Grenlandzka powieść queer i wiersze pubowe. Książki, które pozostały fajne po kwarantannie

Wskazówki dotyczące książek
Apolena Rychlíková
| 18.9.2023
Grenlandzka powieść queer i wiersze pubowe. Książki, które pozostały fajne po kwarantannie
Shutterstock

Naucz się w końcu drugiego języka, znajdź oryginalne hobby, obejrzyj wszystkie seriale, zmuszaj się i rozwijaj. Większość porad dotyczących przetrwania w zamknięciu opierała się na fakcie, że wraz z pandemią nagle pojawiła się kupa czasu. I fakt, że wszyscy jesteśmy nerdami, wykorzystującymi przymusowy czas wolny do doskonalenia się. Nie jesteśmy. Ale większość z nas znalazła czas na czytanie.

Dla wielu z nas bycie w izolacji w domu było kumulacją kilku problemów naraz. Od szoku związanego z tym, jak poradzić sobie z edukacją domową naszych dzieci, po depresję związaną z tym, jak zapłacić czynsz, gdy nagle nie ma pracy. Na szczęście są książki. Te, o których piszę, były fajne przed kwarantanną, pozostały fajne w jej trakcie i będą fajne po niej. Nie musisz ich czytać od razu, ale jeśli masz dość Netflixa, rodziny lub współlokatorów, nie krępuj się po nie sięgnąć. Jestem pewien, że zostaną na lepsze czasy.

Leïla Slimani, Czuła piosenka

(Argo 2017, tłumaczenie: Sara Vybíralová)

"Nasza niania jest dobrą wróżką" - mówi Myriam, opowiadając o ingerencji Louise w ich codzienne życie.To, w jaki sposóbudało jej się przekształcić ich ciasne, duszne mieszkanie w spokojne, jasne miejsce, można wytłumaczyć jedynie jej nadprzyrodzonymi zdolnościami".

Akcja powieści marokańskiej pisarki i jednej z najwybitniejszych postaci współczesnej fantastyki światowej, Leïli Slimani, rozgrywa się w Paryżu. Tam też autorka studiowała w Instytucie Studiów Politycznych i ostatecznie rozpoczęła pracę jako dziennikarka. Ale w 2012 roku opublikowała swój uznany debiut, In the Garden of the Ogre. Tender Song to jej druga książka beletrystyczna.

Życie paryskiej rodziny z wyższej klasy średniej zmienia się, gdy Louise, ich niania, wkracza w ich życie. Kobieta, która spędziła życie opiekując się innymi dziećmi i innymi domami, przynosi ze sobą emancypację wraz z życzliwością i konsekwencją. Myriam, matka dwójki dzieci - dziewczynki Mili i syna Adama - dzięki jej pomocy może wreszcie wrócić do swojej praktyki prawniczej. Lata jej urlopu wychowawczego dobiegają końca. Myriam i jej mąż Paul są nagle wolni od obowiązków domowych, a to ich uwalnia. Ale w miarę jak zmienia się codzienna rutyna rodziny, powracają stare żale i pojawiają się nowe pytania.

Slimani stawia kwestię opieki w centrum swojej wielowarstwowej powieści. Jednak nie chodzi tylko o aspekt płciowy i kulturowy, odzwierciedlony w linii matki Paula, która postrzega nianię jako porażkę społecznej roli Myrian. Chodzi również o aspekt społeczny. Wiele zachodnich dylematów znajduje odzwierciedlenie w tragicznym losie opiekuńczego Louisa. Czy w ogóle możliwe jest idealne pogodzenie życia rodzinnego i zawodowego? I jakim kosztem? Kto w końcu za to zapłaci? My, nasze dzieci, czy wynajęta niania, która swoją fizyczną obecnością zmienia i zakłóca intymność naszego domu? Opisowy styl narracji, nieprzyjemnie znajome kontury zachodnich dylematów oraz brutalna i rozkładająca się historia, która nie ma winowajców, ale kryje niekończącą się serię ofiar, została kilka lat temu nagrodzona Nagrodą Goncourtów za najlepszą powieść. Jeśli masz dzieci, przez kilka tygodni po przeczytaniu tej powieści będziesz wahać się przed opiekowaniem się nimi.

Marta Dzido, Slast

(Dokořán, 2019, tłumaczenie Anna Plasová)

"Było w tym coś kuszącego, rodzaj tajemnicy, która wisiała między nami, jak nadchodząca letnia burza, fakt, że niczego nie oczekiwałeś, że niczego nie chciałeś, żadnych zapewnień, gwarancji, obietnic. Byłaś równoległa do mnie. Na wyciągnięcie ręki, a jednak z dystansem".

