś ma bogatszą część ciała, nie wzdrygamy się. To po prostu część życia" - Pavel wyjaśnia filozofię swojej grupy, wypijając resztę piwa. "Nie przejmujemy się wyglądem. Bardziej interesuje nas cieszenie się wycieczką na łonie natury, wspólne gotowanie w domku w górach" - mówi. Klub niedźwiedzi skupia nie tylko ludzi o różnych konstytucjach, ale także mężczyzn z różnych pokoleń, a starsi przekazują doświadczenie i mądrość wyraźnie młodszym. I naturalnie wchodzą ze sobą w interakcje. "Liczy się to, co mężczyzna potrafi zrobić. To, jak wygląda, jest drugorzędne. Lubimy niezawodność i szacunek dla innych. Głupie komentarze są po prostu z tym niezgodne" - podkreśla Pavel, dodając, że w Prague Bears jest kilku mężczyzn, którzy wyglądają kobieco. I nie widzi w tym żadnego problemu.
Nie pasuję do stereotypu niedźwiedzia. Ale to pokazuje, że ta społeczność to nie tylko niedźwiedzie. To także ludzie, którzy lubią niedźwiedzie.
Jednym z takich mężczyzn jest czterdziestopięcioletni bibliotekarz David, który podzielił się swoją historią o przyjęciu kobiecej strony w poprzednim artykule na temat kultu męskości. "Nie pasuję do stereotypu niedźwiedzia. Ale to z kolei pokazuje, że ta społeczność to nie tylko niedźwiedzie. Chodzi także o ludzi, którzy na przykład lubią niedźwiedzie" - wyjaśnia. David jest szczupły i bezwłosy. Paradoksalnie odnalazł się w społeczności niedźwiedzi i czuje się jej częścią. Pomogło mu to znaleźć pozytywną relację ze swoim ciałem i kobiecą częścią jego osobowości. "Zaintrygowało mnie to, że nie dbają o ciało. Mają tendencję do bardziej naturalnego i organicznego stylu życia. Pomyślałem, że to naprawdę fajne".
Dobry chwyt
Jarda z Mariańskich Łaźni również z czasem zaakceptował swoje ciało. Pomogła mu w tym tymczasowa przeprowadzka z rodzinnego miasta do Pragi na studia. Trafił do grupy studentów, którzy szanowali go za jego zalety i wnikliwość, ale jego wygląd nie był przedmiotem dyskusji. Zaczął chodzić z nimi na basen lub do sauny i Jarda nawet nie myślał o swoim dawnym wstydzie. Ale nadal dręczyła go samotność i strach przed pójściem do klubu gejowskiego, aby kogoś poznać. Zdecydował więc, że woli być sam.
Jak sam mówi, jest przyzwyczajony do negatywnych ocen swojego charakteru. Opracował własny sposób wewnętrznej obrony. Mówi, że już sobie z tym nie radzi. Ale kiedy wielokrotnie pytam go, czy naprawdę można nie przyjmować takich obelg i być zadowolonym z przebywania w społeczności niedźwiedzi, które nie oceniają go w ten sposób, wyraźnie czuje się coraz bardziej nieswojo. "Nauczyłem się z tym żyć" - zapewnia mnie. Kiedy ponownie pytam go, czy to naprawdę możliwe i jaka jest droga do pojednania, zapada długa cisza. Vojta czuje się już bardzo niekomfortowo. Nie chce kontynuować rozmowy.
Większość z nas
Daleko mi do sugerowania, że ci, którzy twierdzą, że są pogodzeni ze sobą, nie mówią prawdy. Chcę raczej pokazać, że z mojego punktu widzenia jest całkiem niemożliwe, aby nie angażować się w obelgi i ciągłe zawstydzanie ciała, aby nie mieć słabszych chwil. A jednak wystarczy tak niewiele. Aby spróbować wczuć się w drugą osobę i nie oceniać jej wyglądu, chyba że mnie o to poprosi. Oczywiste jest, że każdy z nas ma określony typ, który go przyciąga. W środowisku randkowym naturalne jest, że spotykamy się z odrzuceniem. Ale nawet to można zrobić z wyczuciem i szacunkiem dla drugiej osoby. Nie tylko dla jego dobra. Dla własnego dobra. Ponieważ większość z nas pewnego dnia będzie stara, prawdopodobnie zwiotczała i może mieć nadwagę. Dobrze jest o tym pamiętać.
Wszystkie artykuły autorki/autora