Ubiór czyni mężczyznę? Myślę, że nadal się zgodzimy. Ubranie czyni mężczyznę? To odważniejszy pomysł, zaskakujący w swoich implikacjach, zwłaszcza gdy pochodzi z ust konserwatywnego działacza politycznego, który krytykuje okładkę amerykańskiego Vogue'a z Harrym Stylesem jako atak na tradycyjne wartości.
W listopadzie ubiegłego roku Vogue opublikował na okładce zdjęcie brytyjskiego muzyka Harry'ego Stylesa w sukni balowej i marynarce Gucci. Na pierwszy rzut oka nie można stwierdzić, że Styles ma na sobie suknię - uwagę czytelnika przyciąga raczej jasnoniebieski balon, który nadmuchuje. Spostrzegawczy krytycy i komentatorzy zauważyli również wkrótce po wydaniu numeru, że Styles stał się pierwszym mężczyzną w 128-letniej historii magazynu, który pojawił się wyłącznie na okładce.
Faktowi temu nie poświęcono jednak tyle uwagi, co strojom muzyka opublikowanym na zdjęciach na innych stronach magazynu. Stroje zaprojektowane przez Harrisa Reeda, który słynie z androgynicznych projektów inspirowanych glam rockiem i stylem wiktoriańskim, wywołały blisko dwumiesięczną dyskusję w mediach społecznościowych. Z jednej strony taka reakcja jest nieco zaskakująca, ponieważ Styles nawołując do kreatywności i przesuwania granic między tym, co zwyczajne, a tym, co niezwykłe, wprost do niej zachęca. Jest jednak pewna granica, której nawet nieco większa tolerancja dla ekscesów artystów nie przeskoczy.
Ludzie tacy jak Styles zachęcają do otwartego podejścia do własnej tożsamości i postrzegają modę jako jeden ze sposobów wyrażania autentycznego siebie, wolności, kreatywności i zacierania granic kulturowych, historycznych i płciowych.
Fani znają Stylesa jako pozytywną osobę z poczuciem humoru, która otwarcie odrzuca uprzedmiotowienie kobiet i jest znana ze swojego zabawnego i kreatywnego podejścia do ubierania się. Jednego dnia na koncert zakłada kwiecistą marynarkę, a następnego koronkowy kombinezon. Od czasu do czasu maluje paznokcie i nigdy nie zapomina o odważnych pierścionkach. Mniej więcej rok przed tym, jak Vogue opublikował jego zdjęcia w sukniach balowych, Styles dał do zrozumienia w wywiadzie z Lizą Koshy podczas Met Gala, że "moda powinna polegać na dobrej zabawie". Muzyk przyznaje, że lubi czerpać inspirację z androgynicznych stylów Davida Bowiego, Prince'a i Freddiego Mercury'ego, jeśli chodzi o ubieranie się.
Atak koronkowych sukienek
Harry Styles może być pierwszym mężczyzną, który znalazł się na okładce Vogue'a, ale z pewnością nie jest pierwszym mężczyzną w historii, który przekroczył normy płciowe swoją stylizacją. Mimo to stał się cierniem w boku nie tylko mas komentujących online, ale także Candace Owens, wpływowej amerykańskiej konserwatywnej pisarki i działaczki politycznej, która wywołała debatę w mediach społecznościowych na temat "chcemy powrotu prawdziwych mężczyzn". Wszystko zaczęło się w momencie, gdy Owens zdecydowała się skomentować okładkę Vogue ze Stylesem na swoim profilu na Twitterze w następujący sposób: "Nie ma społeczeństwa, które może przetrwać bez silnych mężczyzn. East zdaje sobie z tego sprawę. To nie przypadek, że na Zachodzie regularna feminizacja naszych mężczyzn ma miejsce w tym samym czasie, gdy nasze dzieci uczone są marksizmu. To bezpośredni atak. Przywróćmy męskich mężczyzn".

Poddajmy ten tweet małej analizie. Jeśli Owens postrzega zdjęcia piosenkarza w sukience jako atak na męskość, to najwyraźniej wierzy, że tym, co czyni mężczyznę mężczyzną, jest to, co ma na sobie. Gdyby Styles został sfotografowany w mundurze wojskowym lub koszuli w kratę i spodniach (być może nawet lepiej dla konserwatywnego prawicowego mainstreamu, gdyby trzymał siekierę), komentatorka prawdopodobnie nie miałaby nic przeciwko. Ale to, co całkowicie pomija - i co również czyni jej tweet śmiesznym - to fakt, że normy płciowe, które przekładają się na styl, modę lub rodzaj odzieży, są bardzo płynne w czasie i społeczno-kulturowo. Czy Owens i jej zwolennicy powierzyliby przyszłość cywilizacji w ręce mężczyzn, którzy noszą obcisłe rajstopy, pudrują twarz lub każdego ranka owijają się w długą białą togę? Prawdopodobnie nie. A jednak ci męscy mężczyźni ubrani w ten sposób rządzili kiedyś światem.
Jeśli chodzi o kroje i rodzaj ubrań, Reed i Styles zaszaleli na swoich zdjęciach dla Vogue, ale pozostali dość powściągliwi w swoich kolorach. Jednak może być kwestią czasu, zanim Owens lub ktoś o podobnym sposobie myślenia zacznie krytykować mężczyzn ubierających się na różowo lub w innych "kobiecych" kolorach. Pamiętam jak żywo modę na jasnoróżowe koszule dla mężczyzn jakieś piętnaście lat temu, która zdołała wywołać zażenowanie i długie dyskusje wśród moich znajomych na temat tego, czy mężczyzna noszący różową koszulę jest gejem.
Postrzeganie koloru, podobnie jak styl lub rodzaj odzieży, jest historycznie i kulturowo względne. Do lat czterdziestych XX wieku był to kolor odpowiednio dla mężczyzn i chłopców. Według historyka ubioru Jo Paoletti, w pierwszej połowie lat dwudziestych XX wieku różowy był zalecany dla ciemnookich i ciemnowłosych dzieci lub chłopców, jako jaśniejszy i bardziej wyrazisty kolor. Z drugiej strony niebieski był zalecany dla jasnowłosych dzieci lub dziewczynek, ponieważ uważano, że jest bardziej elegancki i subtelny. Kiedy ten trend się zmienił? W latach 80. producenci zareagowali na rosnący konsumpcjonizm wzrostem liczby reklam, w których dziewczęta i kobiety o szczupłej budowie ciała były ubrane na różowo. Przekonanie, że kolor różowy, długie włosy i sukienki są dla dziewczynek, wynikało również w dużej mierze z reklamy wzmacniającej konwencje społeczne.
Matka Harry'ego Stylesa, Anne Twist, świetnie zareagowała na krytykę "niemęskiego zdjęcia". W listopadzie 2020 roku poinformowała, że od najmłodszych lat zachęcała Stylesa i jego siostrę do wyrażania siebie, pozostawiając miejsce na ich kreatywność. W przypadku Stylesa przejawiało się to między innymi w ubieraniu się w kobiece ubrania, podczas gdy jego siostra była chłodna z powodu eksperymentów z falbanami i tkaninami. Komentując okładkę Vogue, zauważyła, że jej syn wyglądał na niej "niesamowicie", dodając: "Dlaczego on w ogóle myśli, że są ubrania dla dziewczynek i ubrania dla chłopców? Noś co chcesz!".
To wszystko wina toksycznych kobiet
Z terminami "męskość" i "kobiecość" spotykamy się w naszym życiu niezliczoną ilość razy. Kiedy próbujemy je zdefiniować, okazuje się, że w najlepszym przypadku tylko podświadomie powielamy stereotypowy pogląd na to, co kojarzy się z męskością i kobiecością w naszej kulturze. Tak jak Owens, która winą za brak "męskości" Stylesa obarczyła "toksyczne kobiety". Jej zdaniem to toksyczne kobiety publicznie odrzucają stereotypy dotyczące płci, a tym samym są zasadniczo winne istnieniu mężczyzn takich jak Styles. To znaczy mężczyzn, którzy prowokują, wyłamując się z konwencjonalnych wyobrażeń o tym, jak mężczyzna powinien się zachowywać i w co powinien się ubierać.
Według przeciwników zdjęć mężczyzn w sukniach balowych, jedyną akceptowalną wersją społeczeństwa jest taka, w której role mężczyzn i kobiet są jasno określone, a przepuszczalność granic między nimi jest minimalna. Najlepiej zerowa. Ale to właśnie ta nieprzepuszczalność granic między płciami sprzyja powstawaniu często skrajnych stereotypów, w tym tak zwanej hipermęskości, którą można postrzegać jako przejaw toksycznej męskości (którą Owens otwarcie wspiera swoimi tweetami).
W świecie bezpiecznie posegregowanych ról płciowych, przedstawiciel właściwej męskości wyglądałby prawdopodobnie jak umięśniony, wyszczerzony twardziel. Byłby obrazem stereotypowej normy społecznej, która odcisnęła się na naszej kulturze w XX wieku. Wizerunku, który odpowiada za znacznie więcej negatywnych zjawisk, niż chciałby to widzieć oburzony amerykański komentator. Mężczyzna przedstawiany jako istota naturalnie dominująca społecznie może zachowywać się jak macho i szowinista i jest to w porządku w tradycyjnym świecie. Jednym z przejawów hipermęskości jest powszechne w społeczeństwie przekonanie, że mężczyźni nie powinni okazywać emocji i powinni ubierać się odpowiednio - to znaczy tak, aby nie wyglądać na "zniewieściałych". Jest to po prostu bardzo wąski i okrojony obraz, do którego pasuje niewielu prawdziwych, pełnych życia mężczyzn.
Nawet popkultura nie chce już hipermęskich mężczyzn.
Co ciekawe, według historyka Nancy Schoenberg, ta konkretna forma hipermęskiego ideału stała się szczególnie rozpowszechniona w latach 30. i 40. wraz ze wzrostem popularności klasycznego westernu. Następnie udało mu się dominować przez pół wieku. Wystarczy wspomnieć Clinta Eastwooda w " Dobrym, złym i brzydkim", Mela Gibsona w " Braveheart " czy postać Jamesa Bonda (i wiele, wiele innych filmów z lat 80. i 90.). Wszyscy są wzorowymi prototypami tego męskiego ideału, który stał się wzorem do naśladowania dla wielu mężczyzn i marzeniem nielicznych kobiet. Nieustraszony mężczyzna, który potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji, ale milczy na temat swoich uczuć.
W ciągu ostatnich kilku lat w popkulturze można było jednak zaobserwować odejście od tych hipermęskich typów na rzecz bardziej złożonych męskich postaci. Na przykład Bradley Cooper w filmie Narodziny gwiazdy wcielił się w rolę mężczyzny, który zastanawia się nad własną wrażliwością w ramach leczenia uzależnienia od alkoholu. Taki bohater filmu pokazuje widzowi, że mężczyźni mają emocje i są zdolni do głębokich przeżyć. Naleganie na powrót do tradycyjnej męskości, gdy nawet preferencje widzów czy fanów zmierzają w innym kierunku, jest więc niepotrzebne, a często wręcz szkodliwe.
Pierwszym mężczyzną na okładce Vogue'a nie był "drwal" ani anonimowy model z wyrzeźbionym brzuchem, ale mężczyzna w sukience, który nie ukrywał płynnej natury swojego związku z płcią. Ludzie tacy jak Styles zachęcają do otwartego podejścia do własnej tożsamości i postrzegają modę jako jeden ze sposobów wyrażania autentycznego siebie, wolności, kreatywności i zacierania granic kulturowych, historycznych i płciowych. Pomagają przesunąć debatę na temat tego, "co oznacza męskość i kobiecość" i podkreślają względność tych pojęć. Być może wskazują również drogę tym, którzy nie znaleźli jeszcze odwagi, by wyrazić siebie wolnego od stereotypów.
Wszystkie artykuły autorki/autora