Polska autorka Marta Dzido napisała swoją przytłaczającą książkę o miłości, pasji i niemożności wspólnego życia częściowo podczas stażu w Pradze. Intensywny potok słów wciąga nas w życie dwójki kochanków, a główna oś fabuły rozgrywa się w latach 90. ubiegłego wieku. W tamtych czasach młodzi ludzie chętnie wdają się w niezobowiązujące przygody, niczego od siebie nie chcąc ani nie wymagając. Poza umiejętnością przeżywania każdej chwili tak, jakby nic więcej nie miało po niej nastąpić. Oboje na zmianę prowadzą wartką narrację i nieustannie do siebie wracają: we wspomnieniach i w prawdziwym życiu. Przede wszystkim Rozkosz przypomina nigdy nienapisany pamiętnik, myśli, których często wstydzimy się wyrazić.

Unikalny język, jaki wybiera autorka, wciąga czytelnika już od pierwszych linijek: kuszący, a jednocześnie nie wulgarny. Chociaż seks w książce jest namacalnie fizyczny w występach dwojga kochanków, nigdy nie jest uprzedmiotawiający. Tak samo jest z miłością. Chociaż oboje wielokrotnie deklarują, że nie czeka ich wspólna przyszłość, wątpliwości migoczą między stronami. "Dlaczego nigdy nie spróbowaliśmy prawdziwego związku?". Ale kochankowie nie znajdują w sobie odwagi, by podjąć taki krok. Pozostaje im tylko świadomość, że "jakoś" będą przy sobie na zawsze.

Dwójka bohaterów zatraca się w potoku zdań, by co jakiś czas powracać i przeżywać to, co kiedyś. Z taką samą intensywnością, z minimalną ilością pytań i odpowiedzi. A potem znów znikają w strumieniu własnego czasu. Ale to, co nie znika, to ich pożądanie i zapał. Jest to reprezentowane w książce przede wszystkim przez niezwykłe nagromadzenie słów. Ich powtarzalność i obsesyjna recytacja pod wieloma względami przypomina niekończącą się modlitwę miłosną. Do życia, namiętności, cielesności, wreszcie do głębokiej, prawdziwej miłości, która dla obojga narratorów jest ponad wszystko, przede wszystkim przejawem bezinteresowności. Rozkosz to książka, od której nie sposób się oderwać. Historia, którą większość z nas skrycie chciałaby przeżyć ze względu na jej wyrazistość i intensywność.

Niviaq Korneliussen, Homo sapienne

(Argo 2019, tłumaczenie: Zdeněk Lyčka)

"Czuję, jak moje płuca walczą o utrzymanie tempa. Chcę tego. Jeśli tego nie dostanę, oszaleję. Żądza."

Książka młodego grenlandzkiego autora nosi podtytuł "Współczesna grenlandzka powieść o miłości, seksie, alkoholu i poszukiwaniu tożsamości", przez co może wydawać się dziełem bardzo tendencyjnym. Co innego niż "tożsamość" i co innego niż związki stały się w ostatnich latach przedmiotem popkulturowego dyskursu. Jednak książka Homo sapienne została napisana w 2014 roku i wywołała spore poruszenie na Grenlandii. Prawdopodobnie ze względu na to, jak otwarcie mówi o nietradycyjnych formach relacji i języku, który wybiera do opowiedzenia tej historii.

Choć książce można zarzucić pewną nieprzystępność (przeplatana jest szeregiem angielskich wyrażeń, których bohaterowie używają do wzbogacenia swoich dialogów i monologów) i zbytnie skierowanie do młodego odbiorcy, to stanowi ona ciekawy wgląd w społeczeństwo dzisiejszego młodego grenlandzkiego pokolenia. W przejrzyście skonstruowanej narracji, gdzie wszystkie opowiedziane losy układają się ostatecznie w jeden spójny obraz, poznajemy pięć bohaterek i bohaterów.

Fia, Sara, Ivik, Inuq i Arnaq połączone są ze sobą przypadkowymi okolicznościami. Młodzi bohaterowie zmagają się ze swoją orientacją seksualną, tożsamością płciową, relacjami między sobą i uzależnieniami, które "pomagają" im przezwyciężyć życiowe traumy. W wirze zwyczajnego nastoletniego życia stopniowo nie tylko poznają się na nowo, ale też gubią, osiedlają, szaleją, badają swoje granice i mają nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. To właśnie pod tym względem Homo Sapienne jest dość uniwersalną wypowiedzią pokoleniową.

Możemy obserwować jak komunikują się ze sobą za pomocą wiadomości (które zasługiwałyby na znacznie lepszą oprawę graficzną), jak ranią się nawzajem i przeżywają swoje mniejsze i większe traumy. Większość z nich jest ściśle związana z grenlandzkim społeczeństwem. W szczególności niska akceptacja osób LGBT czy tabu związane z osobami trans* sprawiają, że bohaterowie pogrążają się w coraz głębszej depresji, uniemożliwiającej im normalne oddychanie i życie. Chociaż książka stara się być "fajna" w niektórych fragmentach zbyt sztucznie, dręczące pytanie, kiedy czeska literatura wymyśli coś podobnie jawnie feministycznego, nie zostaje uciszone podczas czytania Niviaq Korneliussen.

Nadieżda Pliskova, Pliskova w pudełku

(Torst 2019)

"O mój Boże,

daj

daj mi spać!

Jestem gotowy

By się nie obudzić."

W ubiegłym roku wydawnictwo Torst opublikowało wszystkie trzy zbiory poezji Nadiezdy Plíškovej, artystki wizualnej i poetki. Książki Plíšková według alfabetu, Hospodská romantika i Plíšková dla siebie były publikowane sukcesywnie od lat 90. do 2000 roku. Ostatni zbiór(Plíšková do siebie) został opublikowany po śmierci autorki i reprezentuje ostatni okres jej twórczości. To właśnie w tej książce rozpacz, niepokój i świadomość przemijania, połączone z utratą fizycznej atrakcyjności i intymności, są najbardziej wymieszane.

Naděžda Plíšková pisała wiersze od dwudziestego roku życia, kiedy była studentką Akademii Sztuk Pięknych. Wiersze Plíškovej są takie, jakie są: liryczne i ironiczne, feministyczne i nienawidzące kobiet. Łączą w sobie całą gamę doświadczeń życiowych jednej z najbardziej oryginalnych czeskich artystek. Jej mężem był rzeźbiarz Karel Nepraš, a biorąc pod uwagę otoczenie czeskiego świata sztuki, nie jest całkowicie zaskakujące, że całkowicie autonomiczna i silna artystycznie Plíšková pozostaje w jego cieniu do dziś. Jednak Plíšková w swoich wierszach zwraca się również do Nepraša i często nie ukrywa swojego rozczarowania ich związkiem.

"Nie jesteś dobrym mężem

i nie jesteś dobrym ojcem.

Jesteś taki dobry w piwie.

Poza tym bezużyteczny".

Trzy zbiory, których okładki zawsze zdobi jakiś graficzny motyw autorki, są okazją do przypomnienia jej bezczelnego geniuszu. A wraz z nim szereg "kobiecych" nieszczęść. Czy to osobistej pozycji autorki (córki, matki, żony i kochanki), czy ról społecznych, rodem z lat 50. czy okresu normalizacji. Książka nie stroni od wglądu w ówczesną czechosłowacką scenę artystyczną i z wywrotowym okrucieństwem nie waha się z niej kpić za pośrednictwem jej najsłynniejszych postaci, a innym razem z miłością ją pielęgnować. Wreszcie, poezja Nadiezdy Plíškovej jest zwrotem do samej siebie. I to właśnie w takich momentach Pliskova jest najbardziej szczera i w rzeczywistości najzabawniejsza.

"Kiedy umrę,

włóż mi to do kieszeni,

Ołówek

i notatnik,

ABYCH,

"abym mógł ci opisać,

JAK TAM JEST."

Ukazuje się nowy numer Heroine!

W majowym numerze Heroine znajdziesz:

  • Wywiad z Marią Šabacką. Ekolog polarny specjalizujący się w mikrobiologii lodowców, spędza część roku w odległych stacjach arktycznych. Jak to jest żyć w izolacji i niegościnnym środowisku?
  • O małżeństwie. W dwóch uzupełniających się perspektywach, coach Iveta Clarke i terapeuta par Petr Kačena zastanawiają się nad instytucją małżeństwa. Ogólne stwierdzenia o potrzebie pracy nad związkiem nie działają. Jak konkretnie wzmocnić małżeństwo, by przetrwało?

  • Z wyjątkiem krwi. Jana Patočková w "The Big Menstrual Manual" jasno opisuje wszystkie alternatywne podejścia do procesu, przez który przechodzi połowa całej populacji, ale który wciąż wydaje się być czymś, o czym się szepcze.

  • Edukacja od "ego" do "eko". Psycholog Zuzana Krásová zastanawia się, w jaki sposób uczymy dzieci miłości do natury i dbania o nią.

  • Szafa szyta na miarę czy szafa kapsułowa. Czy możliwe jest stworzenie garderoby, która działa? Garderoby, która pasuje do Ciebie, nie nudzi Cię i nie jest pełna ubrań, których nie nosisz?

  • Kosmetyki z czystym sumieniem. Zrównoważony rozwój nie jest już luksusem, ale kryterium wyboru. Aby wiedzieć, co kupujemy, najpierw nauczmy się rozumieć słownictwo otaczające organiczne i etyczne piękno.

...i wiele więcej. Subskrybuj Heroine już dziś!

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz