Gry to nie tylko zwykła zabawa. Dziecko uczy się o świecie poprzez gry i zabawki. Czego dziewczynki i chłopcy uczą się o świecie, gdy tym pierwszym oferujemy deski do prasowania i lalki do sikania, a tym drugim maszyny i broń? Jest taki bon mot, który mówi, że jeśli nie potrzebujesz organu płciowego do kontrolowania zabawki, nie ma potrzeby rozróżniania, czy jest ona przeznaczona dla dziewczynek czy chłopców. A jeśli jest kontrolowana przez płeć, to nie jest zabawką dla dzieci. Dlaczego w końcu nie przestaniemy umieszczać "inteligentnych" zabawek na niebieskich półkach, a "dziewczęcych" na różowych? Może wszyscy odetchnęlibyśmy z ulgą.
Znowu to samo. Stoję na progu sklepu z zabawkami, oddycham głęboko i nie chcę tam wchodzić. Wiem, co mnie czeka. Wiem, że to będzie nieprzyjemne, ale nie mogę się powstrzymać. Po prostu nie mogę. Nie mogę siedzieć cicho.
"Hej, tam mają Harry'ego Pottera" - mówi mój mąż, ciągnąc mnie do półki po lewej stronie.
"To tylko dla chłopców, tam to piszą" - wskazuję na gigantyczny napis HATCHES na niebieskiej ścianie. A także na półki oznaczone na niebiesko. Mój mąż rzuca mi spojrzenie "czy naprawdę musisz"? I naprawdę muszę. Wiem, że moje zdanie zwróciło uwagę kilku kupujących i sprzedawców, i wiem, że na to nie zasługuje. Że to nie oni o tym zdecydowali.
Dziewczyny też chcą dinozaurów
A ponieważ naprawdę "muszę", czasami piszę do sklepu tylko dlatego. Na przykład tego ze sloganem "Największy wybór kreatywnych zabawek w kraju". Nowoczesny, postępowy i sortuje je najpierw według płci, potem według wieku i rodzaju zabawki. "Dzień dobry, chciałam kupić córce prezent, ale jest tylko dla chłopców, przykro mi...". A odpowiedź jest taka, że oczywiście nie muszę się do tego stosować, to dla tych, którzy sami nie potrafią wybrać. Że niby klienci naprawdę potrzebują tego podziału.
Naprawdę? Naprawdę? Jak płeć może cokolwiek wskazywać na zainteresowania dziecka? Przecież nawet jeśli kupuję coś dziecku, o którym niewiele wiem, to zapytam o jego zainteresowania, ulubioną bajkę, ulubiony sport.
Zamieszczam też ogłoszenia w mediach społecznościowych. Tak jak w przypadku jednego z największych wydawców gier, który wprowadza na rynek świetne interaktywne i edukacyjne gry. A potem tworzą reklamę, która mówi: "Czy masz w domu małych naukowców, którzy lubią badać i odkrywać?". Moje pytanie, czy gra jest również dla małych naukowców, pozostało bez odpowiedzi.
Rok temu przeprowadziłem mały eksperyment. Gdzieś w trakcie pisania książki o jedynym czeskim dinozaurze znalezionym w Czechach, odbyliśmy w domu dyskusję. Ciężką, marketingową: Czy ludzie kupią książkę, której głównym bohaterem jest dinozaur i HOLKA? Czy powinienem po prostu zmienić Emmę na Honzik? Feministycznie-samobójczo, zdecydowaliśmy się ją zatrzymać. I czekaliśmy, aby zobaczyć, dla kogo rodzice kupią książkę. A ponieważ dołączamy list od paleontologa, który zidentyfikował i nazwał naszego jedynego dinozaura, i dodajemy adres do konkretnych dzieci, wiemy.
W co wierzy Fisher-Price Play Lab
Od 60 lat Laboratorium Zabaw Fisher-Price angażuje się w tworzenie najlepszych, najfajniejszych i najbardziej wzbogacających zabawek. Wierzymy, że współpraca z dziećmi i rodzicami to najlepszy - i jedyny - sposób na projektowanie zabawek. W Laboratorium Zabawy eksperci ds. rozwoju wczesnego dzieciństwa obserwują małych testerów od urodzenia do ósmego roku życia, aby zapewnić, że każda zabawka, którą wypuszczamy na świat, zapewnia najlepszą możliwą zabawę. Od wspierania kamieni milowych rozwoju po zaskakiwanie i zachwycanie dzieci, Laboratorium Zabawy Fisher-Price wykorzystuje moc zabawy, aby pomóc niemowlętom i małym dzieciom łączyć się z otaczającym je światem.
Jeśli wziąć pod uwagę ostatnie sto książek Tajemnicy dinozaura, to trafiły one do Karlički, Leontýnki, Mikuláška, Štěpánka i Jeníka. Stosunek chłopców wynosił około dwóch trzecich. Oczywiście nie jest to obiektywne badanie opinii publicznej, ale okazuje się, że nawet tak pozornie chłopięca rzecz jak dinozaury jest kupowana przez rodziców jednej trzeciej dziewczynek. Na prawie osiemset sprzedanych egzemplarzy otrzymaliśmy tylko jedno pytanie o płeć książki. Jedno jedyne.
Wróciliśmy do tego sklepu z zabawkami. "Tak!" wykrzykuję. "Hej!" Wskazuję triumfalnie na zestaw dla małych paleontologów.
Staram się trzymać gębę na kłódkę i cieszyć się z tej strefy mixów, która z roku na rok powiększa się w większości sklepów. Półka po półce pochłaniają te niebieskie i różowe.
"Już to mamy, prawda?" - zastanawia się mężczyzna. "Jest w sekcji mieszania! Wreszcie ktoś zrozumiał, że dziewczyny też mogą być archeologami. Mam na myśli paleontologów" - natychmiast się poprawiam i rozglądam, by sprawdzić, czy moje faux pas nie zostało podsłuchane przez moją siedmioletnią córkę, naszego eksperta od horyzontów mezozoicznych. Czasy się zmieniają. Powoli, ale się zmieniają. Na tej samej półce, nieco dalej w korytarzu, znajdują się zestawy do robienia bransoletek. "Super! Jeszcze niedawno były tylko dla dziewczynek" - mówię. A obok zestaw do farbowania paznokci. Staram się trzymać gębę na kłódkę i cieszyć się z tej mieszanej strefy, która z roku na rok powiększa się w większości sklepów. Półka za półką zżera te niebieskie i różowe. Strefa, w której są gry, puzzle (z wyjątkiem większości z Harrym Potterem), układanki i zestawy naukowe.
Znów oczami wyobraźni widzę dwie sprzedawczynie rozpakowujące pudła. "Hej, o co chodzi z tymi smugami? Nie pasują już do dziewczynek...".
"Więc wrzuć je do miksu, miejmy nadzieję, że matka nie będzie nas znowu zrzędzić...".
"Chciałbym, żeby po prostu pomalowali to miejsce na biało..."
Wszystkie artykuły autorki/autora