Koszulka, którą kupujemy za sto dolarów, musiała zostać wykonana przez kogoś za dosłownie kilka koron. W jakich warunkach została wyprodukowana? Z jakim wpływem na ludzkie życie i środowisko? Jeśli nurtują Cię te pytania, jesteś w zdecydowanej mniejszości czeskiej populacji. Podobnie jak Pavel Urban, współzałożyciel i szef marki Nila.
Nila reprezentuje modę, akcesoria domowe i kosmetyki z najróżniejszych części świata, z których wszystkie muszą być produkowane uczciwie, ekologicznie i w sposób zrównoważony. Spotkaliśmy się z Pavlem za pośrednictwem monitorów w czasie, gdy wszystkie trzy sklepy Nila były zamknięte z powodu pandemii i działały tylko jako e-sklepy. Rozmawialiśmy między innymi o tym, jak nie podążać za przemijającymi trendami i dlaczego jest to ważne.
W ciągu prawie dziesięciu lat istnienia Nila stała się synonimem zakupów z czystym sumieniem. Ale czy Czesi dbają o warunki, w jakich powstało to, co kupują?
Mam szczęście być w bańce społecznej, w której ludziom na tym zależy. To ważne dla naszych klientów, a raczej klientek, bo to w 95 procentach kobiety, które o tym myślą. Są wykształcone, często dużo podróżują, interesują się otaczającym je światem. Ale ogólnie? Jeśli miałbym wziąć reprezentatywną próbkę całego społeczeństwa, Czesi nie zwracają na to uwagi. Bezmyślnie kupują koszulki za dziewięćdziesiąt koron, bo komuś udało się je zrobić za dwanaście.
Co według Ciebie jest najgorsze w globalnym przemyśle tekstylnym?
Trudno wybrać jedną rzecz. Czy są to odpady i zanieczyszczenia, praca dzieci, warunki w fabrykach, w których strach postawić stopę. Niezależnie od tego, czy najbardziej przerażające są garbarnie w Maroku, piaskowanie dżinsów w Chinach, fabryki w Bangladeszu czy sposób uprawy bawełny w Uzbekistanie. Chodzi o złożoność tego, jak zorganizowany jest ten biznes. To, że opiera się on na nadprodukcji rzeczy, które są zasadniczo jednorazowego użytku. Z tego rozwija się cały łańcuch okrucieństw, w tym potrzeba bezsensownego obniżania kosztów produkcji kosztem wytwarzania najstraszniejszych materiałów i w nieludzkich warunkach. Codziennie produkowana jest niewyobrażalna ilość rzeczy niskiej jakości, wytwarzanych w całkowicie nieetycznych warunkach.
A rozwiązanie?
Kupuj rzeczy wysokiej jakości, które są trwałe. Unikaj szybkiej mody, w którą wpychają nas reklamy. Kupuj mniej, ale lepszej jakości i trwalsze rzeczy. Mam wrażenie, że młodzi ludzie zaczynają się tym trochę przejmować. Z pewnością bardziej niż moje pokolenie w ich wieku. Wtedy nikt nie przejmował się zrównoważonym rozwojem mody. Oczywiście wszyscy musimy stale odnawiać naszą garderobę, zmienia się nasza sylwetka, ewoluują nasze gusta. Ale kiedy kupuję płaszcz, powinienem wybrać taki, który będę mógł nosić przez co najmniej kilka lat, zanim zacznę szukać kolejnego.
Mogę też kupić go z drugiej ręki i nosić to, co inni odłożyli. Czy to prawda, że zakładasz własny sklep z używanymi rzeczami?
Tak, w połowie lutego uruchomiliśmy program Nila Reloved. Będziemy oferować wyłącznie wysokiej jakości produkty marek, które sprzedajemy i które spełniają wszystkie nasze wymagania. Będziemy oferować klientom możliwość odkupienia przedmiotów, które nadal mają wartość, ale z jakiegoś powodu nie są już przez nich noszone. Będziemy również udostępniać naszą modę osobom, które byłyby zainteresowane, ale nie mogą sobie pozwolić na nowe ubrania. Na przykład młodzi ludzie, którzy wciąż studiują.
Jaka jest najbardziej egzotyczna rzecz, którą można kupić w Nile?
Myślę o Sleeping Gypsy, ukraińskiej marce sukienek. Jest ręcznie haftowana i ma duże balonowe rękawy. Ma wschodnią estetykę, jest tak szykowna i jest sprzedawana od Nowego Jorku po Australię. Ale jest o wiele więcej, nasz asortyment pochodzi z całego świata. Jeśli chodzi o wystrój wnętrz, chciałbym wspomnieć o ręcznie tkanych dywanach berberyjskich z gór Atlas. Sami jeździmy po nie do Maroka i mam nadzieję, że uda nam się odbyć tę podróż jeszcze raz w tym roku.
Założyłeś Nilu wraz z żoną Evą w 2011 roku. Ale przejąłeś stery dopiero półtora roku temu. Dlaczego?
W tym czasie Nila urosła do rozmiarów, w których wiele rzeczy musiało zostać przekonfigurowanych, od finansowania po procesy zarządzania i marketing. I zaprowadzić w tym wszystkim porządek. To nie jest tak, że przyszedłem do firmy i wszystko przerobiłem. Od samego początku Eva i ja pracowaliśmy razem nad Nilą, ale ja miałem inne własne projekty. Eva pracowała nad Nilą praktycznie przez całą dobę, a potem pracowaliśmy nad nią razem w domu, często do późnych godzin nocnych. Stało się to nie do zniesienia, nieefektywne. Uzgodniliśmy, że ja przejmę agendę menadżersko-organizacyjną, proceduralną. A Eva nadal będzie główną twarzą firmy, którą była od samego początku, i będzie zajmować się marketingiem.
Wszystkie artykuły autorki/autora