Nie chcemy seksu, dziękuję.

Sonda
Jana Kunová
| 29.8.2023
Nie chcemy seksu, dziękuję.
Zdroj: Shutterstock

Asexual odnosi się do litery "A" w dłuższej wersji dobrze znanego akronimu mniejszości seksualnych LGBTQIA. Ale czy potrzebujemy dodatkowej etykiety dla kogoś, kto po prostu nie uprawia seksu?

Z jednej strony wydaje się to normalne - większość ludzi przechodzi przez krótsze lub dłuższe okresy obniżonego libido w ciągu swojego życia. Z drugiej strony brzmi to dziwnie; czy aseksualiści nigdy nie doświadczają pożądania? Czegokolwiek lub kogokolwiek? To musi być wynik jakiejś traumy... Każdy aseksualista dobrze zna te słowa. Ja również.

Jeśli słowo aseksualny kojarzy ci się z pruderyjną, nieatrakcyjną osobą, pozbawionym uczuć robotem lub czystą anielską istotą, która dzięki swojej ascezie ma dostęp do wyższej wiedzy duchowej, to jesteś w błędzie.

Obserwujesz swoich nastoletnich rówieśników oszołomionych hormonami i czekasz, kiedy to samo stanie się z tobą.

Dość często aseksualność jest łączona z celibatem lub oziębłością i impotencją. Jednak celibat to świadoma decyzja o rezygnacji z seksu, która nie zmienia twoich uczuć seksualnych wobec innych, a nieco przestarzałe, niezbyt pochlebne terminy oziębłość i impotencja odnoszą się do fizjologicznej niezdolności do odbycia stosunku płciowego, co nie mówi nic o twojej orientacji.

Dlaczego, zapytasz, istnieje potrzeba tworzenia kolejnej etykiety? Po co zawracać sobie głowę przyzwoitymi ludźmi, których nie obchodzi, czy z kimś sypiasz, czy pociągają cię ludzie, z którymi sypiasz? Ponieważ niestety ludzi to obchodzi. Niezdrowo. A ponieważ nie tworzymy etykiet dla innych ludzi, tworzymy je dla siebie.

Chodzi mi o to, że każdy chce seksu.

Ponieważ w pewnym momencie życia zaczynasz zauważać, że nie jesteś taki jak wszyscy inni. Obserwujesz swoich hormonalnych nastoletnich rówieśników w oszołomieniu, czekając, kiedy to się stanie. Czytasz książki, oglądasz filmy, słuchasz piosenek i coraz wyraźniej zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiesz, o co w nich chodzi.

Może po prostu nic nie robisz i zaczynasz być "tym dziwnym". Może zaczynasz próbować seksu z mniejszym lub większym zapałem, tylko po to, by zobaczyć, co ludzie lubią. I być jak wszyscy inni. Może się zakochujesz, ale nie odczuwasz pociągu seksualnego.

Zrozumienie tego, co jest "normalne" jest często trudne nawet dla przeciętnego heteroseksualisty, nie mówiąc już o aseksualistach, którzy nagle znaleźli się w roli chorych, zaburzonych ludzi.

Zazwyczaj szybko dochodzisz do wniosku, że coś jest z tobą nie tak. W końcu znajdziesz wokół siebie mnóstwo wsparcia. Każdy chce seksu. Brak seksu zagraża zdrowiu fizycznemu i psychicznemu. Związek bez seksu jest niemożliwy. Bez niego nie można być szczęśliwym.

I to właśnie ta wszechobecność seksu wydaje się prowadzić do emancypacji aseksualności.

Jednak znany psycholog Alfred Kinsey nie uznał kategorii X, która pojawiła się w jego badaniach nad seksualnością pod koniec lat 40. i 50. i składała się z osób niezainteresowanych żadną płcią, za szczególnie niezwykłą.

Późniejsza rewolucja seksualna, która rozkwitła pod koniec lat sześćdziesiątych, nie była tak powszechnie wyzwalająca, jak się początkowo wydaje. Chociaż doprowadziła ona między innymi do akceptacji wielu mniejszości seksualnych i znacznie poprawiła życie wielu ludzi, stworzyła również presję na to, jak powinna wyglądać zdrowa ludzka seksualność i jaką rolę powinna odgrywać w życiu człowieka i w związkach.

Dojście do tego, co jest "normalne" jest często trudne i ograniczające nawet dla przeciętnego heteroseksualisty, a co dopiero dla osób aseksualnych, które nagle znalazły się w roli chorych, zaburzonych ludzi. Możliwość, że ktoś nie odczuwa pociągu seksualnego z natury, jest obecnie tak nie do przyjęcia dla wielu ludzi, że nie akceptują oni istnienia aseksualności lub patologizują ją.

Przydatne linki

Jeśli czytasz po angielsku, możesz dołączyć do dyskusji na największym międzynarodowym forum AVEN.

W czeskim środowisku większość aseksualistów spotyka się tutaj.

Drogowskaz Wikipedii odsyła do konkretnych pytań i innych aspektów.

Nic dziwnego, że aseksualny coming out nie jest łatwy. Wstyd, nieufność, wyśmiewanie, próby "leczenia" medycznego lub terapeutycznego, zastraszanie, ryzyko gwałtu korekcyjnego, problemy ze zdrowiem psychicznym. Ponadto, w przeciwieństwie do innych mniejszości seksualnych, istnieje bardzo niska świadomość samego istnienia takiej orientacji (co jest ostatecznie zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że mniej niż dwadzieścia lat temu nie miała ona nawet nazwy).

Wśród jego

W tym miejscu pojawia się odkupieńczy efekt społeczności. Odkrycie samego słowa aseksualność, a wraz z nim ludzi, którzy doświadczają tego samego, co ty, jest zwykle emocjonalnym momentem, którego szybko nie zapomnisz.

Wśród innych osób aseksualnych możesz (często po raz pierwszy) swobodnie rozmawiać o swoich doświadczeniach i uczuciach. Patrzysz na świat innymi oczami, przestajesz brać na poważnie rady rodziców, przyjaciół i mądrych ekspertów z czasopism. Czasem znajdujesz sposób na uratowanie związku, czasem siłę, by go opuścić. Niektórzy spotykają miłość, inni dobrych przyjaciół.

Aseksualna społeczność, w której ludzie nazywają się nawzajem "asami" (w języku czeskim i słowackim najczęściej "áčko" lub "asík"), niemal przewyższa tradycyjną tęczę swoją różnorodnością i jest bardzo tolerancyjna - poniekąd z konieczności właśnie dlatego, że jest tak niejednorodna. Mężczyźni, kobiety, osoby transseksualne, cispłciowe i niebinarne znajdują tam wspólny język. Członkowie różnych kultur, narodowości i grup etnicznych. Nastolatkowie i seniorzy. Ojcowie i matki z rodzin, bezdzietni single.

Ci, którzy normalnie uprawiają seks i ci, którzy nawet tego nie próbowali. Heteroromantycy, homoromantycy, bi- i panromantycy. Aromantycy i poliamorycy. Szare A i demiseksualiści. Jeśli jesteś już całkowicie zagubiony, ale ciekawy, wygoogluj to. Aseksualny slang może czasem nazywać rzeczy, na które szukałeś określenia.

Ważniejsza od wszystkich etykiet i nowomodnych terminów jest jednak edukacja, która powinna prowadzić każdego, niezależnie od orientacji, do bardziej swobodnego i pozytywnego podejścia do seksu. Powinien być bezpieczny i oparty na konsensusie. Nic więcej, nic mniej.

Jeśli przestrzegasz tej zasady, uprawiaj seks, jaki chcesz, z kim chcesz i tyle seksu, ile chcesz i potrzebujesz. A może nawet wcale.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz