Dlaczego Koreanki nie mają idealnej skóry i inne mity na temat urody

Kosmetyki
Anna Urbanová
| 14.9.2023
Dlaczego Koreanki nie mają idealnej skóry i inne mity na temat urody
Zdroj: Shutterstock

Tydzień przed oficjalnym ogłoszeniem pandemii spotkałam się z Lucie Havlikovą, doktorem farmacji z Pure District. Tematem była pielęgnacja skóry, jej opcje, korzyści i pułapki, a także stosunek Koreańczyków do kosmetyków.

Dziś wydaje się niemal niestosowne, aby rozwodzić się nad "pięknem". Ale przy stresie i zmartwieniach, z którymi wszyscy mamy do czynienia bez wyjątku, coś tak prostego jak wieczorny rytuał pielęgnacyjny może przynieść ulgę, gdy pozwolimy sobie poświęcić dziesięć minut tylko dla siebie.

Czy jest jakiś popularny składnik kosmetyków, od którego profesjonalista od razu odsunie ręce?

Nie lubię niektórych konserwantów. Na przykład benzoesan sodu, który jest w musztardzie. W najlepszym wypadku nic nie robi ze skórą, a raczej ją uszkadza. Ale oczywiste jest, że jeśli kosmetyki, które robisz, są pełne wody, musisz je czymś zakonserwować. Jeśli tego nie zrobisz, zanim zejdą z linii produkcyjnej, będą pełne paciorkowców.

A czy jest jakiś produkt, którego powinniśmy unikać?

Zdecydowanie wody micelarnej. To fantastyczny pomysł, ponieważ ten produkt zbiera zarówno część hipofilową, jak i hydrofilową w jednym kroku, co oznacza absolutnie cały brud, zarówno rozpuszczalny w tłuszczach, jak i rozpuszczalny w wodzie. Jest jednak jedna wada - producenci zapomnieli dodać, że micel należy zmyć. Produkt działa trochę jak proszek do prania. Czyści wszystko, ale nie zostawiamy niepranego prania. A jeśli nie zmyjesz wody micelarnej, micele nadal działają i są szkodliwe dla skóry. A wszystko, co musisz zrobić, to spłukać twarz zwykłą wodą.

Porady i mity dotyczące oczyszczania skóry przychodzą falami - jednego dnia modne jest oczyszczanie w wielu krokach, a innym razem wszystko powinno być w jednym.

Koreańczycy mają dużą wiedzę na ten temat. Mają obsesję na punkcie oczyszczania; wiedzą, że tylko wtedy, gdy skóra jest naprawdę czysta, jest w stanie wchłonąć więcej substancji. To tak, jakbyś miał brudne paznokcie i chciał je pomalować. Nie będzie to ładnie wyglądać, prawda? A jednak coś takiego jest powszechnie stosowane w zachodnich kosmetykach. Możesz mieć najdroższy krem, ale jeśli przebudujesz czyszczenie, to tylko strata pieniędzy. Typowa Koreanka nigdy nie użyłaby wody micelarnej, mają dwuetapowy proces mycia. Najpierw używają oleju, aby zmyć to, co jest rozpuszczalne w tłuszczach, a następnie używają piany, aby zmyć to, co jest rozpuszczalne w wodzie.

A potem?

W Korei po czyszczeniu następuje etap, którego nie znamy w Europie, a który jest absolutnie niezbędny. Nazywają go tonerem, który znamy od nas, ale jest to inny rodzaj produktu. W rzeczywistości jest to serum nawilżające, które łatwo wnika w skórę, "otwiera" ją, równoważy pH, ujędrnia i nawilża. Dopiero wtedy nakładanie serum lub kremu ma sens.

Koreańskie kosmetyki to silny trend ostatnich lat. Czy zatem słuszne jest proste kopiowanie wszystkich ich technik i wiedzy?

Niestety, nie jest to takie proste. Koreańczycy mają inną skórę niż my, ludzie Zachodu. Mają grubszą i grubszą górną warstwę skóry, w wyniku czego ich skóra utrzymuje się znacznie dłużej niż nasza. Z tego powodu mogą sobie pozwolić na znacznie bardziej drastyczne zabiegi niż my, a większość kosmetyków sprzedawanych tam, a teraz sprzedawanych w Czechach, wygląda tak. Produkty są pełne chemikaliów, które choć skuteczne, są również obciążające dla skóry, z czasem przestają działać, a w najgorszej formie mogą powodować alergie, wysypki i inne problemy skórne.

Czy możesz wyjaśnić, dlaczego niektóre kosmetyki działają tylko na początku?

Skóra w zasadzie się nimi nasyca. Typowym przykładem jest zwykła gliceryna, którą można znaleźć niemal wszędzie. W małych ilościach jest świetna, w dużych to trucizna. Jeśli chcesz szybkiego efektu, działa magicznie, ale uważaj, jeśli produkt zawiera, powiedzmy, 10% gliceryny. Gliceryna działa poprzez gromadzenie wilgoci na sobie i pęcznienie. Ma bardzo małe cząsteczki i dobrze wnika w skórę, wypełniając ją. Po prostu, gdy jest jej za dużo, zaczyna pobierać wilgoć od wewnątrz, więc na dłuższą metę faktycznie wysusza skórę. Przez miesiąc lub dwa będziesz zachwycona, a potem twoja skóra stanie się szara i zaczniesz mieć problemy z odwodnieniem, zaczną pojawiać się pryszcze, twoje pory zaczną się zatykać i to wszystko.

Koreanki nie mają pięknej skóry.

Stereotypowo uważa się, że Koreanki mają genetycznie uwarunkowaną piękną skórę. Czy nie jest to prawdą?

Wcale nie, a wręcz przeciwnie. Ich skóra jest bardziej szorstka, więc utrzymuje się dłużej, ale z drugiej strony jest podatna na wszelkiego rodzaju niedoskonałości. Jednak w ich kulturze idealna skóra jest pożądana, więc ich pielęgnacja ma na to wpływ. Nie jest niczym niezwykłym, że dwa razy dziennie wykonuje dziesięć lub piętnaście kroków. To niezwykłe, że mężczyźni w Korei zwracają na to praktycznie taką samą uwagę; w końcu połowa światowej produkcji kosmetyków dla mężczyzn trafia do Korei.

Za mitem stoi więc po prostu ciężka praca.

Tak - w połączeniu z faktem, że ich skóra może znieść ciężką pracę. Kiedy decydowaliśmy, w którą stronę pójść w naszym Pure District, koreańskie podejście zaimponowało nam skutecznością, ale szukaliśmy czegoś mniej drastycznego. Kosmetyki naturalne byłyby opcją, ale z jednej strony stanowią one bardzo małą część rynku w Korei, a ponadto byliśmy przekonani, że kosmetyki naturalne były wspaniałą koncepcją, ale ostatecznie nie zadziałały.

Jak to?

Jestem osobą dwudziestego pierwszego wieku, fascynują mnie naturalne, czyste rzeczy i chcę dbać o planetę, ale potrzebuję też, aby kosmetyki, których używam, działały. Tak zwane kosmetyki naturalne nie są skuteczne, bo choć mogą mieć w sobie dobrej jakości wyciągi z ziół czy owoców, to cząsteczki, składniki aktywne, są tak duże, że to jak próba przeciśnięcia pomarańczy przez dziurkę od klucza. Po prostu nie wejdą głębiej w skórę. I nie działa.

Wśród najpopularniejszych produktów znajduje się pięć kroków pielęgnacji w kompleksowym systemie oczyszczania, nawilżania i ukierunkowanej pielęgnacji.

Olejek złuszczający
(153 ml, 1105 CZK) jest stosowany w pierwszym etapie oczyszczania skóry. Delikatnie, ale skutecznie usuwa makijaż i głęboko oczyszcza pory. Jedwabistą konsystencję produktu uzyskano dzięki zastosowaniu sfermentowanych olejków z orzechów włoskich, arganu i nasion jojoby.

Twierdzisz więc, że kosmetyki naturalne nie mogą pomóc Twojej skórze?

Mogą, i to bardzo, ale trzeba wyjść poza problem wielkości cząsteczek składników aktywnych. W Azji, myślę, że po raz pierwszy w Japonii, rozwiązano ten problem poprzez proces fermentacji, co może brzmieć fantazyjnie, ale to tylko fermentacja. Wszyscy znamy ją z przemysłu spożywczego i jest ona powszechnie stosowana w Czechach, na przykład w piwie lub kapuście. Jednak w Japonii zauważono, że pracownicy fabryk sake, którzy całymi dniami siedzą po łokcie w drożdżach, mają bardzo młode, niemal gładkie dłonie. W Korei marka Whamisa podchwyciła to i stwierdziła, że tę samą zasadę można zastosować w przemyśle kosmetycznym. Proces fermentacji działa tutaj jak rodzaj nożyczek, tnąc cząsteczki, czyniąc je mniejszymi. W tym momencie można więc używać naturalnych ekstraktów i mieć sposób na wprowadzenie ich do skóry.

Pomarańcza przechodzi przez dziurkę od klucza.

Tak jakby. Whamisa to bardzo innowacyjna firma i jest to jeden z powodów, dla których ją lubimy; udało im się rozwiązać inne trudne równanie w branży kosmetycznej, na przykład trudność substancji, w której rozpuszczane są składniki aktywne. Zasadniczo istnieją tylko dwie lub trzy opcje: albo woda, albo olej, albo rozpuszczalnik organiczny. To ostatnie od razu wykluczamy, bo by nas zabiło, więc zostaje woda lub olej. Ale olej jest tłusty, a to nie każdemu odpowiada. Dlatego na całym świecie woda jest używana w przeważającej ilości.

W czym dokładnie tkwi problem?

Cóż, woda jest bardzo rozcieńczająca, w produktach może być jej nawet osiemdziesiąt lub dziewięćdziesiąt procent. Przede wszystkim jest życiodajna, może rozmnażać bakterie i to jest problem. Dlatego w prawie każdym produkcie stosuje się konserwanty. Na przykład Francuzi rozwiązują ten problem, stosując różne wody mineralne. Ale Koreańczycy poszli jeszcze dalej i zaczęli wyciskać sukulenty roślinne zamiast wody. Rezultatem nie jest H2O, ale napar pełen aktywnych składników.

Piękno pochodzi z wnętrza?

Jakie dokładnie procesy zachodzą w ludzkiej skórze, które następnie korygujemy? A co ze sprzecznymi informacjami, że tylko to, co przyjmujemy wewnętrznie, ma rzeczywisty wpływ - i że żaden krem nie może zdziałać cudów?

Skóra ma określoną liczbę warstw, a każda z tych warstw może cierpieć na jakiś problem. W związku z tym powszechnie wyróżniamy cztery typy. Mamy skórę normalną, która jest idealna, następnie mamy skórę suchą, która ma problem z górną barierą ochronną. Nie może się chronić, więc wysycha. Następnie mamy skórę tłustą, która z drugiej strony ma fantastyczną barierę ochronną, ale zatyka pory, a przez częste złe oczyszczanie i zaniedbanie pielęgnacji również się odwadnia. Ostatnia jest mieszana, która jest połączeniem suchej i tłustej. Oznacza to, że bariera jest uszkodzona w niektórych miejscach i silna w innych. Wybierając schemat pielęgnacji skóry, który przenika i "wyrównuje" skórę, w zależności od rodzaju skóry, możemy rozwiązać wiele problemów. Z drugiej strony, nic nie jest w stanie dotrzeć do głębszych warstw skóry właściwej. Musielibyśmy przebić czymś skórę, a mówimy tu o igłach.

A pielęgnacja od wewnątrz? Na przykład napoje kolagenowe są obecnie w modzie.

Kolagen powstaje w skórze właściwej. Udowodniono, że do dwudziestego piątego roku życia kolagen jest tworzony, a nie tracony; od dwudziestego piątego roku życia tracimy jeden procent kolagenu rocznie. Musimy więc pracować nad tym, aby nasza skóra była jak najzdrowsza, jednocześnie aktywując produkcję kolagenu. W tym celu działają pewne składniki aktywne, takie jak żeń-szeń od wewnątrz; wykazano, że zwiększa on produkcję kolagenu po długotrwałym stosowaniu. Jeśli rozważasz przyjmowanie kolagenu bezpośrednio, upewnij się, że jest on przyjmowany razem z witaminą C; bez niej substancja nie ma szans dotrzeć tam, gdzie powinna.

Wrócę jeszcze do koreańskiego podejścia do urody, ponieważ uwielbiam je za to, że jest przemyślane. W naszym kraju bardzo często nie wiemy, co i dlaczego robimy naszej skórze, gasimy problemy dopiero wtedy, gdy się pojawią. Ich system pielęgnacji ma logikę, jest połączony wewnątrz i na zewnątrz, i to jest część tego, co czyni go tak skutecznym. Jako profesjonalista zawsze próbuję nowych rzeczy, ale nigdy nie widziałem lepszego podejścia niż ich.

Wywiad został przeprowadzony we współpracy z Pure District.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz