Po raz pierwszy namalowała kobiece postrzeganie molestowania. Jej akty kiedyś obrażały, teraz są oczyszczane

Artemisia Gentileschi
Barok
GwałtHistoria pisana przez kobietyKobiety i historiaPrzemoc seksualnaSztukaSztuka i feminizm
Włochy
Gabriela Knížková
| 8.2.2024
Po raz pierwszy namalowała kobiece postrzeganie molestowania. Jej akty kiedyś obrażały, teraz są oczyszczane
Autoportrét Artemisie Gentileschi namalovaný mezi lety 1616 až 1618. Zdroj: Curtis Galleries/Wikimedia Commons

Mężczyźni dominowali w sztuce przez wieki. Kobiety oficjalnie nie mogły być profesjonalnymi malarkami. Pierwszą kobietą przyjętą do prestiżowej Florenckiej Akademii Sztuki była Artemisia Gentileschi, utalentowana wczesnobarokowa malarka o niezwykłej historii życia. W swoich pracach badała kobiece spojrzenie i traumę związaną z przemocą, której doświadczyła w młodości. W tamtych czasach jej akty były skandaliczne; dziś świat sztuki odkrywa ją na nowo.

Był rok 1611. Artemisia Gentileschi, córka znanego artysty Orazio Gentileschi, miała siedemnaście lat. Żywiołowa, ciemnowłosa dziewczyna od dzieciństwa żywo interesowała się rzemiosłem ojca: był on naśladowcą Caravaggia, z którym, oprócz podobnej wizji świata, łączyła ją również bliska przyjaźń. W pracowni Orazio, Artemisia wkrótce zaczęła wykazywać większy talent niż jej bracia, więc jej rodzina zapłaciła za lekcje u toskańskiego malarza Agostino Tassi, aby mogła dalej rozwijać się w swojej sztuce.

Zobacz, jak obraz Artemizji jest przygotowywany do renowacji:

W ostatnich latach zainteresowanie jej twórczością gwałtownie rośnie. Dwa lata temu Artemisia Gentileschi była tematem wystawy w National Gallery w Londynie. Ponadto w ostatnich tygodniach włoscy konserwatorzy podjęli się trudnej naprawy panelu sufitowego w muzeum Casa Buonarotti we Florencji.

Zamierzają usunąć niezdarnie namalowaną zasłonę, która zakrywa nagie ciało kobiety z aktu kobiety, który malarz stworzył na początku swojej kariery. Ta cenzorska interwencja miała miejsce w 1684 roku: według amerykańskiego serwisu aukcyjnego Artnet, ówczesny właściciel domu nie życzył sobie kobiecego aktu w swoim domu. Fizycznie nie można usunąć farby z obrazu, ponieważ została ona zamalowana zbyt wcześnie po jego stworzeniu, co grozi uszkodzeniem oryginału. W związku z tym w muzeum będzie można zobaczyć jedynie cyfrowo odrestaurowaną wersję dzieła, donosi The Guardian.

Inny obraz zatytułowany Zuzana i starzy mężczyźni, którego druga wersja znajduje się w kolekcji Galerii Morawskiej w Brnie, ponownie dość dokładnie ilustruje nieprzyjemne odczucia związane z lubieżnymi spojrzeniami męskich postaci w tle. "Po raz pierwszy w historii molestowanie seksualne zostało artystycznie przedstawione z punktu widzenia kobiety" - powiedziała historyk sztuki Mary Garrard magazynowi The Atlantic. "Pod tym względem obraz był absolutnie przełomowy".

Artystka, która lubiła wykorzystywać własną twarz jako inspirację (wielokrotnie narzekała w korespondencji przez całe życie na to, jak drogie było zatrudnianie modelek do jej studia), potraktowała także słynną historię św. Katarzyny, która skończyła złamana w kole z powodu swojej miłości do Jezusa Chrystusa.

"Proces publicznego potępienia musiał być niezwykle trudny dla młodej kobiety", Jezkova wyjaśnia korzenie artystycznej inspiracji Artemisii. "Później odzwierciedliła to doświadczenie w tematach silnych bohaterek triumfujących nad mężczyznami, takich jak Lukrecja, Judyta i Święta Katarzyna. Podobne tematy były częścią stosunkowo powszechnego repertuaru jej męskich kolegów, ale Artemisia często skupiała się na bohaterce, fabule i przedstawieniu emocji".

Nie tylko "ta zgwałcona"

To właśnie realizm i siła, jaką Artemisia nadawała bohaterkom swoich obrazów, sprawiły, że pośmiertnie stała się ikoną feminizmu. W latach 70. została ponownie odkryta dla publiczności przez grupę historyczek sztuki: w 1981 roku zorganizowano jej skromną wystawę we Florencji. Następnie w 2003 r. zorganizowano większą wystawę jej prac, wraz z pracami jej ojca Orazio, którą można było oglądać w Rzymie, Nowym Jorku i St. Louis.

Jednak wiele obrazów Artemisii zaginęło na przestrzeni wieków. Australijska dziennikarka i feministka Germaine Greer widzi tragedię jej spuścizny przede wszystkim w tym, że nigdy nie dowiemy się, jak wielka mogła być.

Pozostaje również pytanie, czy osiągnęłaby poziom artystyczny i sławę, jaką cieszyła się za życia, gdyby nie trauma, której doświadczyła na skraju dorosłości. Doświadczenie przemocy seksualnej w znacznym stopniu wpłynęło na jej styl: ale osobiste doświadczenia znajdują odzwierciedlenie w sztuce zdecydowanej większości artystów.

Fakt, że imię Artemisii jest na zawsze związane w oczach historii z Tassim - który, gdyby nie popełnił zbrodni, mógłby równie dobrze skończyć w zapomnieniu - prawdopodobnie wydawałby się wiążący dla samej malarki. Chociaż odwaga, z jaką Artemisia naturalistycznie przedstawiała tematy przemocy seksualnej, kobiecego doświadczenia i pragnienia zemsty, jest z dzisiejszej perspektywy dość wyjątkowa, błędem byłoby definiowanie jej jedynie jako "malarki gwałtów".

Twórczości artystki nie można sprowadzać do przedstawień jej radzenia sobie z tragicznymi doświadczeniami młodości. Wyraźnie nie chciała być postrzegana jako "ta zgwałcona".

Potwierdza to również Ježková. "Twórczości autorki nie można zredukować do przedstawień jej radzenia sobie z tragicznym doświadczeniem młodości. Po procesie wyszła za mąż, wyjechała z rodzinnego miasta do Florencji i najwyraźniej nie chciała być dłużej kojarzona z tym wydarzeniem. W pierwszej biografii napisanej za jej życia przez jej przyjaciela, uczonego Cristofano Bronziniegonie ma żadnej wzmianki o gwałcie. Najwyraźniej nie chciała być postrzegana jako ,zgwałcona zgwałcona'. Zrealizowała również tematy o treści religijnej lub mitologicznej, w których mężczyźni odgrywają znaczące role".

Artemisia Gentileschi, która prawdopodobnie zmarła w 1656 roku podczas epidemii dżumy, była przede wszystkim kobietą, która była w stanie nie tylko dać świadectwo epoki, ale także przezwyciężyć ograniczenia epoki, wprowadzić kobiecą perspektywę do malarstwa i rozwinąć artystyczną wizję szkoły Caravaggia.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz