Jak być dobrą macochą. Nie poddawać się uprzedzeniom i nie pragnąć niemożliwego

Rodzice zastępczy
Michaela Sladká
| 13.9.2023
Jak być dobrą macochą. Nie poddawać się uprzedzeniom i nie pragnąć niemożliwego
Zdroj: Shutterstock

Z powodu separacji, rozwodów, opieki naprzemiennej i prób odbudowy rozbitych rodzin, jest coraz więcej trzecich rodziców - osób, które wychowują pasierbów ze swoim partnerem. Nikt dokładnie nie wie, ilu jest ojczymów i macoch; statystycy szacują, że od setek tysięcy do ponad miliona. Z dziesiątkami z nich rozmawiała Kamila Šimůnková, autorka książki "Trzeci rodzic". W anonimowych wywiadach odkryła rzeczy, o których często w ogóle się nie mówi.

Moja przyjaciółka Eva wkrótce wychodzi za mąż, a jej ślub będzie wyglądał inaczej niż kiedyś marzyła. Ma dużą rodzinę, z którą jest blisko, ale wyjdzie za mąż tylko w towarzystwie pana młodego i dwóch przyjaciół, którzy nie mają dzieci i mogą polecieć gdziekolwiek - ceremonia odbędzie się daleko. Eva ma czworo rodzeństwa, rodziców, macochę i ojczyma. Jej wybranek ma troje dzieci z różnymi partnerami, a on i Eva mają już razem jedno nowe. To więcej niż wystarczający materiał na porządną imprezę lub wydarzenie pełne stresu, napięcia i żalu.

Nie ma potrzeby dawać Evie rad, kto nad jakimi interesami powinien panować, by mogło się odbyć piękne wesele na sto osób. Bo żadne instrukcje nie sprawdzają się w roli przybranego rodzica czy dziecka. To często mieszanka wybuchowa, starannie wyważona przez lata, którą wysadza w powietrze jedno nieodpowiednie słowo. Jednak większość przybranych rodziców, których znam, nie próbuje relacyjnego odpowiednika wspinaczki na Everest. Chcą po prostu spędzić szczęśliwy weekend lub domagają się, aby zasady obowiązywały wszystkich, zarówno ich samych, jak i ich przybranych rodziców. Mimo to nie ma w tym nic prostego.

Trzeci rodzice czują się samotni

"Harmonizowanie życia potomstwa czterech różnych matek w jednym mieszkaniu jest czasami komicznie beznadziejne" - mówi Eva, która mieszka w Pradze i spędza jeden weekend co dwa tygodnie ze swoim partnerem, trójką pasierbów i jednym własnym dzieckiem. "Rytuały bardzo pomagają - wspólne świętowanie urodzin, gotowanie, śniadania, podróżowanie transportem publicznym z odpowiedzialnością za siebie nawzajem itp. Mój partner i ja najczęściej ścieramy się w kwestii tego, co i dlaczego powinniśmy robić razem w weekend" - dodaje Eva.

Rozumiem jej decyzję o zachowaniu rytuału ślubnego dla siebie jako jednego z kluczowych momentów w jej życiu. W końcu jestem macochą od jedenastu lat i przez całe życie poczwórną siostrą, z dwoma braćmi związanymi więzami krwi z moim tatą i dwoma z mamą. Za radą jednego z moich braci, który obecnie również jest przybranym rodzicem, sięgnęłam po książkę " Trzeci rodzic " Kamili Šimůnkovej (dawniej Petrovskiej).

Przybrane rodzicielstwo wypełnia cię, ale często tylko wątpliwościami, niepewnością, ukrytym gniewem i podobnymi uczuciami.

Nie byłem zainteresowany czytaniem wykładów typu "Ważną rzeczą jest otwarta komunikacja" i tak dalej. Te też tam są, ale poza nimi jest wiele rzeczy, które mnie zainteresowały lub zaskoczyły. Czasem banalne prawdy, ale najczęściej ujawniały i przełamywały moją paniczną samotność. Kiedy powstała książka Trzeci rodzic, pierwsza czeska publikacja tego typu, autor stwierdził, że o gatunku ludzkim w ogóle można powiedzieć jedno: nie czują się automatycznie szczęśliwi w swojej roli. Pomimo najlepszych starań, czują się samotni. Nie mają informacji, czują się pozbawieni praw i pragną własnej przestrzeni, której nie otrzymują w złożonej rodzinie.

Nie oczekuj od siebie zbyt wiele

Opierając się na wywiadach z dziesiątkami pasierbic, Šimůnková zaobserwowała, że to często kobiety oczekują od siebie zbyt wiele w pasierbostwie. Chcą być świetnymi partnerkami i pierwszorzędnymi macochami, a także chcą czuć się szczęśliwe i spełnione w tym procesie. Z mojego doświadczenia wynika, że rodzicielstwo zastępcze wypełnia cię, ale często tylko wątpliwościami, niepewnością, ukrytym gniewem i wszelkiego rodzaju podobnymi uczuciami, które według ekspertów często i szczęśliwie zamieniają się w długotrwałą frustrację i niezmącone szczęście.

Potwierdza to David, który mieszka z rodziną w małym miasteczku we wschodnich Czechach i od dziewięciu lat jest ojczymem trzynastoletniego Honzy. "Na początku traktowałem małą jak własną, funkcjonując na co dzień jak własny rodzic. Nie zajmowałem się tym, że nie jest mój, nie doszukiwałem się w tym niczego szczególnego. Sytuacja zaczęła się zmieniać w okolicach jego szóstego roku życia, kiedy konieczna stała się coraz częstsza interwencja wychowawcza. Moja partnerka i ja zaczęliśmy się różnić w poglądach na jego wychowanie, zarzucała mi, że jestem zbyt surowy, konsekwentny, wymagający. To stopniowo zmieniało moje relacje z nim i z czasem zdałem sobie sprawę, że nie chcę brać udziału w jego wychowaniu" - mówi David.

Zuzana, która wraz z mężem wychowuje jednego syna i jednego pasierba w Kolonii, mówi, że dopiero teraz, dziewięć lat później, jest w stanie zrozumieć swoją rolę macochy. "Nie było mowy o tym, że znajdę się w roli macochy. Ale cieszę się, że miałam dość dobrze ustalone granice tego, ile usług świadczyć mojemu pasierbowi podczas jego wizyt. Gdybym również lepiej określiła granice tego, ile opieki powinnam mu zapewnić, być może nie żałowałabym teraz niektórych z moich interwencji" - mówi.

Szczęście w nowej rodzinie nie przychodzi samo z siebie

Dla wielu złożona rodzina działa i udało im się trafić we właściwe nuty. Ale inne związki partnerskie nie przetrwały pasierbów, a w niektórych miejscach krucha rodzina została później rozbita przez własne dzieci. "Narodziny moich dzieci całkowicie mnie sparaliżowały. To, jak bardzo je kocham, uwydatniło sprzeczną naturę mojej relacji z pasierbicą" - mówi Lenka, która wychowuje jedną pasierbicę z mężem w ramach opieki naprzemiennej. "Muszę być szczera i powiedzieć, że to raczej zaakcentowało problemy, niż je zatarło. Staram się nie uwypuklać różnic w mojej rodzinie i tak jak wiele problemów w mojej pasierbicy, ten jest ukryty we mnie" - mówi. David miał podobne doświadczenia: "Po narodzinach mojej własnej córki zacząłem skupiać się na niej i odkładać na bok wszelkie spory lub sprzeczne uczucia dotyczące mojego pasierba. Ale miłość jest zupełnie inna" - dodaje.

Równowaga domowa jest wynikiem negocjacji, definiowania przestrzeni, ustalania i przestrzegania zasad, szczerej komunikacji oraz ogromnej porcji woli i miłości.

Zuzana miała zupełnie inne spojrzenie na doświadczenie macierzyństwa: "Narodziny własnego dziecka były dla mnie impulsem do intensywnego zainteresowania się edukacją i psychologią. Zaczęłam lepiej rozumieć uczucia i potrzeby dzieci, zrozumiałam wiele swoich błędów w podejściu do pasierba. Ale nagle było już za późno. A może jeszcze nie jest. Wykonałem wiele wewnętrznej pracy, aby spróbować to naprawić. Nie miałem jeszcze odwagi porozmawiać o tym z moim pasierbem".

Oczywiście nikt nie twierdzi, że szczęśliwe rodziny patchworkowe nie istnieją. Nawet książka " Trzeci rodzic " się z nimi liczy i je zna. Jedno można o nich powiedzieć. To nigdy nie stało się samo. Równowaga domowa jest wynikiem negocjacji, definiowania przestrzeni, ustalania i przestrzegania zasad, szczerej komunikacji i ogromnej pomocy woli i miłości, w tym miłości do samego siebie. Ta ostatnia jest szczególnie potrzebna, gdy macochy często niosą ze sobą piętno rozbijania rodzin i uprzedzenie, że dziecko z pierwszego małżeństwa nie jest niczemu winne i dlatego nie będzie problemem pokochanie i wychowanie go jak własnego, co znamy z bajek.

Istnieje wiele negatywnych rzeczy związanych z najbardziej niewinnym pasierbem. Oliwy do ognia często dolewa biologiczna matka lub biologiczny ojciec, którzy logicznie rzecz biorąc nie mają zbyt miłych relacji ze swoimi pasierbami i którzy czasami bronią swojego terytorium napiętymi i bolesnymi krokami. "Na moją relację z córką z pewnością wpłynęła moja relacja z jej matką, która zachowywała się jak głupia w pierwszych latach naszego wspólnego życia, nie mogę tego ująć inaczej. Wiem, że powinnam być w stanie to oddzielić, ale nie potrafię" - mówi Lenka. "Pomimo faktu, że rozwód mojego partnera i ustalenia dotyczące opieki nad ich córką były wynikiem porozumienia, przez lata mieliśmy do czynienia ze scenami, szantażem i obelgami. Sytuacji nie poprawia fakt, że mieszkamy na wsi i cały czas o sobie wiemy, choć tak naprawdę tego nie chcemy" - mówi.

Nie daj się uprzedzeniom

Nawet Kamila Šimůnková, autorka książki i strony internetowej The Third Parent, przyznaje, że negatywne uczucia związane z rodzicielstwem zastępczym są społecznym tabu, a trzeci rodzice często wolą nie dzielić się z nikim swoimi niechęciami i frustracjami związanymi z dziećmi. Macochy i ojczymowie obawiają się niezrozumienia i osądów, często słusznie.

"Próbowałem zwierzyć się mojemu partnerowi, ale moja żona jest przekonana, że muszę traktować mojego syna jak swojego. Ale ja nie czuję się w ten sposób i nie sądzę, że to wystarczy. Zacząłem drążyć ten temat gdzie indziej, dyskutując z innymi przybranymi rodzicami, śledząc temat w sieci, czytając o tym" - wylicza Dawid. Zuzana dodaje: "Jest bardzo mało osób, którym można w 100% otwarcie powiedzieć, jak ciężko jest być pasierbem, że zazwyczaj nie kochają swojego pasierba, a często wręcz go nienawidzą. Doceniam fakt, że mam wokół siebie kilka takich osób. To nie sprawia, że czujesz się tak źle. Kiedyś byłam tak szczera z moim partnerem na początku związku. Dał mi jasno do zrozumienia, że jeśli miałby wybierać, to wolałby dziecko. To był szok, ale teraz, gdy mam własne dziecko, doceniam go za to" - podsumowuje Zuzana. Przyszła panna młoda, Eva, komunikuje swoje uczucia partnerowi, ale przyznaje, że z różnym skutkiem. Różnica polega na bezpośrednim kontakcie - mój partner nie dostrzega problemów, które ja widzę, ponieważ jest kochającym i tolerancyjnym rodzicem".

Kamila Šimůnková twierdzi, że kluczowym wsparciem dla nieszczęśliwych rodziców jest uznanie ze strony partnera. Wiele razy gubimy się w codziennej karuzeli sprawdzania prac domowych, przygotowywania przekąsek i odbierania dzieci z pływalni, a zdanie "Wiem, że robisz to wszystko, nawet jeśli nie musisz, i bardzo to doceniam" ma podobno magiczną moc. A reszta zależy już od nas. Niepotrzebne uprzedzenia wobec macoch i ojczymów są z nami i pozostaną tak długo, jak długo to my, pasierbowie, będziemy nimi mierzeni. Czapki z głów dla złożonych rodzin, które funkcjonują i z perspektywy otoczenia nie ma w nich tak naprawdę nic szczególnego. Jak żyć szczęśliwie w takiej rodzinie? Najwyraźniej nie chcieć zbyt wiele - od dzieci, od współmałżonka, a przede wszystkim od siebie. Postawić na swoim i walczyć o swoją przestrzeń. Bo w skomplikowanych rodzinach nie ma nic za darmo. A już najmniej miła rodzinna sobota, kiedy mamy po prostu być razem i cieszyć się sobą.

Nowy numer Heroine!

W NOWYM NUMERZE ZNAJDZIESZ:

  • I nie przeszkadza ci, że mam dwanaście lat?

Kiedy wychodziłam z kina po prywatnym pokazie filmu dokumentalnego Víta Klusáka i Barbory Chalupovej W sieci, miałam w głowie tylko jedną myśl: chciałabym obciąć jaja wszystkim facetom, którzy kiedykolwiek to zrobili. W dokumencie Anežka Pithartová zagrała jedną z trzech "dwunastoletnich" postaci. Była to jej pierwsza rola aktorska.

  • Kto zajmie się matką?

Jedno na 12 dzieci rodzi się zbyt wcześnie. Opieka nad takim dzieckiem jest na najwyższym poziomie, ale zapominamy o kobietach, które je urodziły. Tekst autorstwa Elizabeth Samkova.

  • Lubię piłkę nożną. I ty też możesz.

Od czasu do czasu idę wieczorem do lodówki po piwo, zakładam koszulkę, kładę się przed komputerem i oglądam piłkę nożną. I nie, nie jestem mężczyzną. Po prostu futbol jest częścią mojego życia od dziecka i nigdy nie uważałem tego za coś dziwnego. Dla tych, którzy mnie otaczają, tak (cześć, mamo), ale nadal uważam, że miłość można znaleźć w każdym z nas.

  • Kryzys pożądania

Każdy może mieć dobry seks na początku związku. Po kilku latach to już sztuka. Dobra wiadomość: można się tego nauczyć. I nie, nie trzeba w tym celu zaczynać gimnastyki.

  • Gniew matki. Nigdy nie wiadomo, co w sobie kryjemy.

Czasami czuję wielki gniew na moje dziecko, nad którym ledwo panuję. Albo nie potrafię. Strategia, która dotyczy złości przypomina sztukę walki aikido: nie próbuj pokonać przeciwnika, poznaj go i wykorzystaj jego energię i siłę.

I WIELE WIĘCEJ... ZAPISZ SIĘ DO HEROINY JUŻ DZIŚ!

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz