Genderman 2020: mały krok dla mężczyzn, ale duży krok dla równości płci

Feminizm
Genderman
Nagrody
PolitykaRówne prawaRówność
Ilona Kleníková
| 6.10.2023
Genderman 2020: mały krok dla mężczyzn, ale duży krok dla równości płci
David MG / Shutterstock.com

Nowym Gendermanem został František Kopřiva. Poseł Piratów został nagrodzony za reakcję na polską ustawę antyaborcyjną oraz potępienie seksistowskich i wulgarnych uwag posłanki Foldyny na temat feministek. Być może są to małe kroki, ale gdyby każdy je podejmował, świat byłby lepszy. Nie tylko dla kobiet.

Celem nagrody Genderman Award, zgodnie z oficjalnym oświadczeniem, jest "ustalenie, co mężczyźni mogą / powinni / muszą zrobić, aby zwiększyć poziom równości płci w Republice Czeskiej". Więc co to jest? Wśród nominowanych do nagrody znaleźli się publicyści i dziennikarze, tacy jak Martin Veselovský, Petr Honzejk, Lukáš Houdek, Jan Moláček i Josef Chuchma, którzy w swoich komentarzach i wywiadach poruszali kwestie związane z płcią i rzucali światło na dyskurs pełen uprzedzeń. Oprócz Kopřivy i innego pirata, Ondřeja Profanta, pojawiło się również nazwisko czeskiego premiera Andreja Babiša, którego listopadowe oświadczenie, że będzie dążył do zapewnienia bezpłatnych środków menstruacyjnych dla wszystkich kobiet, wystarczyło, aby zapewnić mu nominację. Kamil Fila i Petr Bittner, komentator dziennika Deník Referendum, również zdobyli nominacje za serię artykułów zatytułowanych "Węzeł ogrodnika". Ci dwaj ostatni już raz zdobyli nagrodę Gendermana. Petr Bitter w 2019 r. i Kamil Fila rok wcześniej. Co ich zdaniem powinni zrobić administracyjni gendermani, aby osiągnąć równość płci?

Dla społeczeństwa bez barier

Kamil Fila stawia sprawę jasno: "Prosząc o wywiady, udzielając się w ankietach lub uczestnicząc w panelach dyskusyjnych, mężczyźni, którzy mają kontakt z mediami, powinni pomyśleć o częstszym wysyłaniu w ich imieniu kobiet, które mają coś do powiedzenia na dany temat. Aby debata publiczna nie była zawsze imprezą z kiełbaskami. Szefowie mogą być bardziej świadomi różnorodności zespołów roboczych i bardziej proaktywnie myśleć o tym, jak obsadzać stanowiska. Wszyscy mężczyźni, którzy uczestniczą w debatach w miejscu pracy, powinni świadomie dawać koleżankom więcej przestrzeni do wyrażania siebie. Mężczyźni w każdym miejscu pracy powinni być czujni za każdym razem, gdy słyszą o molestowaniu i nierównym traktowaniu i przede wszystkim wierzyć ofiarom - nie bezkrytycznie. Na poziomie politycznym należy dążyć do parytetów i co najmniej 40% reprezentacji kobiet w wyborach. W mediach opowiadaj się za reprezentacją kobiet na stanowiskach kierowniczych, bez rozróżniania, czy docelowymi odbiorcami mediów są kobiety czy mężczyźni". Nad równością można również pracować w domu. "Pozostaw partnerkom mniej do powiedzenia, kiedy potrzebują pomocy, ale zawsze z góry jasno określ, kto co zrobi" - Fila dodaje zasadę, którą każdy może zacząć wdrażać od razu - niezależnie od poziomu wpływów politycznych lub ekonomicznych.

Jeśli historia patriarchatu czegoś nas nauczyła, to tego, że nic nie poprawia się samo z siebie.

Petr Bittner przypomina następnie dziesięć przykazań gendermana, dokument, który może być inspiracją dla wszystkich, którym zależy na sprawiedliwym środowisku. "Osobiście wymieniłbym co najmniej dwie rzeczy: po pierwsze, mężczyźni powinni określić się przeciwko seksizmowi w przestrzeni publicznej. Po drugie, mężczyźni powinni wykorzystywać swoje pozycje, aby aktywnie otwierać swoje środowisko - swoją firmę, swoją partię, swoją organizację, swój nieformalny krąg - na kobiety, ponieważ jeśli historia patriarchatu czegoś nas nauczyła, to tego, że nic nie poprawia się samo. Zawsze jest to aktywne podejście kilku osób. A genderowy mężczyzna powinien dumnie do nich należeć", mówi komentator Deník Referendum.

"Chcę żyć w społeczeństwie, w którym nie ma sztucznych barier i każdy ma takie same warunki startu, niezależnie od tego, gdzie dorastał, jakie jest jego pochodzenie lub jakie możliwości miał w przeszłości" - mówi František Kopřiva, nowy genderman. "Widzę też, że nie zachowujemy się jak gendermeni, aby być na jakimś piedestale, ale po to, abyśmy nie czuli się zawstydzeni. Ci, którzy nie popierają elementarnej równości, sami sobie szkodzą" - uważa posłanka. "Każdy z nas może zrobić coś w swojej dziedzinie. Ci, którzy są bardziej wpływowi, są bardziej aktywni w mediach, robią podcasty. Ja, z drugiej strony, prowadzę działania polityczne, takie jak rzucanie wyzwań premierowi".

Równość dla mężczyzn

Nagroda genderman jest z definicji przeznaczona wyłącznie dla mężczyzn. Mężczyźni powinni zajmować się równością płci i kwestiami feministycznymi. Między innymi, społeczeństwo oparte na równości płci jest korzystne dla ich życia. "Pozwoli im to nie być wiecznymi mamanami, nie być niezależnymi w zarządzaniu wspólnym gospodarstwem domowym i docenić swoje partnerki, matki i babcie" - mówi Kamil Fila. "Pozwoli im bardziej zadbać o swoje dzieci, nawiązać z nimi lepszą relację w newralgicznym okresie rozwoju i nie oddalać się od siebie w późniejszym czasie. Odkryją zupełnie nowy wymiar życia, w którym mogą pozbyć się potrzeby bycia zorientowanymi na wyniki i mogą być empatyczni. Pozwoli im to lepiej wyrażać swoje emocje, nie wstydzić się ich, nie trzymać problemów w sobie i opóźnić lub zmniejszyć możliwość wystąpienia zaburzeń psychicznych, depresji, samobójstw, raka lub zawałów serca spowodowanych stresem związanym z koniecznością bycia twardym, cichym, wycofanym i wycofanym przez cały czas. Pozwoli im to również lepiej zrozumieć pokolenie młodych kobiet, które nie są zainteresowane obyczajami macho. Mogą mieć relacje ze swoimi córkami inne niż opiekuńcze (i dominujące) i mogą uniknąć wychowywania swoich synów na kolejne pokolenie ograniczników" - mówi drugi wyróżniony genderman.

"Każdy powinien dążyć do równości płci", mówi Petr Bittner. "Nie tylko dlatego, że jest to słuszne, ale także dlatego, że ostatecznie wszyscy na tym skorzystają. A jeśli przyjmiemy, że obecny układ jest patriarchalny, oznacza to, że mężczyźni mają w nim szczególny wpływ. Nie oznacza to, że wszyscy mężczyźni rządzą wszystkimi kobietami (lub raczej, że garstka mężczyzn rządzi większością mężczyzn i wszystkimi kobietami). Oznacza to jednak, że codzienne życie przedstawia szereg pozornie zwyczajnych sytuacji, w których mężczyźni mogą mieć więcej do powiedzenia lub łatwiej im zabrać głos z różnych powodów. I każdy mężczyzna powinien wykorzystać ten przywilej do promowania równości płci".

"Mówię otwarcie, że jestem feministką. Feministce jest trudniej, ponieważ wygląda na to, że walczy tylko o własne interesy. Nie jestem za to atakowana. Ludzie z drugiego końca spektrum częściej myślą, że jestem egzotką lub czcicielką słońca. Kiedy mówię w Izbie o tym, że pewne grupy ludzi powinny mieć elementarne prawa, nie jestem otwarcie wyśmiewany, ale raczej moi koledzy uśmiechają się pod brodami. Postrzegają to jako temat marginalny", mówi Kopřiva o atmosferze w Izbie.

Bycie męskim feministą to pewien przywilej - możesz publicznie stanąć po stronie dobra i nie ryzykować takiego cyberprzemocy.

Otwarte feministyczne stanowisko i nagrody Kamila Filo przyniosły jej nie tylko sławę i uznanie. "Mężczyzna zazwyczaj nie musi się martwić, że zostanie skrzywdzony fizycznie. Zastraszanie czy ośmieszanie nie ma takiego efektu, jak w przypadku słabszych kobiet, którym grożą mężczyźni. W przeciwnym razie etykieta feministki jest czymś, z czym zdajesz sobie sprawę, że jesteś ciągnięty w dół. Nagle zdajesz sobie sprawę z tego, jak czują się kobiety lub osoby kolorowe, ale nie jest to dla ciebie automatycznie widoczne, jest to po prostu związane z nazwą i tożsamością medialną" - wyjaśnia.

Według Petera Bittnera bycie feministką nie wymaga szczególnej odwagi. "Bycie feministką wymaga odwagi. Nie dostaje się za to żadnej nagrody, a i tak spotyka się z ogólnym etykietowaniem, seksizmem i obrzydliwymi obelgami, groźbami gwałtu - z tym samym, z czym zwykle spotyka się kobieta w dyskusjach, tylko pomnożonym przez sto. Bycie męskim feministą to pewien przywilej - możesz publicznie stanąć po stronie dobra i nie ryzykować takiego cyberprzemocy. Tym bardziej należy traktować to jako swego rodzaju obowiązek" - mówi.

Kto boi się równości?

Dla części społeczeństwa feminizm wciąż stanowi zagrożenie. "Wiele osób boi się własnego nieuzasadnionego paranoicznego pomysłu, że nastąpi jakiś koniec wszelkich różnic między mężczyznami i kobietami. Ale jest odwrotnie - różnorodność różnych tożsamości i stylów życia będzie rosnąć i nie ma w tym nic strasznego. To wolność, zabawa i radość. Totalitaryzm, z drugiej strony, jest reprezentowany przez klerofaszystowskie tendencje w Polsce, Rosji, Turcji lub w radykalnym skrzydle amerykańskich Republikanów. Tymczasem całkowicie tradycyjne rodziny nuklearne mogą z łatwością współistnieć obok tych tęczowych rodzin lub rodzin patchworkowych, singli, związków poliamorycznych i tak dalej. Sam pochodzę z bardzo tradycyjnej rodziny i uważam, że polityka społeczna powinna sprzyjać jak największemu utrzymaniu rodzin razem i zapewnieniu bezpieczeństwa ich członkom. Większość feministek i feministów, których znam, również ma rodziny i dzieci. Naprawdę nie ma się czego obawiać. Ludzie, którzy boją się feminizmu, tak naprawdę go nie znają, a w tysiącach interakcji na przestrzeni lat nigdy nie doświadczyłem ani jednego wyjątku".

"Feminizm jest takim samym zagrożeniem jak basen, gdy uczysz się pływać. Czy woda jest prawdziwym zagrożeniem? Nie jest, ale strach przed nią jest realny. Ludzie muszą tylko zrozumieć, że kiedy zdobędą się na odwagę, by przestać bać się wody, będą mieli lepsze życie - będą tacy sami jak wcześniej, ale nadal będą mogli pływać" - zastanawia się Petr Bittner. Według Františka Kopřivy strach wynika głównie z niezrozumienia. "Nie sądzę, by pan Foldyna i inni politycy mieli jakikolwiek osobisty powód, by atakować feministki. To raczej brak autorefleksji. Oczywiście, niektórzy chcą zdobyć punkty u swoich grup docelowych, odbierając pieniądze "złym organizacjom pozarządowym" lub wypowiadając się przeciwko feminizmowi. Często okazuje się, że jest to raczej brak informacji lub uprzedzenia, więc nie poddaję się i będę nadal rozmawiać o tym z ludźmi takimi jak pan Foldyna" - obiecuje Kopřiva.

"Feminizm opiera się na fakcie, że mężczyzna nie żyje godnym i wolnym życiem, jeśli nie pozwala kobietom wokół niego na takie same warunki" - kontynuuje Kamil Fila. "Dlatego nawet nie uważam, że feminizm musi być w konflikcie z autentycznym konserwatyzmem czy liberalizmem. Dlatego też nie uważam osób o kruchej męskości, które cierpią na urojenia spisku przeciwko mężczyznom, za konserwatystów czy liberałów. Są po prostu mięczakami i ewolucyjnie ślepą gałęzią ewolucji. Jeśli nadal będą się tak zachowywać, liczba kobiet, które będą chciały mieć z nimi cokolwiek wspólnego, wkrótce spadnie do zera" - przewiduje.

Dobra wiadomość

"Na pierwszy rzut oka sytuacja może wydawać się gorsza, ale to wrażenie może być wynikiem tego, że społeczeństwo jest bardziej wrażliwe na kwestie płci. I to byłaby dobra wiadomość", zastanawia się Petr Bittner. "Statystycznie jednak sytuacja niewątpliwie pogorszyła się pod pewnymi względami w ciągu dziwnego roku, w którym sprawowałem urząd. Najbardziej niepokoi mnie kwestia przemocy domowej, która dzięki lockdownowi stała się trudną do zmierzenia "pandemią cienia". Jestem szczerze zdruzgotany niechęcią obecnego rządu do wzmocnienia czeskiego ustawodawstwa Konwencją Stambulską. Jest to ogromny dług obecnego establishmentu politycznego wobec kobiet i dzieci, które w i tak już trudnych czasach doświadczają własnego drugiego piekła, gdzie inni ukrywają się przed przygnębiającą rzeczywistością" - mówi Petr Bittner. Dla Františka Kopřivy nierówność płac kobiet i mężczyzn oraz niskie kary dla sprawców gwałtów są kluczowymi kwestiami w jego innej pracy politycznej.

"Ci, którzy dziś identyfikują się jako feministki, wydają mi się znacznie bardziej normalni, otwarci, elastyczni, pewni siebie, mniej zaabsorbowani sobą, rozważni, tolerancyjni, wrażliwi, dowcipni i ogólnie bardziej ludzcy niż ci, którzy czują potrzebę agresywnego definiowania się przeciwko feminizmowi. W ostatnich latach widzę dużą zmianę w atmosferze społecznej, co napawa mnie nadzieją, że młode pokolenie może żyć w znacznie bardziej sprawiedliwym świecie" - podsumowuje Kamil Fila.

I to byłaby dobra wiadomość. Bo nierówności nie są dobre dla nikogo. Genderman Awards i lista osiągnięć, które dały nominowanym możliwość ubiegania się o nagrodę, to kolejny mały krok na drodze do równości.

P.S: Pierwszym laureatem nagrody Genderman w 2017 roku został felietonista i wykładowca samoobrony Pavel Houdek. Jego artykuł na temat feminizmu i jego korzyści dla mężczyzn ukaże się wkrótce w lutowym numerze Heroine.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz