Trzy z osiemnastu. Nowy rząd nie daje nadziei, że głosy kobiet będą bardziej słyszalne w polityce

Anna Hubáčková
Helena Langšádlová
Jana Cernochová
Kobiety w polityceKomentarzMarkéta Pekarová AdamováPolitykaRówność szans
Irena Hejdová
| 10.11.2023 | 1 komentarz
Trzy z osiemnastu. Nowy rząd nie daje nadziei, że głosy kobiet będą bardziej słyszalne w polityce
Markéta Pekarová-Adamová, budoucí předsedkyně Sněmovny, na její ustavující schůzi. Profimedia

Proszę, nie gniewaj się na mnie, że znowu zawracam ci głowę, ale chciałem zapytać, czy masz jakieś kobiety w rządzie? Mógłbym się z nimi zobaczyć? Trzy, powiadasz? Czy to nie za mało?

Okrąż kobietę. Jedna z inicjatyw przedwyborczych pomogła wprowadzić rekordową liczbę kobiet do nowej czeskiej izby niższej - 25% z nich. Markéta Pekarová-Adamová zasiądzie również jako przewodnicząca Izby (druga kobieta w historii Czech), a wśród pięciu wiceprzewodniczących są trzy kobiety - Olga Richterová, Věra Kovářová i Jana Mračková Vildumetzová. Pozornie same dobre wieści. A może nie - bo najwyraźniej w 18-osobowym rządzie będą tylko trzy kobiety. A to zbyt mało, by poświęcić kwestiom kobiecym tyle miejsca, na ile zasługują. A poza tym - czy te kwestie naprawdę dotyczą tylko kobiet?

Mówi się, że rząd chce promować bardziej elastyczne warunki pracy - ale jednocześnie jego skład wysyła zbyt wyraźny sygnał: kobiety i ich głos nie mają większego znaczenia.

Zgodnie z umową koalicyjną, jednym z priorytetów nowego rządu jest polityka rodzinna, w tym nacisk na godzenie życia rodzinnego i zawodowego. Od dawna wiemy, że jest to problem, który szczególnie dotyka kobiety w Czechach. Mówi się, że rząd chce promować bardziej elastyczne warunki pracy - ale jednocześnie jego skład wysyła zbyt dobrze znany sygnał: że kobiety i ich głosy nie mają większego znaczenia.

Mam rodzinę, którą muszę się opiekować

W skład nowego rządu wejdą Jana Černochová jako minister obrony, Anna Hubáčková jako minister środowiska i Helena Langšádlová jako minister nauki, badań i innowacji. W nowym rządzie znajdzie się zatem jeszcze mniej kobiet niż w poprzednim. Mimo to rozczarowujące jest to, że konserwatywny ODS, kierowany przez przyszłego premiera Petra Fialę, prawdopodobnie nawet nie pomyślał, że tak niska reprezentacja kobiet będzie wyglądać dziwnie.

Minęły prawie dwa lata, odkąd ten kraj przeszedł przez bezprecedensowe zamknięcie szkół z powodu COVID-19. W szczególności kobiety spędziły niekończące się miesiące w domu ze swoimi dziećmi. Podczas gdy zamykanie szkół za granicą było ostatecznością w celu ochrony przed rozprzestrzenianiem się wirusa, w Czechach było to jedno z pierwszych działań. A urzędnicy państwowi byli obojętni na fakt, że środek ten spadł na kobiety. Uznano za automatyczne, że będą w domu z dziećmi, że porzucą pracę i pozostaną w domu przez wiele dni, ponieważ gospodarka musi się rozwijać. A jest ona zarządzana przez mężczyzn, podobnie jak wiele innych branż w Czechach.

Można argumentować, że nowy rząd będzie lepszy niż rząd Babiša, że jest to rząd demokratyczny i odpowiedzialny. Ale propozycje ponownego zamknięcia szkół nadal przenikają do domeny publicznej, nawet teraz, chociaż w wielu krajach rozwiniętych walka z COVID-19 toczy się bez nich. Nie jest to problem reprezentacji politycznej na najwyższych stanowiskach w tym kraju, ale płci. Po dwóch latach siedzenia na dwóch krzesłach z powodu zamknięcia szkół, żadna sądowniczka z prawdziwym doświadczeniem w opiece nad rodziną nie pomyślałaby, że podobna propozycja może zostać ponownie przyjęta.

Niezastąpione osobiste doświadczenie

Czy sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby kobiety w Czechach miały większą władzę decyzyjną? Gdyby większa ich część zasiadała w rządzie lub Izbie Poselskiej, tych tradycyjnie męskich klubach 50-letnich mężczyzn często oderwanych od prawdziwego życia? Czy niewidoczna na co dzień praca kobiet zyskałaby wówczas uznanie lub uwagę w kręgach rządowych i parlamentarnych? Czy w końcu spadłyby odpowiednie kary za przypadki przemocy seksualnej wobec kobiet lub dzieci? Czy przypadki przemocy seksualnej, takie jak (tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy) sprawa Dominika Feriego, bezprecedensowa sprawa psychiatry Cimickiego, czy wszystkie małe codzienne "zabawne" insynuacje w mediach społecznościowych lub dickpiki w naszych skrzynkach pocztowych, zaczęłyby być traktowane bardziej energicznie?

Dyskusja dot. artykułu

W sumie 1 komentarz

Zostaw komentarz