Brak dzieci. Brak chęci jest tak samo normalny jak chęć

Dobrowolna bezdzietność
Michaela Sladká
| 4.10.2023
Brak dzieci. Brak chęci jest tak samo normalny jak chęć
Zdroj: Shutterstock

Nie jesteśmy zepsuci, samolubni ani nie stawiamy kariery na pierwszym miejscu. Po prostu nie chcemy. To słowa kobiet, które dobrowolnie nie rodzą dzieci. Chociaż ich liczba rośnie, a ich postawa jest uważana za całkiem normalną w krajach zachodnich od dziesięcioleci, w Czechach wciąż spotykają się z żalem, potępieniem lub zdziwieniem. Dla nich to nie ma sensu. Brak chęci jest tak samo normalny jak chęć.

"Staram się nie przejmować stereotypowymi reakcjami otoczenia" - mówi 34-letnia Tereza, która pomaga rodzinom na Morawach, których życie zostało dotknięte rakiem. "Ale kiedy jesteś zamężna i bezdzietna, jesteś jeszcze dziwniejsza niż singielka" - wzrusza ramionami.

Linda, 37-letnia analityczka danych z Pragi, również jest mężatką. Nie chce mieć dzieci. "Dlaczego? To chyba najtrudniejsze pytanie, jakie mogę sobie wyobrazić. Najprostszą odpowiedzią może być to, że mój mąż i ja doszliśmy do wniosku, że nie chcemy mieć dzieci. Po prostu nie lubię sprawiać wrażenia, że sama decyzja była łatwa, ponieważ prawdopodobnie nigdy nie podjęłam trudniejszej. Ale nie czuję się jak samolubna osoba, mimo że jest to powszechna etykieta, którą otrzymują osoby bezdzietne. Nadal nie rozumiem, o ile bardziej samolubna jest decyzja o nieposiadaniu dzieci, ponieważ ich nie chcę, niż posiadanie ich, ponieważ ich pragnę".

To już nigdy nie będę ja

Katherine (41)
Gdybym urodziła dziecko, już nigdy nie byłabym Katherine. Byłabym mamą, a to strasznie duża różnica. Straciłabym wybór, który miałam przez całe życie. Bo kiedy masz dziecko, już nigdy nie jesteś sobą.
Linda (37)
Zajęło mi to ponad rok, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że nie chcę mieć własnych dzieci. Przyznałam sama przed sobą, że podążałam za tym, co widziałam u otaczających mnie kobiet. Podobał mi się pomysł bycia w ciąży, noszenia w sobie nowego życia, doświadczania magicznej mocy natury. Ale nigdy nie tęskniłam za dzieckiem jako takim.
Klara(47)
Pytania o dzieci uważam za bardzo niestosowne, wręcz niegrzeczne. Ludzie nagminnie je zadają i nie zdają sobie sprawy, że to nie ich sprawa. Że jest to bardzo intymne pytanie na poziomie: "Jak się dziś rano wypróżniłeś?". Albo: "Dobrze stoisz, czy masz z tym problemy? To pytanie jest często zadawane kobietom, które ledwo znają.

Linda ma własną listę najgłupszych pytań, jakie otrzymuje na temat swojej bezdzietności. Mówi, że najbardziej absurdalne i bolesne odpowiedzi pochodzą od dalekich przyjaciół lub zupełnie obcych osób. "Słyszę pytania typu: 'A co z dziećmi? Co zrobisz, gdy zmienisz zdanie, ale nie możesz już tego robić?" lub rady o dobrych intencjach typu: "Nie masz już 30 lat, praca to nie wszystko, ale zmienisz zdanie" lub moje ulubione: "Gdybyś miała dzieci, wiedziałabyś, że ich chcesz" - mówi 37-letnia analityczka danych. "Na szczęście wraz z wiekiem słyszę to coraz rzadziej, a także nauczyłem się lepiej reagować lub nie reagować wcale. Na przykład, prawie automatycznie odpowiadam na pytanie "Dlaczego nie masz dzieci?" tym samym głupim "Dlaczego masz dzieci?".

Jak wskazuje socjolog Hašková w swojej książce, decyzja o dobrowolnym zostaniu bezdzietnym zwykle nie przychodzi jak grom z jasnego nieba, ale rodzi się stopniowo - poprzez konteksty, wydarzenia, spotkania i rozwój osobisty. "Kiedy byłam młoda, miałam niejasne wyobrażenie, że kiedykolwiek będę miała dzieci", wspomina 47-letnia psycholog Klára. "Ten pomysł pasował do normalnego stylu życia - każdy w pewnym momencie ma dzieci. Ale wciąż nie czułam się dobrze. Dopiero z czasem zdałam sobie sprawę, że to nie dlatego, że miałam coś innego do zrobienia lub że nie nadszedł jeszcze odpowiedni czas, ale dlatego, że nie chciałam mieć dzieci".

"Przez długi czas nawet nie przyszło mi do głowy, że mogłabym mieć dzieci, nie myślałam o tym" - dodaje Nikola. "Dopiero gdy większość moich bliskich przyjaciół stopniowo zaczęła rodzić dzieci, a ja skończyłam 30 lat, pomyślałam o tym. Zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie czułam takiej potrzeby. Żadnych, nawet najmniejszych, oznak tykającego zegara biologicznego. Kiedy mój partner i ja odwiedziliśmy moje przyjaciółki na oddziale położniczym, bardzo się cieszyłam i życzyłam im dziecka, ale kiedy opuściliśmy oddział położniczy, zdałam sobie sprawę, jak bardzo się cieszę, że nie muszę tam zostać. Ogarnęło mnie ogromne uczucie ulgi, które z czasem stawało się coraz silniejsze" - mówi 31-letnia kierowniczka projektu.

No Kidding!

Kluby No Kidding istnieją na całym świecie. Pierwszy z nich został założony w 1984 roku przez Kanadyjczyka Jerry'ego Steinberga, aby ludzie, którzy nie dbają o dzieci, mogli mieć miejsce, w którym mogliby się spotkać, aby szukać informacji i prostego zrozumienia. Aby dołączyć do klubu na przykład w Stanach Zjednoczonych, należy uiścić opłatę rejestracyjną. Kluby organizują spotkania, wycieczki, wykłady, dzielą się najnowszymi badaniami i odkryciami, a członkowie wspierają się nawzajem.

Masz tylko jeden raz

Katka ma 41 lat i prowadzi dobrze prosperującą piekarnię w Pradze, którą sama zbudowała. Już raz była bardzo blisko macierzyństwa. Kiedy miała 26 lat, zaczęła mieszkać z mężczyzną, który miał dwójkę małych dzieci, a to doświadczenie na zawsze wpłynęło na jej podejście do rodzicielstwa. "Jak tylko się wprowadziliśmy, zaczęłam opiekować się całą rodziną dzień po dniu. Nie pragnęłam własnych dzieci, byłam zajęta dziećmi mojego chłopaka. Często słyszałam, że dzieci nie są moje i że pewnego dnia muszę mieć własne, ale nie odbierałam tego w ten sposób, ponieważ praca z nimi była taka sama, jak gdybym miała własne. Zajmowałem się szkołą, domem, dojrzewaniem, chorobami itp. I zmieniłam zdanie. Ponieważ posiadanie dziecka oznacza nie tylko miłość, ale także niesamowitą troskę, inwestycję czasu, emocji, pieniędzy, codzienne martwienie się o jego zdrowie, przyszłość i tak naprawdę nigdy się nie kończy. Masz tylko jeden czas i tylko jeden mózg i serce. Dobrowolnie zdecydowałam się nie mieć własnych dzieci" - podsumowuje.

Większość kobiet cytowanych w tekście ma jeszcze dwie wspólne cechy. Mówią, że kochają dzieci, niezależnie od tego, czy są potomstwem rodzeństwa, czy przyjaciół. Zwykle nie mają problemu ze spędzaniem z nimi czasu, a nawet opisują je jako wzbogacające. Często jednak w ich decyzji pojawia się też pewne obciążenie z młodości - wspominają, że w okresie dorastania byli odpowiedzialni za młodsze rodzeństwo, że otoczenie stawiało przed nimi duże wymagania i odpowiedzialność, że na przełomie dzieciństwa i młodości wydarzyło się coś, co zmusiło ich do tego, by w razie potrzeby zająć się kimś innym. I nadal bardzo dobrze pamiętają to uczucie i nie są zainteresowani ponownym jego doświadczaniem. "Zmagam się z takimi kwestiami jak przeludnienie, zrównoważony rozwój, wolność" - dodaje Nikola. "Co więcej, sprowadzenie dziecka na ten świat to ogromna odpowiedzialność, myśl o kimś, kto jest ode mnie całkowicie zależny, jest przerażająca" - podsumowuje.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz