Niemożność bycia mamą

Smutek po porodu
Alžběta Samková
| 5.9.2023
Niemożność bycia mamą
Zdroj: Shutterstock

Nowa seria położnej Alžběty Samkovej dotyczy drugiej strony okresu, w którym rodzi się nowe życie. Wszyscy mamy nadzieję, że nasze macierzyństwo będzie radosne i bezproblemowe... Ale co, jeśli tak nie jest?

Niedawno natknąłem się w mediach społecznościowych na pomysł, który mnie poruszył. Stres, niepokój i depresja pojawiają się, gdy żyjemy tak, by zadowolić innych. Cytat został udostępniony przez lekarza położnika, którego bardzo szanuję. Tak może brzmieć odpowiedź dla tych, którzy nie rozumieją, jak to możliwe, że ciężarna lub karmiąca matka doświadcza stanów lękowych lub wręcz depresji.

Od momentu zajścia w ciążę kobieta zaczyna zaspokajać kogoś innego swoim ciałem, całą swoją istotą. A potem kontynuuje to przez różny czas. To dlatego jesteśmy osłabione w okresie hormonalnym, czyli podczas ciąży, porodu i sześciu miesięcy, i dlatego potrzebujemy większej ochrony. Potrzebujemy opieki i pomocy. Dlaczego tak wiele matek sobie nie ufa? Dlaczego tak wiele kobiet w siebie wątpi? Dlaczego nowe matki słuchają rad innych, ale nie własnego instynktu i własnego dziecka? Dlaczego szukają odpowiedzi na stronach dla mam, a nie w swoich rodzinach?

Alžběta Samková pisze dla Heroine

W serii Giving Birth! doświadczona położna pisze o wszystkim, co powinnaś wiedzieć o porodzie, a o co bałaś się zapytać. Pomaga przygotować się do porodu i napisać odpowiedni plan porodu, wyjaśnia, jak radzić sobie z bólem porodowym i co jest zdecydowanie konieczne w szóstym tygodniu (ważenie dziecka i karmienie piersią przez budzik nie jest). Niezbędny poradnik dla każdej przyszłej mamy...

Oczywiście powodów jest więcej. Jednym z głównych jest szybkość czasów, w których żyjemy i ilość informacji, w których się gubimy. Natura używa hormonów, aby spowolnić kobietę, aby mogła wejść w teraźniejszość i być w stanie opiekować się swoimi młodymi, które na początku swojego życia żyją tylko w teraźniejszości. Ale nasz czas pędzi szybko, w kierunku wypełnionych limitów i tabel.

Dopiero niedawno zdałem sobie z tego sprawę. Dopiero teraz, kiedy mogę spojrzeć wstecz na moje własne doświadczenia jako matki, mogę zobaczyć w kontekście, co tak naprawdę się ze mną działo. Wiem, że byłam narażona na depresję, że miałam dość wysokie stany lękowe, niejednokrotnie wykazywałam histerię i panikę. Jak udało mi się nie "zwariować"? Miałam kilka zalet. Jestem położną, która zawsze starała się pracować w sposób ciągły, w związku z czym dużo wiedziałam o karmieniu piersią i nie potrzebowałam zbyt wielu porad na oddziale przedporodowym. Mogłam wykorzystać swoje doświadczenie.

Czynnik stresu

Moje doświadczenie nauczyło mnie również, że noworodek - mając wystarczająco dużo bezpieczeństwa i miłości - wie, co i jak robić. Od początku byłam absolutnie przekonana, że będę karmić piersią, a w chwilach zwątpienia miałam do kogo zadzwonić, komu ulżyć, krótko mówiąc, na kim się oprzeć. Mimo to czasami było mi ciężko, co wynikało głównie z faktu, że byłam sama. Nic dziwnego, że samotne matki są bardzo często narażone na depresję, a czasem na egzystencjalne zmartwienia.

Co jeszcze może przyczynić się do komplikacji? W ciąży zagrożone są kobiety, które mają złożoną historię medyczną lub położniczą. Oznacza to, że kobiety, które są przede wszystkim chore i których ciąża jest zagrożona z powodu ich choroby. To samo w sobie powoduje wiele stresu i wątpliwości. Podobnie jak kobiety, które w przeszłości straciły dziecko lub dzieci. Często są to kobiety, które przeszły IVF (sztuczne zapłodnienie). Droga do ciąży jest bardzo skomplikowana i bardzo trudna dla niektórych par. Ze społecznego punktu widzenia są to wspomniane wcześniej samotne matki, kobiety decydujące się na oddanie dziecka do adopcji oraz matki zastępcze. One również z różnych powodów potrzebują wsparcia w trudnej roli, którą na siebie przyjmują.

Prawdą jest, że im bardziej złożony i skomplikowany poród, tym większa pewność, że kobieta będzie potrzebowała opieki. Czasem wystarczy nawet rozmowa z położnymi. "Wystarczy" zrozumieć, co się dzieje.

Jeśli ciąża przebiega prawidłowo, fizjologicznie, wszystko jest "w porządku" nawet w domu, kobieta przejdzie przez proces porodu. W tym przypadku, im bardziej złożony i skomplikowany poród, tym większa pewność, że kobieta będzie potrzebowała profesjonalnej opieki. Czasami wystarczy opieka i rozmowa z nami lub położnymi. Czasami wystarczy, że kobieta "po prostu" zrozumie, co się dzieje. Uświadomić sobie, że to nie jej wina, że to nie ona jest winna temu, co się stało, bo.... To pomogło już wielu kobietom poradzić sobie z komplikacjami przy porodzie. Czasami trzeba nadal się opiekować, nadal mieć z kim porozmawiać o tym, co się wtedy działo. I nie chodzi tylko o matkę. Czasami ojciec również potrzebuje takiej opieki, nie zapominajmy o tych, którzy w przeważającej większości przychodzą na sale porodowe i wszystko obserwują. Mają własne traumy i doświadczenia.

Po kilku dniach na oddziale położniczym matka ma "tylko" pediatrę. Może skorzystać z pomocy położnej, douli lub konsultanta laktacyjnego, ale nawet to ma swoje ograniczenia. Gdyby istniał system ciągłości opieki położnej, opieka pediatry i opiekuna w domu (położnej, douli) byłaby ściśle powiązana i połączona informacyjnie. Jednak w praktyce tak się jeszcze nie dzieje, podobnie jak faktyczny transfer informacji ze szpitala położniczego do pediatry rejonowego jest często bardzo niewystarczający. Informacje w raportach wypisowych są pobieżne i niekompletne.

Matka potrzebuje wsparcia. Okres.

Ostatnim ważnym powodem, wspólnym dla wszystkich matek, jest przerywany sen. Kobieta przybywająca z noworodkiem w przeważającej większości przestaje spać nieprzerwanie przez wiele miesięcy. Jednocześnie, ze względu na hormony, jej sen jest lekki, a im mniejsze jest młode, tym lżejszy jest sen. Im bardziej samowystarczalne młode, tym cięższy sen matki. Jeśli kobieta w pełni karmi piersią i udaje jej się karmić piersią przez długi czas, niedobór snu jest nieunikniony. Zmęczenie, mniej cierpliwości, poczucie beznadziei, smutne myśli, wyczerpanie...

Vitek przyszedł, przytulił mnie. Wziął dziecko do wózka, wyszedł na półtorej godziny. Kiedy wrócił, zrobił mi mocny rosół i mogłam iść dalej. To niewiele - tyle - wystarczyło.

Im większe i silniejsze wsparcie ma kobieta w tym okresie, tym bardziej prawdopodobne jest, że uczucia te nie będą pojawiać się u niej często lub nawet na stałe. Każda z nas doświadczy tego uczucia: Naprawdę nie daję już rady, co jeszcze mogę zrobić? Ważne jest, aby kobieta nie pozostawała w tych uczuciach przez długi czas. Ważne jest, aby zawsze w pobliżu był ktoś, kto poda jej pomocną dłoń i postawi ją na nogi. Ważne jest, aby matki miały kogoś, komu mogą się zwierzyć, kto je rozumie i nie zaprzecza ich uczuciom.

Pamiętam to jak wczoraj. Siedzę w domu, karmię trzymiesięcznego Teodora, który patrzy na mnie swoimi jasnymi oczami i nie rozumie. Dlaczego ta mama płacze? Dzwonię i płaczę do brata przez telefon. "Jestem niekompetentna. Nie mogę sobie z tym poradzić. Mam za mało mleka, po prostu nie mogę...". Przyjechał dziadek, przytulił mnie. Wziął dziecko do wózka, wyszedł na półtorej godziny. Kiedy wrócił, zrobił mi mocny rosół i mogłam iść dalej. To niewiele - tyle - wystarczyło.

I to jest również podróż, którą chcę się podzielić z kobietami, które nie czują, że mają to w swoim życiu... Które czują, że nie są w stanie być mamą. Znajdź kogoś, kto pokaże ci drogę wyjścia z tego tunelu. Uświadom sobie, że to ty kroczysz tą ścieżką, a proszenie o pomoc nie jest słabością. Ale musisz sama o to poprosić, nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Po prostu zdecyduj...

Nie jesteś sam. Jest wielu pomocników, którzy podadzą ci rękę i pomogą ci iść dalej... Nie jesteś niezdolna. Niezdolność do kochania dziecka tak, jak to sobie wyobrażałaś, brak poczucia obiecanej euforii poporodowej, złość na dziecko i wiele innych okropnych uczuć - to wszystko może się zdarzyć. Jest wiele sposobów na oddychanie, jest wiele filarów, na których można się oprzeć, jest wiele uszu, które Cię wysłuchają. Wyrzuć to z siebie, mów i mów. Ktokolwiek szuka pomocy, znajdzie ją. I nigdy nie zapominaj... Zaufaj sobie i swoim dzieciom!

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz